We Włoszech powstanie plaża tylko dla młodych. To kolejny absurdalny podział
W jednym z włoskich kurortów powstanie plaża zarezerwowana wyłącznie dla studentów. Pomysł budzi kontrowersje, zapytaliśmy więc o zdanie samych zainteresowanych, jak i osób starszych.
Władze nadmorskiej miejscowości Bellaria-Igea Marina (w okolicy Rimini) ogłosiły, że utworzą plażę dla studentów – na którą wstęp będą mieć wyłącznie osoby między 16. a 29. rokiem życia, będące jednocześnie uczniami lub świeżymi absolwentami. Jak podaje Gazeta.pl, pomysłodawcy projektu uzasadniają swoją koncepcję tym, że młodzi potrzebują przestrzeni, w której będą mogli tańczyć do głośnej muzyki, hałasować i pić alkohol, nie martwiąc się przy tym o rodziny z dziećmi, którym takie zachowania mogą przeszkadzać. Tak zorganizowana plaża będzie darmowa, ale odpowiedni wiek ma być warunkiem koniecznym do wstępu na jej teren.
Pomysł wydzielenia plaży tylko dla studentów wydał mi się dziwny. Czy naprawdę studenci aż tak różnią się od reszty społeczeństwa? Czy jako jedyni hałasują i lubią się zabawić? I czy tylko oni nie znają umiaru i szacunku dla spokojniejszych sąsiadów? Zapytałam o zdanie tych, którzy mogliby wejść na studencką plażę oraz 30-latków, którzy z racji wieku, nie mają już szansy na zabawę na studenckiej plaży.
Mój siedemnastoletni brat Feliks uważa pomysł za absurdalny. – Plaża tylko dla młodych szybko zmieniłaby się w patologię – mówi. – Od razu zrobiłby się potworny ścisk i hałas. Takie warunki nie nadają się nawet na imprezę – dodaje i deklaruje, że nie wybrałby takiego miejsca na wspólną zabawę. Zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. – Nagromadzenie hałasujących ludzi w jednym miejscu bardzo zaszkodzi przyrodzie. Młodzi nie troszczą się o środowisko, na pewno będą śmiecić, a głośna muzyka wypłoszy zwierzęta z okolicy.
Temat wzbudził duże poruszenie zwłaszcza wśród 30-latków, którzy poczuli się wykluczeni i dyskryminowani pomimo młodego wieku. Moi rozmówcy zaczęli dyskusję o sprawie, zanim poprosiłam ich o wypowiedzi.
30-letnia Paulina dziwi się pomysłowi na oddzielenie młodych od tych trochę starszych i uznania studentów, za najbardziej rozrywkową grupę wiekową. – Zupełnie nie rozumiem tego ograniczenia. Wydaje mi się, że ja i moi 30 letni znajomi bawimy się lepiej teraz niż 10 lat temu. Jesteśmy zdecydowanie mniej spięci i mamy większy dystans do świata i przede wszystkim do siebie samych. – Na pytanie, czy wybrałaby się na plażę dla imprezowiczów, gdyby nie było na niej ograniczeń wiekowych, odpowiada bez wahania – Zdecydowanie! To super pomysł.
Także Marta, 32-letnia artystka jest oburzona koncepcją oddzielenia młodych od reszty świata. Podkreśla też, że taki podział skutkuje spychaniem normalnych starzejących się ciał poza obszar widoczności. – Uważam, że to kreowanie jakiegoś getta. Ten pomysł wydaje mi się obrzydliwy. Co to ma być: zakaz wstępu dla nie dość już jędrnych ciał? Dość sztuczna jest też ta granica: 29. Czemu nie właśnie okrągła trzydziestka? Zaczynając 30. rok życia, chylimy się ku upadkowi? Uważam, że to idiotyczny pomysł, więc nie przejęłam się nim za bardzo, ale mimo to sprawił, że poczułam się starzej. – tłumaczy.
Podobnie jak Paulina, Marta deklaruje, że teraz prowadzi bardziej szalone życie niż podczas studiów. – Imprezuję bardzie,j niż kiedy byłam młodsza. Czuję się inaczej, ale ta różnica nie oznacza, że przestałam się dobrze bawić, wręcz przeciwnie.
Marta nie ma wątpliwości co do szkodliwości takich pomysłów, jakim jest plaża tylko dla studentów. Zwraca uwagę na to, że wynika on z wszechobecnego kultu młodości. – Żyjemy w świecie, który starość uważa za śmierć, za okres całkowicie bezużyteczny. Taki pomysł jak ta plaża jest realizacją w myśl właśnie takiej obrzydliwej logiki.
Sztywna granica 29. urodzin okazuje się problematyczna także dla tych, którzy nie chcą spędzać wakacji wyłącznie z osobami ze swojego rocznika. Plaża studencka świetnie nada się na spotkanie klasowe, ale już nie skorzystają z niej pary ani grupy przyjaciół z dużą różnicą wieku. Moja 26-letnia koleżanka mogłaby wybrać się na plażę dla studentów ze mną, ale gdyby jej 40-letni chłopak postanowił do nas dołączyć, sprawa by się skomplikowała. – Taka plaża to kolejne miejsce, przez które czujemy, że nasz związek jest niestandardowy. Oczywiście jest wiele innych sposobów, w na wspólne spędzenie czasu, ale tworzenie takich podziałów jest absurdalne.
O zdanie zapytałam też Weronikę, 26-letnią mamę. Myślałam, że opowie mi o hałasach, które przeszkadzają bawiącym się dzieciom i budzą je podczas drzemki. Nic takiego nie usłyszałam. - Jestem wyluzowana, jeśli chodzi o hałas. Uważam, że każdy może się bawić. Tylko nie mogę znieść „Sebków” którzy robią bydło i nie reagują, kiedy zwraca się im uwagę. Tu nie chodzi o wiek, ale o kulturę. Nie mam problemu z imprezami, o ile są rozsądne. Denerwuje mnie, gdy ktoś przeklina i zachowuje się obrzydliwie, ale to przeszkadzało mi jeszcze zanim urodziłam dziecko. Może zamiast plaży dla studentów powinna powstać plaża dla dresów?
Pośród chóru krytycznych głosów udało mi się wyłowić jeden entuzjastyczny. 36-letni Przemek jest zachwycony pomysłem utworzenia zamkniętej plaży. Uważa, że z projektu powinni się cieszyć nie studenci, a właśnie starsi od nich, którzy uwolnią się od hałaśliwych imprezowiczów. – Bardzo się cieszę, że powstaje plaża, na której studenci będą mogli się bawić. Chciałbym jeszcze, żeby dostali zakaz wstępu na inne plaże. W ogóle mnie to nie oburza, ale wolałbym nie trafić w miejsce pełne pijanych młodych przed 30-stką. Zastanawiam się tylko, czy młode dziewczyny chciałyby znaleźć się w takiej sytuacji? Moim zdaniem to getto dla nieporadnych studenciaków.
Życie towarzyskie 30-latków nie różni się znacznie od życia młodszych od nich, a często okazuje się znacznie barwniejsze. Metryka już nie ma znaczenia i nie decyduje o naszym trybie życia. Możemy mieć dzieci i spłacać kredyt hipoteczny już w wieku 20 lat, jeśli tak właśnie wyobrażamy sobie dorosłość. Możemy też bawić się do rana nawet do emerytury.
W wielu miejscach wyznacza się strefy przyjazne dzieciom albo osobom lubiącym ciszę. W zamkniętej niedużej przestrzeni – takiej jak wagon w pociągu albo samolot – ma to uzasadnienie. Może jednak byłoby lepiej, gdyby ludzie umieli ze sobą koegzystować? Studenci mogliby nauczyć się nie przeklinać w sąsiedztwie rodzin z dziećmi, a rodzice nie przewijać swoich pociech w bliskości nieuodpornionych na takie widoki i zapachy millenialsów, zajadających właśnie hummus z avocado.
**Zobacz też: Czy młode pokolenie zmieni rynek pracy?
**
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl