Trwa ładowanie...

Turystka krytykuje rezerwat w Białowieży. Dyrektor odpowiada na jej zarzuty

Zwierzęta są więzione i przebywają w drastycznych warunkach – pisze czytelniczka poprzez formularz #dziejsie po wizycie w rezerwacie w Białowieży. – Wilki zostały odebrane złym ludziom. Chuchamy na nie i dmuchamy. Krzywda im się nie dzieje – mówi dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.

Turystka krytykuje rezerwat w Białowieży. Dyrektor odpowiada na jej zarzutyŹródło: zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
d2qf51z
d2qf51z

– Podczas rodzinnej wizyty w Hajnówce, kuzynka postanowiła pokazać mi rezerwat żubrów w Białowieży. Niestety, warunki dla więzionych tam zwierząt są tak drastyczne, że zanim dotarłam do końca "zwiedzania", musiałam po prostu stamtąd uciekać – pisze do redakcji WP pani Olga.

– Popłakałam się, kiedy zobaczyłam na małym wybiegu dwa wychudzone i prawie wyliniałe wilki. Jeden z nich był zakrwawiony w okolicach ucha. Obydwa dorosłe osobniki były otępiałe jakby w niewolniczej malignie. Proszę porównać zdjęcie tego wilka, które jest zamieszczone na stronie BPN z tym zrobionym przeze mnie, za siatką. Wygląda jak cień samego siebie. To skandal, że w ogóle się tam znalazł – czytamy w liście.

Szczenię odebrane kłusownikom

– Przyjmowałem te zwierzęta do naszego rezerwatu, kiedy pracowałem jeszcze jako lekarz weterynarii. Jedno z nich jako szczenię złapali kłusownicy i wystawili na sprzedaż na jednym z portali aukcyjnych. Na szczęście Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska im je odebrała i przekazała nam na odchowanie. Drugi wilk trafił do nas w ciężkim stanie, z ropnym zapaleniem płuc, był przez nas leczony i rehabilitowany. Zdaje pani sobie sprawę, że zwierzęta wychowane przez człowieka nie nadają się do wypuszczenia na wolność. W naszym rezerwacie pokazowym znalazły miejsce i mogą tu dożyć swoich dni – mówi w rozmowie z WP dr Michał Krzysiak, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.

Zobacz też: Wrócił po 56 latach. Niesamowite nagranie

Doktor Krzysiak przez 10 lat pracował jako lekarz weterynarii w rezerwacie, jest specjalistą chorób zwierząt nieudomowionych, a także egzaminatorem w Państwowej Komisji Egzaminacyjnej z zakresu chorób zwierząt nieudomowionych.

d2qf51z

– Skąd zakrwawione ucho? Zwierzęta żyją w stadzie. Plusem takiego życia jest to, że łatwiej żyć w grupie i upolować ofiarę, ale też obowiązuje pewna hierarchia. Nie polega to na tym, że one robią sobie krzywdę czy używają przemocy fizycznej wobec siebie, jednak nigdy nie dochodzi do takiego stanu, żeby kaleczyły się trwale czy dochodziło do sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia – mówi dyrektor.

zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
Źródło: zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

W niewoli są różne napięcia

– Dawno nie byłem w rezerwacie, bo wolę oglądać zwierzęta na wolności, ale nie słyszałem żadnych alarmujących sygnałów. Problem z wilkami żyjącymi w niewoli jest taki, że dochodzi pomiędzy nimi do różnego rodzaju napięć, bo pochodzą z bardzo różnych rodzin. Wilki, które żyją na swobodzie, są na ogół rodziną. Na zakrwawione ucho naprawdę nie zwracałbym uwagi, jeżeli nie ma tam nic poważniejszego – tłumaczy w rozmowie z WP Adam Wajrak, przyrodnik, dziennikarz, autor książki o wilkach, który od ponad 20 lat mieszka w Puszczy Białowieskiej.

Czytelniczka zwraca również uwagę na złą kondycję zwierząt. Uważa, że są wychudzone i wyliniałe.
– Ludzie zwykle oglądają wilki w aurze zimowej, kiedy futro mają dwa razy grubsze i same wydają się dwa razy większe. Nikt nie fotografuje tych drapieżników latem, bo tak właśnie wyglądają, kiedy są karmione w sposób naturalny. Inaczej z psami, które otrzymują karmę zawierają witaminy czy nabłyszczacze. Często są wręcz przekarmiane, więc cierpią na nadwagę. A u nas dawka jest zbilansowana. Zwierzęta są szczęśliwe, najedzone, a nie przejedzone – tłumaczy dyrektor. – Próbowaliśmy im zwiększać dawki pokarmowe, ale one tego nie zjadały. To nie jest dobry sposób na dzikie zwierzę, żeby je przekarmiać i żeby było ono bardziej ospałe i spokojne.

zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
Źródło: zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Brak miski z wodą

Czytelniczka zwraca również uwagę na brak pojemnika z wodą.
– Ponieważ było ciepło i kurz unosił się dookoła zwierząt, to zaczęłam szukać pojemnika z wodą. Na próżno. Okazało się, że wilki mają wykopaną dziurę w ziemi, w której było zielono-żółte bajoro zgniłej wody! – zwraca uwagę pani Olga.

d2qf51z

– Jest to normalne oczko wodne – odpiera zarzuty dyrektor. – Jeżeli przejdziemy się po lesie, to takie właśnie miejsca znajdziemy, a nie baseny jak spod willi. Wiadomo, że będą tam rosły rośliny, bo przecież nie możemy wpuścić zwierzętom drapieżnym jeleni do towarzystwa. Jamy kopią sobie same. Wynika to z tego, że mają tu warunki jak najbardziej naturalne. Czują się swobodnie, mogą robić co chcą, ponieważ mają dużą zagrodę, z naturalną pokrywą, a nie z betonem, jak w innych ogrodach zoologicznych. A to, że wykopują sobie swoje "mieszkania" czy jamy, świadczy tylko o tym, że są szczęśliwe – tłumaczy Krzysiak.

zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl
Źródło: zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl

Wilk to nie pies

– Jedna rzecz, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to to, że zagrody w rezerwacie są wyjątkowo duże. A warunki panują tam lepsze niż w niejednym zoo. Zarzut o brak pojemnika z wodą to już przesada, ponieważ w lesie zwierzęta też mają bajora. Mam postawioną fotopułapkę przy takim właśnie miejscu i naprawdę mnóstwo zwierząt tam przychodzi – dodaje Wajrak.

d2qf51z

– Myślę, że ta pani patrzy na wilka jak na swojego pupila i myśli, że dzikie zwierzę funkcjonuje tak samo. Dla takiej osoby naderwane ucho swojego czworonożnego przyjaciela jest tragedią i bardzo dobrze, trzeba dbać o swoje zwierzę. Pies też musi mieć miskę z wodą, ale dla wilka bardziej naturalne jest bajoro, do którego może cały wleźć, ochłodzić się, napić, wytarzać czy wymemłać – tłumaczy Adam Wajrak. – To dzikie zwierzę, a nie jamnik.

Majestatyczne zwierzę w piachu

Czytelniczkę niepokoi również stan żubrów.
– Te majestatyczne zwierzęta leżą w piachu, również bez wody, a turyści pokazują dzieciom, że jedzą korę, bo dookoła trawa jest wyschnięta. Tak samo wyliniałe i zobojętniałe – zwraca uwagę pani Olga.

d2qf51z

– Osoba, która to napisała, nie posiada merytorycznej wiedzy na temat zwyczajów dzikich zwierząt. Żubry są nękane przez owady, źle znoszą wysokie temperatury, dlatego właśnie szukają piaszczystych miejsc, bez trawy. W internecie można znaleźć setki zdjęć, na których można zobaczyć, w jaki sposób żubry, bizony czy w ogóle bydło dba o swoją higienę, tarzając się m.in. w piachu – wyjaśnia dyrektor.

Dr Michał Krzysiak tłumaczy też, że wielkość zagród w rezerwacie nie tylko spełnia minimum określone w Rozporządzeniu ministerstwa środowiska, ale znacznie je przewyższa.

d2qf51z

– Często turyści piszą do nas zażalenia, że zwierząt nie widać, gdy jest upalny dzień, a nie można ich zobaczyć, ponieważ chowają się w gęstwinie, korzystają z oczek wodnych i innych tego typu podobnych schronień – tłumaczy.
Dla pani Olgi wizyta w rezerwacie była traumatycznym doświadczeniem.

– Po południu, będąc już w Białowieży, nasze oburzenie usłyszał właściciel jednego ze straganików z pamiątkami lokalnymi, wyszedł nam naprzeciw i zapytał: "byłyście w Majdanku?". Bo tak lokalni ludzie i oburzeni turyści nazywają ten rezerwat! Jestem zdruzgotana tą wizytą. Miejsce, które powinno być wizytówką naszego kraju, jest męczarnią pięknych zwierząt – pisze czytelniczka.

– Mieszkam tu 11 lat, pochodzę z Lublina, w którym Majdanek był częścią miasta i uważam to porównanie za niesmaczny dowcip. Inna kwestia, że wcześniej nie spotkałem się z takim określeniem dotyczącym naszego rezerwatu. Dbamy o nasze zwierzęta, np. odchowywanym oseskom kupujemy śmietankę, karmimy od maleńkości. Prowadzimy hodowlę żubrów, konika polskiego, trafiają do nas sarny, które ktoś tak kochał, że zabrał z lasu, no a potem nie mógł sobie z nią poradzić – mówi przedstawiciel Białowieskiego Parku Narodowego.

d2qf51z

– Trafiło też do nas cielę łosia, bo jego matka została zabita przez samochód. Odchowaliśmy je, zostało z nami. Ale kiedyś łoś uciekł i biegał za rowerzystami po puszczy i to też była niebezpieczna sytuacja, gdy zwierzę ważące 400 kg goni cię, a ty nie wiesz, że chce się z tobą po prostu bawić. Czy tego chcemy czy nie, dzikie zwierzęta, które zostały udomowione, muszą pozostać w rezerwacie. A gdyby czytelniczka dobrze się przyjrzała, to zobaczyłaby, że wilki machają ogonem na nasz widok – stwierdza Krzysiak.

d2qf51z
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2qf51z