Taksówki na świecie - co trzeba wiedzieć

Obraz
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | dibrova
Anna Jastrzębska

/ 7Nowy Jork, USA

Obraz
© Shutterstock.com | dibrova

W teorii wystarczy obejrzeć kilka odcinków „Seksu w wielkim mieście”, by wiedzieć, jak złapać słynną, żółtą taksówkę w Nowym Jorku. W praktyce – przyda się kilka porad, bo zatrzymanie taksówki (bardzo wygodnego i stosunkowo taniego środka transportu w tym zatłoczonym mieście) to wcale nie jest bułka z masłem. A jak jest w innych metropoliach na świecie? Zobacz naszą mini ściągawkę.

Stanąć na chodniku, z gracją zamachać ręką niczym Carrie Bradshaw, ot, i cała filozofia. Tak by się mogło wydawać. W rzeczywistości łatwiej pójdzie, jeśli będziemy znać garść faktów. Po pierwsze, w NYC tylko żółte taksówki z medalionem na masce są koncesjonowane. Po drugie, nie rzucajmy się na ulicę, próbując złapać Yellow Cab, gdy numer na dachu auta nie jest podświetlony – taksówka wtedy jest zajęta lub nie zabiera pasażerów. Po trzecie, przygotujmy się na opłaty dodatkowe, jeśli przejeżdżamy przez mosty czy tunele. Po czwarte, podając kierunek, bądźmy bardzo precyzyjni w jego dookreśleniu – od połowy sierpnia b.r. kierowcy żółtych taksówek nie muszą zdawać egzaminów z angielskiego, a jako że większość z nich to imigranci (według statystyk tylko 4 proc. kierowców to osoby urodzone w USA), granica między fourteen (czternaście) a forty (czterdzieści) bywa często umowna. Po ostatnie – wysiadając, pamiętajmy o 10-20 proc. napiwku. Jeśli zapomnimy, kierowca z dużym prawdopodobieństwem przypomni!

/ 7Paryż, Francja

Obraz
© Shutterstock.com | Rostislav Glinsky

Po 12-milionowym Paryżu jeździ 17,5 tys. taksówek, czyli 4 razy mniej na osobę niż na przykład w Londynie i Warszawie. Nic więc dziwnego, że znalezienie taryfy w tym pięknym mieście nad Sekwaną czasem graniczy cudem. Jeśli jednak bardzo się uprzemy, uzbrójmy się w cierpliwość i przygotujmy portfel na niemały wydatek. Bez względu na liczbę przejechanych kilometrów, opłata za kurs nie może być niższa niż 6,4 euro. Samo „trzaśnięcie drzwiami” wynosi kilka (3-4) euro, a każdy kilometr to dodatkowe euro z kieszeni. Od poniedziałku do piątku. W soboty stawki się podwajają, a w niedzielę zapłacimy jeszcze więcej. Dodatkowe opłaty naliczane są za przewóz bagaży (drugi i każdy dodatkowy), oraz przejazd pasażerów w liczbie większej niż 3. Jeśli to nas nie zraża, wypatrujmy znaczka „Taxi Parisien” – jak już go dostrzeżemy, zasady są takie jak w Polsce. Czyli do taksówki zaparkowanej na postoju wsiadamy, na jadącą – machamy.

/ 7Londyn, Wielka Bryania

Obraz
© Shutterstock.com | nui7711

Tu sprawa jest prosta. Wytężamy wzrok w poszukiwaniu czarnego pojazdu, a jeśli napis „TAXI” na dachu jest podświetlony, zatrzymujemy machnięciem i wsiadamy. Londyn może być dumy ze swoich „black cabs”, zwanych również „hackney” - licencjonowani kierowcy przechodzą rozległe testy ze znajomości miasta, więc prawdopodobnie nie będziemy musieli nawigować taksówki samodzielnie, jak to się często zdarza w innych miejscach. Poza tym czarne taksówki muszą być przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych, co czyni poruszanie się po Londynie wygodnym dla każdego.

/ 7Dubaj, ZEA

Obraz
© Shutterstock.com | Olha Insight

Po ulicach Dubaju, tak jak w innych metropoliach Zjednoczonych Emiratów Arabskich, rzadko kto spaceruje. Nieznośny upał i duże odległości zachęcają do korzystania z nowoczesnego transportu miejskiego lub – jeszcze szybszej i łatwiejszej, a jednocześnie dosyć taniej formy przemieszczania się – czyli taksówek. Jeśli zdecydujemy się na tę drugą opcję, szukajmy auta w kolorze kremowym. Minimalna kwota do zapłaty na jakiejkolwiek trasie to 10 dirhamów, czyli ok. 11,50 zł. Taksówkę łapiemy na ulicy (za trzaśnięcie drzwiami płacimy ok. 3 AED, z wyłączeniem lotnisk, na których obowiązują wyższe stawki – zaczynają się od 25 AED) lub zamawiamy przez telefon (taksometr startuje od 7 AED). Cena za kilometr wynosi ok. 1, 6 AED. Panie mogą poprosić o przysłanie różowej taksówki (Pink Taxi). Jest to specjalny rodzaj taksówek, również w kolorze kremowym, ale z różowym dachem, które prowadzone są wyłącznie przez kobiety. Mogą być one zamawiane przez panie lub przez rodziny z dziećmi.

/ 7Szanghaj, Chiny

Obraz
© Shutterstock.com | a

Taksówki są dość efektywnym środkiem komunikacji w największym mieście w Chinach i raczej nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem pojazdu, który zawiezie nas z punktu A do punktu B. Oczywiście mają swoje wady, ale to i tak pestka w porównaniu z godzinami szczytu w tamtejszym metrze. Na szanghajskich ulicach taksówkę można próbować łapać w zasadzie wszędzie. Zwłaszcza na lotnisku jednak zerknijmy na rejestrację – jeśli zobaczymy, że zaczyna się od znaków „京B”, weźmy to za dobrą monetę (takie oznaczenia mają licencjonowane taksówki w Szanghaju, a wszyscy, którzy byli w tym mieście, zgodnie twierdzą, że jedyne nieprzyjemne sytuacje w postaci zawyżania ceny kursu zdarzyły im się w przypadku pojazdów bez licencji). Należy też pamiętać, że szanghajscy taksówkarze nie zawsze mówią po angielsku. Lepiej więc nie wychodzić z domu bez swoejgo adresu i miejsca docelowego zapisanych po chińsku. To wiele ułatwi.

/ 7Bangkok, Tajlandia

Obraz
© Shutterstock.com | Kushch Dmitry

W tym tętniącym życiem mieście stosunkowo łatwo złapać jedną z jaskrawych (różowych, pomarańczowych, żółtozielonych czy niebieskoczerwonych) taryf (tabliczka z napisem „Taxi-Meter” na dachu). Bądźmy jednak przygotowani na negocjowanie ceny na starcie. Gra w "Mój licznik jest uszkodzony" to jeden z elementów lokalnego kolorytu. Z dobrych wiadomości – przeciętny przejazd po Bangkoku jest tani, wynosi ok. 80 bahtów (rzadko kiedy zapłacimy więcej niż 120 bahtów). Jeśli nie mamy wybitnych zdolności lingwistycznych, najlepiej podajmy taksówkarzowi kartkę z nazwą hotelu w języku tajskim albo wskażmy dane miejsce na planie miasta. Weźmy też pod uwagę to, że szczególnie w godzinach szczytu skorzystaniem z usług tuk-tuków (pojazd szybszy i bardziej zwrotny) albo metra może być lepszym rozwiązaniem.

/ 7Tokio, Japonia

Obraz
© Shutterstock.com | antb

Taksówki w Tokio są schludne, porządne, ale dość drogie (ok. 7 zł/km, plus opłata na wejściu). Jeśli nie mamy z tym problemu, szybko przekonamy się, że korzystanie z tego środka transportu w japońskiej stolicy to czysta przyjemność. Łatwo dostrzec ich zieleń, kiedy przemierzają ulice miasta. Warto tylko wiedzieć, że zielone światło oznacza, że auto jest zajęte, a czerwone – że możemy machnąć i… czekać. Nie szarpmy nerwowo za klamkę, złorzecząc. Tylne drzwi pasażerowi otwiera kierowca, specjalnym przyciskiem koło siebie.

Wybrane dla Ciebie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Brytyjczycy zachwalają polskie miasto. "Pyszne jedzenie i wino za trzy funty"
Brytyjczycy zachwalają polskie miasto. "Pyszne jedzenie i wino za trzy funty"