Zakonnicy zasadzili inwazyjną roślinę. Jej rozsianie grozi katarstofą
Przyrodnik zauważył w Świętokrzyskim Parku Narodowym obecność inwazyjnej rośliny. Nawłoć nakazano spalić, jednak nie ma pewności, czy nie zdążyła się rozsiać. Jej obecność może grozić katastrofą ekologiczną.
Zakonnicy urządzili sobie w okolicy tzw. Golgoty Nienarodzonych grządkę z kwiatami. Charakterystyczne żółte koszyczki nawłoci zauważył Łukasz Misiuna, który prowadzi w okolicy badania przyrodnicze. Ostrzega, że roślina może być niebezpieczna dla ekosystemu.
- Wśród nich zauważyłem nawłoć, roślinę silnie inwazyjną, która wypiera inne, rodzime gatunki. Rośliny inwazyjne, głównie na skutek migracji ludzi, przenoszą się między kontynentami. Pomagają im w tym zmiany klimatyczne. Mają zwykle niewysokie wymagania siedliskowe i bardzo łatwo się przenoszą, rozmnażają. Taka też jest nawłoć, która wypiera, zasiedla nasze naturalne siedliska złożone z gatunków lokalnych - mówił Misiuna w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
ŚPN pozbył się inwazyjnej nawłoci
Jan Reklawski, dyrektor ŚPN potwierdził, że nawłoć została zasadzona przez nieświadomych zagrożenia zakonników. Duchowni chcieli jedynie upiększyć ogródek. Władze parku wydały nakaz usunięcia inwazyjnej rośliny z terenu Jałowych Łąk oraz wyznaczyły termin ich spalenia. Dyrektor ŚPN potwierdził likwidację rośliny.
Choć Świętokrzyski Park Narodowy zareagował szybko, to nie można wykluczyć możliwości, że roślina zdążyła się już rozsiać. Jeśli obawy przyrodników się potwierdzą, może to zwiastować katastrofę ekologiczną.
Źródło: Gazeta Wyborcza