Miasto Heraklita. Harmonia przeciwieństw

"Bezustanny ruch i ciągłe stawanie się rzeczy jest podłożem wszelkich zjawisk, wszystko jest zmienne, płynne. Panta rei – oto najważniejsza cecha przyrody”. Gdy tak melancholijnie rozmyślając, grecki filozof wędrował ulicami Efezu, miasto Kaunos i jego okolice, mimo zmienności losów, kwitło. Poznajcie miasto Heraklita.

Miasto Heraklita. Harmonia przeciwieństw
Źródło zdjęć: © © elen_studio - Fotolia.com

16.04.2008 | aktual.: 09.11.2019 21:52

Bezustanny ruch i ciągłe stawanie się rzeczy jest podłożem wszelkich zjawisk, wszystko jest zmienne, płynne. Panta rei – oto najważniejsza cecha przyrody”. Gdy tak melancholijnie rozmyślając, grecki filozof Heraklit (540–480 r. p.n.e.) wędrował ulicami Efezu, miasto Kaunos i jego okolice, mimo zmienności losów, kwitło.

Wczesnym przedpołudniem stanąłem jachtem – rzucając kotwice – za wysepką Delikada w ujściu rzeki Dalyan, dokładnie w tym samym miejscu, w którym stałem na kotwicy trzydzieści lat temu. Rzeka Dalyan, łącząca spore jezioro Köycegiz z morzem, jest umowną granicą rozdzielającą dwie historyczne krainy zachodniej Anatolii: Karię i Licję. Patrząc z morza – na lewo rozciąga się Wybrzeże Karyjskie, zaś na prawo Wybrzeże Licyjskie.

Pierwsze osady pojawiły się tutaj, gdy ludzkość zaczęła się wyłaniać z okresu neolitu, około pięciu tysięcy lat temu. Pierwotni mieszkańcy przybyli prawdopodobnie z głębi Azji Mniejszej i znaleźli się pod wpływem kultury fenickiej i egejskiej. W pobliżu, w stosunkowo niedalekim Telebehi – antycznym Telmessos, a współczesnym Fethiye – znajdowała się kolebka języka licyjskiego.

Chociaż Kaunos było typowym miastem pogranicza, gdzie zwykle zbiegają się wpływy różnych kultur, to jednak długo zachowywało niezależność. Później, kulturowo przynależne do Licji, często – jak byśmy dzisiaj powiedzieli: politycznie – bywało w obszarze Karii. W roku 313 miasto zajął jeden z wodzów Aleksandra Wielkiego, Antygonos. Po śmierci Aleksandra znalazło się w orbicie państwa Selucydów i egipskiej dynastii Ptolemeuszów i zapewne wówczas zostało poddane bardzo intensywnej hellenizacji. Przez jakiś czas należało do Rodos, później na czterdzieści lat uzyskało niezależność, by ostatecznie w 129 roku p.n.e. wejść do Imperium Rzymskiego, w składzie prowincji Azja.

Wiadomo, że w okresie wczesnochrześcijańskim znajdowało się tu biskupstwo, jednak stopniowo Kaunos zaczęło tracić znaczenie. Rzeka, przez wieki meandrując i niosąc piasek, usypała w ujściu oddzielającą ją od morza mierzeję, przed którą powstał bagnisty zalew. Dawny port zamulił się i odsunął o trzy kilometry od życiodajnego morza. Zalew zarósł trzcinami wysokimi na trzy metry. Przecięte zostały złote nici handlowych powiązań – statki popłynęły do nowych portów, nowymi szlakami. Reszty dokonały inne przypadłości: pożary, wojny, trzęsienia ziemi i ostatecznie malaria, która przyszła z powstałych obok bagien. Tak dopełnił się los miasta znanego niegdyś z uprawy fig.

W labiryncie trzcin
Elegancką wynajętą łodzią motorową, „taksówką” numer 15, popłynęliśmy do Kaunos. Trzydzieści lat temu mieliśmy niezbyt okazałą łódź i płynęliśmy samotnie, a nasz jacht w niedalekim Marmaris – jako jedyny zagraniczny – wzbudzał sensację. Teraz jest ich tam dwa tysiące, zaś w pobliskiej zatoce, w Ekincik, bazę ma pięćdziesiąt identycznych jak nasza drewnianych motorówek, a jeszcze inne bazy są na rzece i jeziorze. Te motorówki to dwa w jednym: tradycja i ekologia. Łagodnie wtapiając się w pejzaż, nie burzą harmonii.

Łódź podskakuje na progu w ujściu (głębokość około metra) i już jesteśmy za mielizną przy trzcinach. Nie wiem, jak nasz przewodnik znajduje wśród trzcin właściwą drogę. Miejscami szerokość zielonego „tunelu” jest niewiele większa od szerokości motorówki. Po drodze wyrasta nietypowa konstrukcja. To niezwykła „śluza” – siatka, którą wachtowy opuszcza i zaraz podnosi po przepłynięciu. Znowu ekologia – ma ona zachować równowagę: ryby nie powinny za szybko wypływać. Jak widać, ktoś czuwa i panuje nad sytuacją. „To logos, który jest wszystkiemu wspólny, z którego wypływają właściwe słowa i czyny, rozumnie kieruje wszechświatem” – przypomina mi się Heraklit.

Ścieżkami przeszłości
Dopływamy do Kaunos. Przechodzimy kilkaset metrów, i to, co widzimy, wzbudza podziw. Z korony teatru rozległy widok na akwatorium dawnego, antycznego portu, dalej bagniste sitowia i daleko na horyzoncie morze. Krok po kroku wędrujemy między antycznymi budowlami. Tu był akropol, tu agora, tu stoa, tu świątynia, tu termy, tu ława filozofów, tu tłocznia oliwy, tam wokół mury obronne. Wszystko nie tak spektakularne jak ruiny Efezu czy Pergamonu, ale imponujące. Teatr liczący kilka tysięcy miejsc... Ruch tu musiał być ogromny. Tłoczno i gwarnie było w czasie spektakli, gdy aktorzy recytowali dramaty znanych poetów. Także w czasie religijnych misteriów. Również na zgromadzeniach, gdy stanowiono prawa. Samego rozmachu budowniczych już nie wspomnę.

Tu braknie tchu
Płyniemy dalej. Omijając wysoką, stromą, skalistą górę, wpływamy w porośnięte trzcinami koryto rzeki. Na pionowej ścianie pojawiają się wykute w skale licyjskie grobowce. Jestem tu ponownie, wielokrotnie oglądałem je na zdjęciach, ale wciąż wzbudzają mój podziw i zapierają dech w piersiach. Pochodzą z VI do IV wieku p.n.e., okresu wojen perskich. Ich monumentalne „fasady” przypominają pałace lub świątynie. Na szczycie – mury obronne późniejszej fortecy. Rzeka wije się i zbliżamy się do miasteczka Çandir. Wzdłuż brzegu ekskluzywne rezydencje i wtopione w przyrodę pensjonaty, hoteliki i przytulne restauracyjki. Tuż przed miasteczkiem restauracja o ciekawej nazwie „Caretta Caretta”. Żyjące w Morzu Śródziemnym żółwie z rodziny caretta caretta mają swe miejsca lęgowe na piaszczystych plażach od Zakhintosu po Cypr – tu wykorzystały usypaną przez rzekę mieliznę.

Miasteczko z charakterystycznym minaretem jest miłe i schludne. Można powiedzieć, że jednym rzutem oka przesunęliśmy się przez trzy tysiąclecia, ogarniając licyjskie grobowce, hellenistyczne miasto, dziw przyrody, jakim jest zarośnięta laguna, i najnowsze, współczesne tureckie miasteczko. „Przeciwieństwa nie stwarzają chaosu, lecz składają się na najpiękniejszą harmonię” – już dawno zauważył Heraklit.

_ _Tekst: Marian Lenz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)