Trwa ładowanie...
d3i8k0w
budapeszt
18-01-2008 18:43

Społeczeństwo i religia

Nie jest jednak tak, że życie w mieście usłane jest różami. Transformacja ustrojowa, obok plusów, przyniosła zarówno w kraju, jak i w stolicy pogłębienie przepaści między biednymi a bogatymi, spadek poczucia bezpieczeństwa publicznego, strach przed bezrobociem.

d3i8k0w
d3i8k0w

Nie jest jednak tak, że życie w mieście usłane jest różami (no, może jedynie w luksusowej dzielnicy Rózsadomb, czyli na Wzgórzu Róż). Transformacja ustrojowa, obok plusów, przyniosła zarówno w kraju, jak i w stolicy pogłębienie przepaści między biednymi a bogatymi, spadek poczucia bezpieczeństwa publicznego, strach przed bezrobociem.

Jednym z najbardziej szokujących widoków dla osób przyjeżdżających do Budapesztu są bezdomni, koczujący w przejściach podziemnych prowadzących na stacje metra i w parkach, oraz żebrzący młodzi ludzie zniszczeni przez alkohol i narkotyki. W tak wielkiej skali to obraz nie spotykany przed transformacją i widać, że jak na razie władze niewiele mają do zaoferowania osobom, które znalazły się w tak dramatycznej sytuacji.

Innym poważnym problemem jest starzenie się populacji miejskiej – obecnie niemal 25% mieszkańców to osoby powyżej 60. roku życia. Tymczasem na początku XX w. Budapeszt na skutek stałej migracji z prowincji był bardzo młodym miastem: ponad 38% populacji miało poniżej 20 lat, a tylko 5% – powyżej 60. Dziś jednak ruch ludności odbywa się w dwie strony: z jednej strony migracja „za pracą” z prowincji, z drugiej – zmęczenie wielkim miastem tych, którym już się powiodło, i emigracja na daleką prowincję lub choćby do jednego z miasteczek budapeszteńskiej aglomeracji. Dochodzi do tego ujemny przyrost naturalny, który w Budapeszcie, w porównaniu z innymi miastami Europy Środkowej, zawsze był bardzo niski. Przyjezdni szybko dostosowywali się tutaj do modelu niewielkiej rodziny.

Mimo prowadzonej od kilku dziesięcioleci polityki prorodzinnej, przyrost naturalny wykazuje na Węgrzech stałą tendencję spadkową. W jakiejś mierze wiąże się on z kryzysem tradycyjnej rodziny. W Budapeszcie świadczy o tym bardzo niski procent małżeństw, wysoki wskaźnik rozwodów oraz aborcji.

d3i8k0w

Kryzys rodziny jest w jakiejś mierze wypadkową widocznej laicyzacji społeczeństwa. Kontakt przeciętnego budapeszteńczyka ze wspólnotą parafialną coraz częściej ogranicza się do uczestnictwa w uświęconych tradycją „rytach przejścia”: chrztach, ślubach kościelnych i pogrzebach.


Z drugiej strony zaobserwować można u młodych potrzebę poszukiwania wartości duchowych. Tendencję tę wykazują zarówno młodzieżowe wspólnoty parafialne, jak i niezwykle prężny ruch Hare Kriszna (którego przedstawiciele są bardzo widoczni na ulicach miasta) czy osoby zainteresowane buddyzmem. Nowe wspólnoty religijne tworzą własne ośrodki, których obecność warto dostrzec. Przykładem może być centrum medytacyjne i restauracja Govinda ruchu Hare Kriszna czy Centrum Tybetańskie, w którym rozliczne odczyty, warsztaty i pokazy filmowe dotyczą nie tylko lamaizmu i kultury Tybetu, ale także religii i filozofii w ogóle.

d3i8k0w

W przytłaczającej większości mieszkańcy miasta są jednak nadal (przynajmniej w sferze deklaratywnej) katolikami. Drugą największą grupę chrześcijan stanowią kalwini, następnie prawosławni, luteranie i grekokatolicy. Budapeszt zamieszkuje też 80-tysięczna – największa w Europie Środkowej – wspólnota żydowska, której znaczna część praktykuje judaizm.

Warto jeszcze zasygnalizować o istnieniu innej grupy etnicznej, Romów, i pokrótce przedstawić kwestię romską. Tu problem zaczyna się już przy próbach podania liczby Cyganów na Węgrzech. W zależności od przyjętych kryteriów szacunki mówią o 500 – 800 tys. Romowie są w każdym razie zdecydowanie największą mniejszością narodową, znacznie wyprzedzającą liczebnie Niemców, Słowaków czy Chorwatów. Ocenia się, że 40% Cyganów na Węgrzech zamieszkuje miasta, głównie Budapeszt. Nawet przy bardzo ostrożnych wyliczeniach można zatem przyjąć, że węgierska stolica jest domem dla przeszło 200 tys. Romów. Co więcej, w tej społeczności przyrost naturalny jest dużo wyższy niż przeciętny w kraju, tak że ich procent w stosunku do całej populacji miasta stale wzrasta.

Tymczasem grupa ta tylko w niewielkim odsetku znalazła swoje miejsce w stolicy. Owszem, Budapeszt zamieszkuje cygańska elita, do której należą m.in. muzycy. Są wśród nich zarówno wychowankowie Akademii Muzycznej, jak i „samorodni” członkowie licznych kapeli i zespołów, grających zazwyczaj zarówno węgierską muzykę ludową, jak i tradycyjne melodie cygańskie. Bez ich muzyki, bez cygańskiego kolorytu trudno sobie zresztą wyobrazić Węgry. Toteż ta grupa radzi sobie jeszcze stosunkowo najlepiej.

d3i8k0w

Cygańska rzeczywistość to jednak nie tylko muzyka, śpiew i taniec. To także upokarzająca bieda, kryminalizacja, bardzo niskie wskaźniki wykształcenia, pogarda społeczna i dyskryminacja. Kluczową sprawą dla podniesienia bytu wspólnoty cygańskiej jest wykształcenie. Tymczasem na początku trzeciego tysiąclecia tylko 20% dzieci romskich uczęszcza do szkół średnich z egzaminem maturalnym, podczas gdy wskaźnik ten dla całego kraju wynosi 70%.

Niewielu Cyganów spotkamy w Budapeszcie na szlakach masowo uczęszczanych przez turystów. Wystarczy jednak wybrać się nieco dalej, np. do dzielnicy Józsefváros, by zobaczyć ubogo ubrane dzieci i żebrzące lub zachwalające swoje produkty wysokimi, ostrymi głosami kobiety cygańskie. Pamiętajmy: one też są pełnoprawnymi mieszkankami tego miasta.

_ Źródło: Bezdroża _

d3i8k0w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3i8k0w