Stubai. Ukochane miejsce Polaków na narty

Dolinę Stubai śmiało można nazwać najbardziej polskim miejscem w Alpach. Rodzimy język słyszę na każdym kroku. Przed hotelem, w gondoli, w restauracji na lodowcu. Co nas przyciąga do tego austriackiego zakątka?

Iwona Kołczańska

12.02.2018 | aktual.: 15.11.2019 12:22

- Polacy są na drugim miejscu, jeśli chodzi o liczebność gości w Dolinie Stubai – mówi w rozmowie z WP Christian Gleirscher, przewodnik i instruktor. Na pierwszym miejscu są Niemcy, którzy mają tu rzut beretem. Z Monachium do Stubaiu dojedziemy w niewiele ponad 2 godziny, a z miejscowości przygranicznych, np. Garmisch-Partenkirchen, nawet w godzinę. Nasi zachodni sąsiedzi wpadają tutaj na weekend albo na jeden dzień, żeby poszusować w białym puchu, szczególnie, że Flixbus ze stolicy Bawarii do Stubaiu kosztuje od 8 euro (33 zł).

Polacy austriacką dolinę odkryli już kilka lat temu. Niezmiennie cieszy się ona ogromną popularnością. - Macie tu u nas dobrze – mówi z uśmiechem Gleirscher, który pochodzi z Doliny Stubai. Rzeczywiście, Polacy mogą tu poczuć się jak w domu i nie muszą martwić się o barierę językową. Dolina oferuje polskojęzycznych instruktorów, ulotki w naszym języku czy polskie menu w restauracjach.

Sama jestem już kolejny raz w Stubaiu. Pierwszy raz odwiedziłam Tyrol prawie 10 lat temu i z miejsca zakochałam się w tej niewielkiej dolinie. Stubai zawsze witał mnie słońcem.

Innsbruck – wycieczka do stolicy Tyrolu

Tym razem jest inaczej. Chmury wiszą nad Alpami, zaraz ma zacząć padać śnieg. Żeby się rozruszać po podróży z Polski decyduję się na wycieczkę do stolicy Tyrolu. Innsbruck znajduje się w odległości 25 km od Neustift, ostatniej miejscowości w dolinie. Droga autobusem, z którego podziwiam alpejskie widoki, zajmuje mi 30 minut. Tuż przed wjazdem do miasta widzę charakterystyczną sylwetkę Bergisel – skoczni narciarskiej, na której odbywają się konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Będąc w Innsbrucku, warto tu zajść i wjechać na taras widokowy na szczycie obiektu. Zobaczymy stamtąd przepiękną panoramę miasta z górującym nad nim łańcuchem Nordkette.

Nawet w pochmurny dzień Innsbruck jest pełen uroku. Na turystów czeka Stare Miasto z kolorowymi kamienicami i słynnym Złotym Dachem, cesarski pałac Hofburg czy zamek Ambras, położony poza ścisłym centrum.

Docieram nad rzekę Inn, która niezależnie od pogody zawsze ma turkusowy kolor. Rząd kamienic nad jej brzegiem wraz z wyrastającymi nad ich dachami zboczami masywu Nordkette to jeden z najbardziej charakterystycznych widoków ze stolicy Tyrolu.

Czas wracać do Doliny Stubai, która w międzyczasie pokryła się grubą warstwą świeżego puchu. Jak przestanie padać, warunki na narty będą wymarzone.

Obraz
© Iwona Kołczańska

Lodowiec Stubai – kilometry słonecznych stoków

Poranki w Alpach to coś, na co czekam z utęsknieniem. Trudno przejść obojętnie obok tego momentu, gdy dolina budzi się do życia, a nad górami unosi się mgła. Dziś dodatkowo prószy śnieg. Choć nie ma słońca, czuć prawdziwą zimową magię, której w Polsce mamy tak niewiele.

Wyruszamy na narty. W Dolinie Stubai mamy do wyboru cztery ośrodki narciarskie: największy ośrodek na lodowcu w całej Austrii, czyli lodowiec Stubai, poza tym Schlick 2000 w Fulpmes, Serles przy Mieders oraz Elfer w Neustift. Stawiamy na ten pierwszy, gdzie warunki są gwarantowane od końca września do końca czerwca.

Obraz
© Iwona Kołczańska

Na wysokość 2900 m n.p.m. wjeżdżamy w 12 minut gondolą Eisgratbahn, która została otwarta w poprzednim sezonie. W każdej z 48 kabin znajdują się 24 miejsca siedzące i 8 stojących, co daje przepustowość 3014 os./h. Inwestycja kosztowała bagatela 64 mln euro.

Na górze czekają nas dobre wieści. Okazuje się, że w najwyższym punkcie terenu narciarskiego nie ma już chmur i świeci słońce. W ciągu godziny przejaśnia się w całym ośrodku i szusujemy w świetnych warunkach.

Na lodowcu na narciarzy czeka 26 kolei linowych i wyciągów oraz 35 tras o łącznej długości 64 km. Najdłuższy odcinek ma 10 km i prowadzi ze stacji górnej Wildspitz na wysokości 3210 m n.p.m. do stacji dolnej 1750 m n.p.m. Na spragnionych adrenaliny czeka trasa Daunhill, której nachylenie dochodzi do 60 proc. Nowością jest droga narciarska Fernau, która ma 3,8 km i prowadzi do doliny.

Lodowiec Stubai – nie tylko narty

Po kliku godzinach jazdy, czas na inne atrakcje, a tych na lodowcu czeka wiele. Wspinam się więc po ośnieżonych schodach na punkt widokowy Top of Tyrol. Platforma widokowa znajduje się na wysokości 3210 m n.p.m., a jej fragment wisi nad przepaścią. Widać z niej 109 trzytysięczników. Na horyzoncie bez trudu dostrzegam charakterystyczne szczyty Dolomitów.

Niedaleko od górnej stacji kolejki Schaufeljoch jest także kaplica, która powstała w 2012 r. na wysokości 3 tys. m n.p.m. Na lodowcu nie można także ominąć lodowej groty, która znajduje się 30 m pod stokiem narciarskim. Podczas przejścia 200 m trasą dowiadujemy się więcej o lodowcu i jego ochronie.

"GAIA – Stubai Mother Earth" – najważniejsze kulturalne wydarzenie sezonu

Z żalem opuszczam słoneczny lodowiec ostatnim kursem gondolą. Wieczorem czeka mnie wyjątkowa impreza. W zeszłym roku w Neustift odbyła się premiera multimedialnego przedstawienia taneczno-narciarskiego "GAIA – Stubai Mother Earth". Cała dolina posłużyła jako inspiracja oraz naturalna scena dla widowiska, które zazwyczaj można oglądać na scenach słynnych teatrów. W tym roku znów można zobaczyć wyjątkowe show, które okrzyknięto najważniejszym kulturalnym wydarzeniem sezonu w Dolinie Stubai.

Gdy docieramy na miejsce jest po 20, temperatura lekko poniżej zera, z nieba lecą drobne płatki śniegu. Zajmuję swoje miejsce, myślę o rodzinnej Gdyni. Scena Letnia Teatru Miejskiego znajduje się w Orłowie – tłem dla spektaklu jest morze. Tutaj zamiast morskich fal, mamy pokryte śniegiem alpejskie zbocze.

Obraz
© Iwona Kołczańska

"GAIA – Stubai Mother Earth" to jednak dużo więcej niż sztuka teatralna. Na przedstawienie składa się taniec na scenie, mapping 3D na górskim zboczu, pokaz narciarski na trasie zjazdowej oraz konni jeźdźcy przed sceną. Główne przesłanie przedstawienia z zeszłego roku, zachęcające do ochrony przyrody i zapewnienia wolności każdej osobie, pozostaje ważne także teraz.

To już ostatni punkt mojego krótkiego wypadu do Austrii. Ze Stubaiu wyjeżdżam z silnym postanowieniem powrotu. Nie będę jednak czekać do kolejnej zimy. Tym razem chcę odkryć dolinę i lodowiec letnią porą.

Zobacz także
Komentarze (145)