Trwa ładowanie...

Sceny z "Kac Vegas" to jej codzienność. "W Polsce ładuję akumulatory"

Pojechała do Stanów na trzy miesiące, została na stałe. O codzienności w imprezowej stolicy Ameryki, szalonych ślubach na jedną noc i o tym, jak poznać, kto w kasynie wygrał naprawdę duże pieniądze, opowiada Aleksandra Szklarewicz, Polka mieszkająca w Las Vegas.

Sceny z "Kac Vegas" to jej codzienność. "W Polsce ładuję akumulatory"Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz
d2zjxta
d2zjxta

WP: Czego szukają ci, którzy przyjeżdżają do Vegas?
Aleksandra Szklarewicz: Niczym nieskrępowanej rozrywki bez konsekwencji dnia następnego. Sceny rodem z filmu "Kac Vegas" to moja codzienność. Tu traci się poczucie czasu i kontakt z rzeczywistością. Można przez trzy dni nie wychodzić z kasyna, nie wiedząc, która godzina, a ślub bierze się w wedding drive through, nie wysiadając z samochodu.

Ale ty trafiłaś tam z innego powodu.
Studiowałam ekonomię i zarządzanie finansami w Warszawie. Na drugim roku koleżanka namówiła mnie na wyjazd do USA w ramach programu Work & Travel, na zasadzie: dwa miesiące pracy, miesiąc wolnego na zwiedzanie. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że zrobi się z tego 12 lat, nigdy bym nie uwierzyła. Za pierwszym razem trafiłam do Lake Tahoe na granicy Nevady i Kalifornii. Tam poznałam Amerykanina, który później został moim mężem. Kiedy mój pobyt dobiegł końca, zostaliśmy parą na odległość. Po czterech latach wzięliśmy ślub cywilny w Polsce, ale postanowiliśmy zamieszkać w Stanach. Wybór był oczywisty – oboje mieliśmy tam dużo lepsze możliwości. Mój mąż pracował jako barman widowiskowo serwujący drinki, z muzyką, sztucznymi ogniami i żonglowaniem butelkami. Kiedyś wziął udział w zawodach i dostał świetną propozycję pracy w Vegas, dlatego zdecydowaliśmy się tam przenieść.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

A ty czym się wtedy zajmowałaś?
Jak większość studentów, w Stanach chciałam się nauczyć języka. Kiedy przyjeżdżasz z łamanym angielskim, w dodatku tylko na kilka miesięcy, to oczywiste, że nikt nie zaproponuje ci super stanowiska. Podczas wakacyjnych pobytów wykonywałam proste prace w hotelach i restauracjach. W wolnym czasie zwiedzałam i całą sobą chłonęłam ten inny, oszałamiający świat, jakim wtedy była Ameryka dla dziewczyny ze wschodniej Europy. Po przyjeździe do Vegas zatrudniłam się w barze w kasynie. Dziś pracuję w Venetian Palazzo, jednym z największych kasyn w Vegas, które liczy 53 piętra. Zaangażowałam się też w działalność konsulatu honorowego RP. Jest dużo prawdy w opinii, w którą każe nam wierzyć popkultura: Stany to kraj, który każdemu daje szansę, nieważne, jak zaczynasz. Jeśli masz dwie ręce do pracy i pomysł na siebie, naprawdę możesz tu żyć na bardzo dobrym poziomie.

d2zjxta

Klienci twojego kasyna wolą chyba jednak drogę na skróty.
W Europie kojarzymy kasyno z niedostępnym światem luksusu. Żeby tam wejść i zagrać, trzeba mieć pieniądze i eleganckie ciuchy. W Vegas kasyna są dla wszystkich. Ochrona musi wyłapywać, kto jest klientem, a kto włóczęgą. Tu wręcz nie można zakazać komuś wstępu bez podania ważnej przyczyny, bo w USA na porządku dziennym jest pozywanie kasyn do sądu za wszystko, co tylko się da. W pracy za barem muszę być bardzo czujna, kiedy widzę, że ktoś jest pijany, odmawiam takiej osobie następnych drinków, bo jeśli zataczając się, upadnie i zrobi sobie krzywdę, winą może obciążyć kasyno. Kiedyś klientka, którą obsługiwałam, twierdziła, że w jej szklance razem z lodem znalazł się kawałek szkła, który zranił jej gardło. Konieczne było wtedy spisanie protokołu w obecności ochrony i badanie medyczne. Klientka się na to nie zgodziła, więc nie miała podstaw, by żądać później odszkodowania. Bardzo często zdarzają się ludzie, którzy w podobny sposób próbują wyłudzić pieniądze.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

Czy żeby zagrać w kasynie, trzeba mieć duży kapitał?
W ogólnodostępnej części kasyna znajdują się stoły różniące się stawkami gry – od 5, 20, 100 dolarów w górę. Na grających dużymi kwotami czekają ekskluzywne salony, gdzie minimalną stawką pojedynczego zakładu jest 5 tys. dolarów. Jest też specjalna, luksusowa strefa dla najbogatszych gości. W najwyżej położonym salonie Paiza Club, znajdującym się na 36. piętrze, próg wejścia to 100 tys. dolarów. Tutaj każdy z zamożnych graczy, zwanych highrollers, ma swoją prywatną obsługę.

Jest wiele kultowych filmów o grasujących w kasynach oszustach. To się zdarza naprawdę?
Próby oszustw w kasynie są na porządku dziennym. Często przy stole nagle zbiegają się ochroniarze i wzywa się policję, bo ktoś próbował oszukiwać. Generalnie kasyna są świetnie chronione. Wszędzie jest monitoring, każdy, kto wchodzi do środka, ma sprawdzaną tożsamość. Nie wolno kręcić się bez celu i zatrzymywać przy stołach, jeśli się nie gra. Żeby grać czy pić alkohol, trzeba mieć skończone 21 lat, co dla gości z Europy bywa zaskoczeniem. Ostatnio obsługiwałam rodziców z dwójką dorosłych dzieci, którzy zamówili sobie kolejkę drinków. Kiedy poprosiłam o okazanie dowodów tożsamości, okazało się, że 21. urodziny córki wypadały dopiero następnego dnia. Była godzina 22. Musiałam odmówić i poprosić, żeby wrócili po północy.

d2zjxta

Często jesteś świadkiem czyjejś wygranej?
Codziennie. Zasada jest taka: im mniejsza wygrana, tym więcej hałasu – ludzie wiwatują, klaszczą, piszczą. Ci, którzy wygrywają naprawdę duże pieniądze, po prostu dyskretnie wychodzą.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

Umiesz rozpoznać nałogowego gracza?
W kasynie pracuje się na trzy zmiany: dzienną od godz. 10 do 18, wieczorną od 18 do 2 i nocną od 2 do 10. Moja to przeważnie środkowa, kiedy najwięcej się dzieje. Ale często spotykam ludzi, którzy siedzą przy automatach, kiedy przychodzę do pracy i tkwią tam nadal, gdy idę do domu. Spędzają kilkanaście godzin w oparach dymu papierosowego, zamawiając kolejne filiżanki kawy. Na terenie kasyna działają świetne restauracje serwujące dania z całego świata, prowadzone przez najlepszych szefów kuchni, kelnerki roznoszą grającym darmowe drinki, więc naprawdę można tu siedzieć dwa tygodnie, nie wychodząc na zewnątrz.

d2zjxta

Kto najczęściej przyjeżdża się bawić w Las Vegas?
Kiedy ponad 10 lat temu zaczynałam pracę, Vegas było popularnym miejscem na rodzinne wakacje, nastawionym na rozrywki dla dzieci. Dziś mówi się o nim Sin City, miasto grzechu. To świat dorosłych, a właściwie męskich przyjemności. Bo to na mężczyzn czekają kluby i kobiety szukające klientów przy barach. To tu faceci organizują sobie wystrzałowe urodziny i szalone wieczory kawalerskie. Choć dziewczyny też coraz częściej wybierają się tu na dobrą imprezę.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com, fot: Joshua Rainey Photography

A potem biorą śluby.
Przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę otwarte są wedding chapels (ślubne kaplice), gdzie jedyną formalnością do załatwienia jest wybór pozycji z wedding menu i opłacenie rachunku. Ślub może być z kamerą, fotografem, kwiatami, udzielany przez Elvisa i Marylin Monroe. Miejscowy urząd wydaje ślubny certyfikat, który w stanie Nevada można unieważnić w kilka tygodni. Ale nie zawsze tak się kończy. Moi znajomi z Polski zawarli w Vegas małżeństwo, które trwa od dziesięciu lat. Dopiero niedawno wzięli ślub kościelny.

d2zjxta

W tym szalonym mieście toczy się zwykłe życie jego mieszkańców. Jak te dwa światy mogą funkcjonować obok siebie?
Las Vegas dzieli się na trzy części. Kluby, hotele i kasyna znajdują się w Strip, to centrum nocnego życia. Wschodnią część miasta zamieszkują głównie imigranci, uchodzi ona za dość niebezpieczną. Ja mieszkam w części zachodniej, po stronie gór i kanionu Red Rock. To bardzo zadbana, reprezentacyjna dzielnica, z pięknymi ulicami i zielenią pielęgnowaną przez ogrodników. Zdarzają się tu rezydencje o powierzchni 600 m kw. Tu życie toczy się własnym, spokojnym trybem. Przeważają jednorodzinne domy otoczone przez ogródki, które ze względu na klimat mają wygląd pustynny - tutejsze temperatury znoszą tylko juki i kaktusy. Przez większość roku jest bardzo ciepło, ale późną jesienią i zimą robi się chłodniej. Zdarza się nawet, że spada cieniutka warstwa śniegu, a w nocy na powierzchni przydomowych basenów pojawia się lód.

Całe Stany przyjeżdżają na wakacje do Vegas. A dokąd jeżdżą jego mieszkańcy?
Nie musimy szukać daleko. W zachodniej części miasta znajduje się Red Rock Canyon, popularny cel górskich wycieczek trekkingowych i rowerowych. W ciągu 40 minut można dojechać do górskiego kurortu Mt. Charleston. To takie Zakopane w Nevadzie. Latem panuje tam przyjemna, orzeźwiająca temperatura, a zimą można jeździć na nartach i snowboardzie. Trzy godziny drogi dzielą nas od Kalifornii i tamtejszych plaż.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

Co ci się podoba w amerykańskim podejściu do życia?
Amerykanie są bardziej życzliwi i przyjacielscy niż Europejczycy. W sklepie, urzędzie czy na ulicy ludzie są dla siebie mili, zagadują, pytają o samopoczucie. Nawet jeśli to powierzchowne, to przyjemniej się tak żyje.

d2zjxta

*Kiedy przyjeżdżasz do Polski, pewnie wydajemy ci się strasznymi marudami. *
Zupełnie mi to nie przeszkadza. My, Polacy, jesteśmy jak włoska rodzina – wyrażamy nasze emocje, pokazujemy, na czym nam zależy, jesteśmy w tym autentyczni i prawdziwi. W Stanach czasem irytuje mnie wymuszona i posunięta do granic absurdu taktowność i poprawność polityczna, która ma niewiele wspólnego z prawdziwym szacunkiem dla odmienności.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

W Stanach nadal można zrealizować słynny American dream?
Historie "od pucybuta do milionera" zdarzają się już tylko w filmach, ale podstawowa różnica między Polską a USA jest taka, że jeśli ludzie pracują, to niezależnie od tego, czym się zajmują, stać ich na wygodne życie, w tym wyjazdy na wakacje i rozrywki. Rodzinne wyjście do kina, wypad do Meksyku lub na Karaiby nie wymaga długiego oszczędzania i wyrzeczeń. To po prostu element normalnego życia. Amerykańskie marki, które w Polsce wciąż uważamy za luksusowe, takie jak Tommy Hilfiger, Calvin Klein czy Levi’s, noszą wszyscy.

d2zjxta

Czego nauczyła cię przeprowadzka do Stanów?
Kiedy jesteś daleko od rodziny i musisz sobie sama poradzić, stajesz się twardsza i bardziej samodzielna. Nie zapomniałam jednak o wartościach, które wyniosłam z polskiego domu i chcę je przekazać mojemu synowi. Tęsknię za bliskimi, dlatego co roku przyjeżdżam do Polski. Ładuję wtedy akumulatory. Kiedy wracam do Stanów, znajomi mówią, że promienieję.

Archiwum prywatne A. Szklarewicz
Źródło: Archiwum prywatne A. Szklarewicz

Gdzie widzisz swoją przyszłość?
Ona nie zależy już tylko ode mnie. Muszę zaczekać, aż dorośnie mój syn i dokona wyboru, gdzie chce studiować i mieszkać. Chcę być blisko niego.

Zobacz też: Jak kupić dom w Las Vegas?

d2zjxta
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zjxta