Wałcz - polska czarodziejska górka
Miejsce, gdzie prawa fizyki, jakie znamy, nie znajdują zastosowania. Rzeczy, które normalnie powinny staczać się w dół, tutaj toczą się pod górę. Można to sprawdzić za pomocą butelki z wodą, samochodu, lub po prostu własnych nóg. A najciekawsze jest to, że zjawisko to nie znalazło po dziś dzień przekonywującego wytłumaczenia!
Górka w Wałczu to miejsce, gdzie prawa fizyki działają na opak. Nawet dla dziecka logicznym jest, że przedmioty staczają się z górki, a nie same turlają się do góry. Do dziś nikt nikt nie wie, o co tu naprawdę chodzi? Mamy XXI wiek, superwydajne komputery, sprzęt pomiarowy, którego konstrukcja jest dla większości ludzi czarną magią. Są poważni naukowcy, którzy spierają się o wyniki swoich badań na tak błahy temat, jak jakaś górka koło Wałcza. Jak to możliwe?
Najpierw test empiryczny. Przejeżdżamy wioskę Rutwica, cały czas kierując się znakami na „czarodziejską górkę”. Na każdym kolejnym wzniesieniu wyrzucam wolny bieg, może to już tu? W pewnym momencie ogarnia nas dziwne przeczucie, że należy się zatrzymać. Nie ma mowy o żadnym bólu głowy, czy innych dziwnych odczuciach opisywanych przez niektórych turystów. Po prostu… przeczucie. Zjeżdżamy ze szczytu wzgórza, wrzucam „na luz”… Auto zatrzymuje się, a potem pomalutku, centymetr po centymetrze cofa się pod górkę! Wrażenie jest niesamowite! Można z całą powagą ogłosić – w tym miejscu dzieją się rzeczy niezwykłe.
Co na to kolektyw sceptyków?
Hipoteza 1: Skomplikowane badania geologiczne dowodzą niezbicie, że jest to złudzenie optyczne. Dlaczego zatem drzewa rosną prosto? Otóż wcale nie rosną, silnie wiejący wiatr ma powodować, że są pochylone nieco ku ziemi, co powoduje, ze wydaje nam się, ze stoimy na szczycie górki właśnie wtedy, kiedy jesteśmy u jej podnóża. Jednak tak naprawdę nawet wśród miejscowych geologów nie ma zgody co do wyjaśnienia anomalii. Bez trudu znajdziemy badania, które wzajemnie sobie przeczą. Czyżby technika wciąż była bezradna wobec magii?
Hipoteza 2: Silny ciek wodny. Do końca nie wiadomo, co powodują cieki wodne, dlatego są świetnym wytłumaczeniem na zjawiska wymykające się racjonalnym wyjaśnieniom. Dlaczego nie miałyby zaburzać pola magnetycznego?
Hipoteza 3: UFO. Kolejne doskonałe wytłumaczenie wszystkiego. W XVII wiecznych księgach parafialnych doszukano się ponoć zapisów wskazujących na przybycie w te okolice bliżej niezidentyfikowanego obiektu latającego, czyli poczciwego latającego spodka. Prawdopodobnie uległ on awarii i do dnia dzisiejszego leży właśnie pod szczytem górki, wprowadzając wspomniane anomalie. Niestety, zabrakło polskiego „Z Archiwum X”, aby sprawdzić tą hipotezę.
Hipoteza 4: Jak każde niezwykłe miejsce, także „Magnetyczna górka” obrosła legendami. Zgodnie z jedna z popularniejszych wersji, pod wzniesieniem pewna wdowa znalazła w noc świętojańską skarbiec pełen złota. Zaślepiona chciwością wróciła do domu obwieszona klejnotami, za to bez dziecka, które zostało w skarbcu. Po roku zrozpaczona kobieta zwróciła wszystkie kosztowności i okazało się, że dziecko było całe i zdrowe tam, gdzie je zostawiła. Wtedy przeklęła złoto, mówiąc „bodaj by się w miedź zmieniło”. Tak też się stało.
Niezależnie od przyjmowanej wersji, warto wybrać się w okolice Wałcza, by przekonać się samemu, jakie to uczucie, gdy świat staje na głowie. Przyłączam się do chóru entuzjastów, nie zaprzątając sobie głowy próbami wytłumaczenia tego, co niewytłumaczalne. Polska jest niezwykła!
Jakub Rybicki/if/pw