W planie była Grecja, ale miłość miała inne plany. "Zakochałam się w tym kraju"
Delfina Zažeckė od 12 lat mieszka w Kownie. Zakochała się w litewskiej naturze, kuchni, spokoju, ale przede wszystkim w ludziach. W niedzielę razem z mężem i synami będzie oglądać mecz Polska-Litwa, kibicując obu drużynom. Będzie 1:1 - obstawiają zgodnie.
Magda Bukowska: Jak to się stało, że wyjechałaś z Polski i zamieszkałaś na Litwie?
Delfina Zažeckė: Zawsze uwielbiałam podróżować. Dlatego studiowałam turystykę i zostałam licencjonowanym pilotem wycieczek. Zaczęłam organizować krótsze i dłuższe wyjazdy, z których ludzie wracali szczęśliwi i pełni energii. Zobaczyłam przed sobą ścieżkę, którą chciałam iść.
Na ostatnim roku studiów miałam w ramach stypendium wyjechać na sześć miesięcy do Grecji, ale tuż przed wyjazdem poznałam mojego obecnego męża, który przyjechał z Litwy do Polski na wymianę zagraniczną. Zmieniłam więc plany. Zrezygnowałam ze stypendium i zamiast w słonecznych Salonikach, w 2013 r. wylądowałam na Litwie, gdzie w ramach Erasmusa skończyłam studia.
Tajemniczy wrak przy Mierzei Wiślanej
Jednym słowem na Litwę trafiłaś z miłości.
Zdecydowanie tak. A potem zakochałam się w tym kraju. W spokoju, który tu panuje, w niesamowitej naturze i miejscach, do których ciągle chcę wracać. Na Litwie żyje się wolniej, bardziej uważnie, przywiązując dużą wagę do relacji międzyludzkich. Tym, co od początku mnie urzekło na Litwie, jest też takie poczucie równowagi - między życiem zawodowym a prywatnym, między nowoczesnością a tradycją.
Ten związek z tradycją, z tym co odziedziczyli po przodkach, widać na każdym kroku. Choćby w imionach nadawanych dzieciom. Wiele z nich ma związek z litewskimi legendami czy dawnymi wierzeniami. Możemy spotkać takie imiona jak: Eglė – królowa węży, Džiugas – olbrzym z Telsz, Gabija – boginia ognia, Milda – bogini miłości, czy też Ąžuolas – dąb, Linas – len lub Gintaras – bursztyn.
To piękny sposób na zachowanie tożsamości i kultury, a przy tym bardzo poetycki. Litwa podbiła moje serce na wiele sposobów i to bardzo szybko. A po roku od przyjazdu, postanowiliśmy z mężem, wtedy narzeczonym, wziąć ślub i zamieszkać w sercu Litwy – Kownie.
Zanim zapytam cię o Kowno, wrócę jeszcze do twoich podróżniczych pasji. Na Litwie pracujesz w turystyce?
Zawodowo zajmuję się projektowaniem stron internetowych, ale w wolnych chwilach razem z mężem, dwoma synami i naszym golden retrieverem uwielbiamy podróżować po Litwie i krajach bałtyckich. Wszystkie nasze przygody i podróże opisuję na blogu, który prowadzę już od ponad 10 lat nalitwie.com.
Wróćmy więc do tego Kowna. Dlaczego właśnie to miasto?
Bo oboje je uwielbiamy! To miasto z roku na rok staje się coraz bardziej artystyczne i nowoczesne. Mieszkając tu czuję, że jestem w samym sercu Litwy. Kowno potrafi zachwycić nie tylko architekturą, ale również naturalnym pięknem. Wszystkim zawsze polecam, żeby odwiedzili park u zbiegu rzek - to przepiękne miejsce, w którym spotykają się Niemen i Wilia.
Skoro już jesteśmy w Kownie, to nie mogę nie zapytać o mecz Polska-Litwa, który w niedzielę zostanie rozegrany właśnie w waszym mieście. Czy na Litwie piłka nożna budzi takie same emocje jak w Polsce? Kibicujecie w domu?
Jasne! Eliminacje do Mistrzostw Świata to duże wydarzenie dla całej Litwy. Mecz odbędzie się właśnie w Kownie, więc emocje w mieście są jeszcze większe. Wprawdzie na Litwie sportem narodowym jest koszykówka, ale oczywiście piłka nożna też budzi wielkie zainteresowanie. W dniu meczu pojawią się flagi, samochody będą ozdobione, ludzie będą kibicować. My oczywiście też.
U nas w domu sport zajmuje ważne miejsce, głównie ze względu na naszych dwóch pełnych energii synów. Staramy się nie tylko rozwijać w nich pasję do ruchu, ale też pokazywać, jak wspólne kibicowanie może łączyć ludzi - niezależnie od narodowości. Dlatego w niedzielę będziemy kibicować obu drużynom. Dla nas to bardziej okazja do świętowania i bycia razem niż rywalizacji.
Poza tym to niesamowita szansa, żeby zobaczyć na żywo takie gwiazdy jak Robert Lewandowski! I to jeszcze w pięknym miejscu, bo stadion znajduje się w najstarszym parku w mieście - Parku Ąžuolynas, po którym niegdyś spacerował Adam Mickiewicz. Niedaleko znajduje się też Dolina Mickiewicza – to symboliczne miejsce, które pięknie łączy historię z teraźniejszością. A wracając do meczu, to zgodnie obstawiamy, że będzie remis – 1:1!
Twoim zdaniem Litwa jest przez Polaków niedocenianym kierunkiem?
Rzeczywiście przez lata Litwa była pomijana na turystycznej mapie Europy, ale powoli to się zmienia i słusznie, bo ma ogromny potencjał. Ten kraj potrafi naprawdę zachwycić piękną naturą, zabytkami, autentycznością, kuchnią, wciąż jeszcze brakiem tłumów oraz naturalnym spokojem. Jest tu mnóstwo miejsc wartych odkrycia. Nie tylko Wilno z klimatyczną starówką i barokowymi kościołami, artystyczne Kowno czy wpisana na listę UNESCO piękną Mierzeję Kurońską.
Gdybyś miała oprowadzić grupę po twoim zdaniem najpiękniejszych zakątkach Litwy, to gdzie byś pojechała?
Jeśli chodzi o miasta, to oczywiście największymi hitami turystycznymi są Wilno, Kowno i Kłajpeda, i każde z nich warte jest zobaczenia. O Kownie już mówiłam. Jeśli chodzi o stolicę Litwy, to koniecznie trzeba odwiedzić Stare Miasto. Ta część Wilna ma niezwykły urok, oczarowuje serca i sprawia, że już zawsze się za nim tęskni. Także zwiedzanie Kłajpedy zaczęłabym od Starego Miasta. Do dziś można tu znaleźć świetnie zachowane domy z murem pruskim, charakterystyczne dla tego regionu. Prawie na każdej ulicy znajdziemy też niezwykłe rzeźby. W Kłajpedzie zaproponowałabym też pyszny posiłek na pokładzie żaglowca zacumowanego na rzece Danė.
A takie mniej oczywiste, a bardziej twoje miejsca?
Moje osobiste odkrycia to przede wszystkim perełki litewskiej natury. Idealne dla osób, które szukają kontaktu z przyrodą, ciszy i autentycznego litewskiego krajobrazu. Pierwszym z nich jest Dolina Jałowcowa (Kadagių slėnis) tuż pod Kownem. To miejsce jak z bajki – położone na wysokim brzegu Niemna, z przepięknym drewnianym tarasem widokowym, który prowadzi przez pachnący jałowcami rezerwat. Widoki są naprawdę spektakularne, szczególnie o zachodzie słońca. Mimo że znajduje się zaledwie kilkanaście minut jazdy od Kowna, ma się wrażenie, że człowiek przenosi się gdzieś daleko od cywilizacji.
Kolejne miejsce, które uwielbiam - Czapka Holendra (Olando Kepurė), koło Kłajpedy. To jedno z najdzikszych i najbardziej malowniczych miejsc na litewskim wybrzeżu Bałtyku. Wysoki klif porośnięty sosnami, piękne wydmy, szeroka plaża i mocno wiejący wiatr – to wszystko sprawia, że miejsce ma niezwykły klimat. Idealne na długie spacery i zachwyty nad surowym pięknem przyrody. Poza tym nawet w sezonie nie ma tu tłumów.
Trzecim miejscem, które uwielbiam i serdecznie polecam, jest Szlak Zamków Nadniemeńskich (Panemunės Pilys). To wyjątkowa trasa biegnąca wzdłuż Niemna, pomiędzy Kownem a Jurborkiem. Można tu zwiedzać kilka odrestaurowanych zamków (np. w Raudondvaris, Panemunė czy Raudonė - litewski Hogwart), ale największym atutem tej trasy są malownicze krajobrazy: wzgórza, zakola rzeki, lasy i sady. Można podróżować samochodem, rowerem, a nawet zaplanować wycieczkę pieszą między niektórymi punktami. To idealne miejsce, by poczuć ducha dawnej Litwy i zrelaksować się w otoczeniu przyrody.
Magda Bukowska dla Wirtualnej Polski