Sposób na niedrogi urlop w drogim miejscu. "Miejsca, które chciałoby się zachować tylko dla siebie"
Mówisz "Szwajcaria", myślisz: precyzja, sery, Alpy, czekolada. Na pewno nie urlop, prawda? Po przeczytaniu tego tekstu być może zmienisz zdanie. Bo okolice Lucerny to najlepsze, co możesz dla siebie zrobić, jeśli jeszcze zostało ci trochę urlopu tego roku.
28.10.2023 | aktual.: 08.11.2023 09:24
Są takie miejsca, o których wiemy, że ludziom dobrze się w nich żyje i są raczej piękne, ale zwykle nie myślimy o nich w kategoriach wakacyjnego celu. No bo nie mają morza, nie są tak ciepłe, bo pogoda nie tak pewna jak w Hiszpanii, bo nikt nie organizuje tam wycieczek all inclusive, wreszcie – bo nie są na naszą kieszeń. Cóż, w przypadku Szwajcarii trudno z tym dyskutować, ale mimo to wkrótce zapragniecie tam lecieć i zwiedzić ją całą. A my powiemy wam, jak sporo zaoszczędzić.
Lucerna: miasto ze światła
Zanim jednak do tego przejdziemy, zacznijmy tam, gdzie powinno się zaczynać, czyli od początku.
Lot do Zurychu jest krótki (liniami Swiss z Warszawy trwa godzinę czterdzieści minut) i komfortowy. Po wylądowaniu od razu ruszamy do Lucerny. Wsiadamy w pociąg i po ponad godzinie jesteśmy u celu. W mig pojmujemy, że to miejsce nie jest przereklamowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lucerna. Miasto światła. Olśniewające, kameralne, pełne czaru i klasy. Zachwyca klimatem, ale też okolicami. Osłonięte przez alpejskie szczyty, jest doskonałą bazą wypadową do górskich eksploracji. Skąpane w słońcu górskie zbocza i doliny tak widowiskowe, że wyglądają jak makieta zrobiona przez jakiegoś szalonego scenografa – wszystko to zaraz będziemy oglądać z bliska.
Pilatus: smoki i obłędne widoki
Punktem obowiązkowym jest Pilatus. Pasmo z trzema szczytami (najwyższy ma wysokość 2137 m n.p.m. ) to jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w tej części Europy. Według części legend zamieszkane przez smoki, według innych – miejsce pochówku Poncjusza Piłata, który utonął w tutejszym jeziorze. `
Na górę można się dostać na dwa sposoby - my wjeżdżamy gondolą z Kriens. Na miejscu czeka nas niezwykły, nieco tajemniczy spektakl, stworzony przez przyrodę.
Przy dobrej pogodzie ze szczytu rozpościerają się olśniewające widoki na Jezioro Czterech Kantonów i aż 73 alpejskie szczyty! Oczywiście to, co ukaże się naszym oczom, jest zależne od pory dnia i warunków atmosferycznych. Jeśli traficie na mgłę, macie pecha. Jeśli będzie słońce – światło, odbijając się od wody i śniegu, lśni oraz połyskuje, niczym przeskalowane diamenty. Obłęd.
Gdy już przeżyjemy milion zachwytów, na dół, do Alpnachstad, zjeżdżamy kolejką zębatą Pilatusbahn. Przejażdżka to nie byle jaka, bo wybudowany pod koniec XIX w. system jest najbardziej stromą kolejką górską na świecie. Jej nachylenie wynosi aż 48 stopni! Podczas 30-minutowej wycieczki nawet na chwilę nie zajrzysz do telefonu, bo znacznie ciekawsze jest to, co dzieje się za oknem. Krowy pasące się na alpejskich łąkach, wodospady spływające leniwie z gór, paralotniarze sunący po niebie… Jest naprawdę dobrze.
W Alpnachstad natomiast wsiadamy na statek i wracamy do Lucerny. Niemal nie ma wiatru. Tafla wody jest tak gładka, że wygląda jak mieniący się błękitem atłas. Na pokładzie można wypić wino i poczuć atmosferę letniej przygody.
Titlis: w sercu lodowca
Nie mniejsze (choć zupełnie inne) emocje zafunduje nam wycieczka na Titliis, na wysokość 3062 m n.p.m. Najpierw wsiadamy do gondoli TITLIS Xpress, a następnie kontynuujemy podróż w TITLIS Rotair, pierwszej na świecie obrotowej kolejce linowej (mknąc w górę, kabiny obracają się wokół własnej osi).
Na górze – jeśli akurat coś widać – czeka na nas zapierająca dech w piersiach panorama 360 stopni na dolinę Engelbergu, ale także widok prosto w dół, w otchłań skutą lodem. Niewątpliwą atrakcją jest też jaskinia o długości 150 m, przeszywająca serce lodowca Titlis. Nawet w ciepłe dni trzeba tu pamiętać o ciepłym ubraniu (gorąco polecam buty zakrywające kostki), ponieważ temperatura nigdy nie przekracza tu -1 st. C.
Na rozgrzewkę robimy spacer po najwyżej położonym moście wiszącym w Europie. Osoby z lękiem wysokości powinny modlić się o gęstą mgłę, która zasłoni przepaści pod stopami. W końcu jesteśmy znacznie wyżej, niż gdybyśmy wdrapali się na Rysy, więc ludzie o słabych nerwach mogą mieć problem.
Trübsee: po co komu morze, skoro są takie jeziora?
Na tym nie koniec niezapomnianych wrażeń, przed nami bowiem wciąż gwóźdź programu. Z Titlis kolejką linową zjeżdżamy prosto do doliny okalającej Jezioro Trübsee.
Do morza stąd może i daleko, ale komu potrzebne morze, skoro istnieją takie jeziora? Woda ma tu kolor szmaragdów i lazuru tak intensywnego, że wydaje się podciągnięty w Photoshopie.
30-minutowy spacer wokół Trübsee to odpoczynek w sielskiej atmosferze, wśród pocztówkowych widoków. Bez dwóch zdań: to jedno z tych miejsc, które chciałoby się zachować tylko dla siebie, nie mówić o nich nikomu, żeby tylko nie stało się popularne i nie zadeptały go tłumy.
Ale ponieważ jesteśmy w Szwajcarii, a tu nawet turystyka rozwijana jest z głową, nie musimy się chyba martwić o zadeptanie.
Swiss Travel Pass: sposób na oszczędności
Najlepsze (nie tylko dla niezmotoryzowanych) zostawiliśmy na koniec: w każde z wymienionych wyżej miejsc można bez trudu dostać się transportem publicznym. Mało tego: wystarczy kupić Swiss Travel Pass, by bez limitu korzystać z pociągów, autobusów, łodzi i wyciągów górskich (te ostatnie ze zniżką 50 proc.). Dodatkowo "paszport" oferuje darmowy wstęp do ok. 500 muzeów i innych atrakcji turystycznych. A jeśli myślicie, że poruszanie się pociągiem jest koszmarem, tutejsze koleje pozwolą wam uleczyć wszystkie traumy, które wynieśliście z PKP w przeszłości. Jest szybko, czysto, sprawnie, wygodnie, na czas (szwajcarska punktualność!). W cenie: fenomenalne widoki za oknem.
Swiss Travel Pass jest dostępny w kilku wariantach, obejmujących różne okresy ważności: 3, 4, 8 lub 15 dni. Jeśli chcecie zjeździć Szwajcarię wzdłuż i wszerz, to z pewnością najbardziej ekonomiczne rozwiązanie. Ceny karnetów zaczynają się od 1086 zł, a kończą na 2 tys. zł (karnet 15-dniowy). Polecamy, bo w ten sposób można naprawdę dużo oszczędzić. Przyda się, bo frank szwajcarski nie jest tani, a miejsc do zobaczenia – cała masa.