Wideo z Podhala wywołało burzę w sieci. "Skandal"
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Podhala, na którym widać konie ciągnące sanie po asfalcie. Wideo wywołało burzę w komentarzach. "Skandal", "brak słów", "wstyd" - piszą internauci. Tymczasem przejazd może mieć związek z pewną tradycją.
Na instagramowych profilach @ratuj_konie, @tatry_official oraz @fundacjaviva opublikowano krótkie, ale zaskakujące nagranie. Widać na nim sanie, ciągnięte przez konie po asfalcie w miejscowości Ząb.
Burza w sieci
"Kolejny skandal na Podhalu. W miejscowości Ząb, środkiem drogi i między autami jechał taki zaprzęg, co wywołało w autorze nagrania gwałtowne emocje" - czytamy w opisie wideo. W czasie jazdy tarcie było tak duże, że płozy aż dymiły. "Czy górale, znawcy powożenia i tradycji, jak sami się nazywają, nie wiedzą, że sań używa się wyłącznie na śniegu?" - dodano w opisie nagrania, przedstawiającego niedorzeczną sytuację.
W komentarzach pod krótkim filmikiem aż zawrzało. "Nie wiem, co napisać… Chyba zawiedliśmy jako cywilizowany kraj", "Wstyd by mi było siedzieć na tych saniach", "Nie wierzę. Brak słów" - to tylko kilka z krytycznych komentarzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdańska atrakcja hitem. Tłumy i kolejki są tam normą
Mało znana tradycja
Jedna z komentujących osób zwróciła jednak uwagę na fakt, że przejazd konia z saniami po asfalcie był prawdopodobnie związany z pewną tradycją. "Zaprzęgi przejeżdżają po asfalcie tylko przez krótki odcinek, żeby dotrzeć na miejsce wydarzenia (czasem muszą przejechać kilka metrów po asfalcie z przyczepy). Większość komentujących nie zna kontekstu, a szkoda, bo to wydarzenie ma kilkudziesięcioletnią historię i odbywa się co roku" - napisała kobieta.
Otóż w Zębie, najwyżej położonej wsi w Polsce, faktycznie odbyła się Parada Gazdowska i Wyścigi Kumoterek. Kumoterki to niewielkie sanie ciągnięte przez konie, którym powoził kumoter, a obok niego siedziała kumoszka, starająca się utrzymać równowagę i balansować ciałem, aby sanie nie wypadły z zakrętu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Impreza zaczyna się od parady, a po niej nastepują wyścigi. Na specjalnie przygotowanej trasie, na którą zwożony jest śnieg, końskie zaprzęgi rozwijają prędkość sięgającą nawet do 40 km na godz. - Często się mówi, że to taka góralska Formuła 1 albo inaczej - podhalański Dakar. Tylko że zamiast silników, mamy konie - zauważył Andrzej Lassak, sołtys Zębu, cytowany przez "Gazetę Krakowską".
Źródło: Instagram @ratuj_konie/@tatry_official/@fundacjaviva/"Gazeta Krakowska"