20. rocznica zamachu w Nowym Jorku. "Ze strachem patrzyliśmy w niebo"
We wtorek 11 września 2001 r. Lucas jak co rano przyjechał do pracy w Jersey City. Na plac budowy dotarł ok. 8:15. Pracował razem z kolegą, ich uwagę zwrócił samolot lecący dziwnie nisko. Krótko po 9:00 na plac budowy dotarł ich szef. - Jedźcie natychmiast do domu - krzyknął - Jest wojna.
10.09.2021 16:43
Prawie każdy, kto ma więcej niż 30 lat, pamięta, co robił w chwili, kiedy dowiedział się o zamachach 11 września 2001 r. Ja byłam wtedy na klasowej wycieczce w Wenecji. W tamtych czasach internet dopiero raczkował, więc z niedowierzaniem patrzyliśmy na pierwsze strony włoskich gazet. Z marnym skutkiem próbowaliśmy przetłumaczyć nagłówki nad przerażającymi zdjęciami płonących wieżowców.
Za dużo emocji
Dziś mieszkam w USA, a od znajomych Amerykanów usłyszałam wiele osobistych relacji z tamtego dnia. Nawet, jeśli czyjaś rodzina ani przyjaciele nie ucierpieli w zamachach, tamtego dnia nikt nie zapomni.
- Moja żona jechała na spotkanie w World Trade Center - opowiada mi John. - Stała w korku na New Jersey Turnpike. Z wiaduktu zobaczyła, jak pierwsza wieża płonie, a potem się zawala. Dziękuję Bogu, że nigdy tam nie dotarła. Przez kolejnych 10 lat ze strachem patrzyliśmy w niebo.
- Z Hoboken wszystko było widać jak na dłoni - mówi Anna. - Za rzeką Hudson roztacza się piękny widok na cały Manhattan, w tym na dzielnicę finansową. Kiedy wszyscy już dowiedzieli się, co się stało, nad rzeką zebrał się tłum. Patrzyliśmy na dymiące wieże, widzieliśmy, jak runęły. Dym i pył unosiły się jeszcze przez wiele dni.
- Najgorszy był ten zapach - przypomina sobie Elżbieta, Polka od wielu lat mieszkająca w Nowym Jorku. - Ciemne, dławiące powietrze, pełne Bóg wie czego. Woń metalu, gruzu, swąd spalenizny. I ta przerażająca cisza na Manhattanie. Przez kilka kolejnych lat jeździłam wyłącznie do biura i z powrotem, nie byłam w stanie chodzić ulicami miasta. Za dużo emocji.
20 lat traumy
Przez minione 20 lat Amerykanie rozpracowywali traumę 11 września za pomocą niezliczonych filmów, piosenek, wystaw i książek. W tym roku mamy ich kolejny wysyp z okazji okrągłej rocznicy zamachów. Co roku odbywają się uroczystości upamiętniające wydarzenia tamtego dnia.
Największym hołdem dla ofiar jest to, że w miejscu dawnego World Trade Center do dziś nie stanął żaden budynek - rzecz niespotykana na Manhattanie, gdzie zabudowuje się każdy skrawek. Po dwóch wieżach zostały ziejące pustką dziury, w które jak w otchłań wpada woda. Na pamiątkowych tablicach wyryto nazwiska zmarłych. Jeśli widzicie zatkniętą przy nazwisku białą różę, to znak, że ta osoba miałaby dziś urodziny.
20 rocznica zamachu na WTC
Obchody 20. rocznicy zamachów Nowy Jork planuje rozpocząć 11 września minutą ciszy o godzinie 8:46, kiedy pierwszy samolot uderzył w wieżę WTC. Podczas uroczystej ceremonii w 9/11 Memorial and Museum nastąpi odczyt nazwisk wszystkich ofiar, łącznie z ofiarami zamachu bombowego z 1993 r. Wieczorem, ok. godz. 19:00, odbędzie się świetlna projekcja dwóch wież w miejscu, gdzie dawniej stały. Muzeum 9/11 zachęca też wszystkich do publikacji w mediach społecznościowych zdjęć nieba z hasztagiem #NeverForget911.
Ci, którzy wolą oddać się refleksji bardziej kameralnie, mogą wpaść do irlandzkiego baru O’Hara’s. Na jego ścianach znajduje się ponad siedem tysięcy naszywek z mundurów strażaków i innych służb ratunkowych. Tradycję zostawiania naszywek zapoczątkowali ci, którzy pracowali nad usuwaniem gruzów po zamachach. Przychodzili do O’Hary po zakończonej pracy. Dziś można tam oglądać naszywki z wielu różnych stanów i krajów.
- Dni po zamachach rzeczywiście przypominały wojnę - wspomina Lucas. - Zamknięte sklepy, przepełnione szpitale. To było gorsze niż Sandy (hiragan - dop. red.)
Doświadczony Nowy Jork
Nowy Jork regularnie doświadcza ciosów, które na chwilę ścinają miasto z nóg i zatrzymują jego szalony pęd. Huragany, blackouty, krachy finansowe, epidemie, fale przestępczości.
Ostatnio na czoło peletonu wysunęła się pandemia koronawirusa, która też wywołała w mieście złowrogi bezruch. Według rankingu portalu USA Today 35 proc. Amerykanów uważa ją za największy cios ostatnich 20 lat, zaraz za nim są ataki z 11 września (27 proc. ankietowanych). Na pozostałych miejscach uplasowały się zamieszki w Kapitolu z 6 stycznia, masowe strzelaniny oraz ekstremalne zmiany klimatyczne (po 10 proc.).
Po każdym takim ciosie Nowy Jork na chwilę się ugina, ale wbrew zapowiedziom nigdy się nie kończy. Wstaje jeszcze silniejszy i stawia jeszcze wyższe wieżowce. Jak Empire State Building, wybudowany w samym środku wielkiego kryzysu finansowego. Albo One World Trade Center, najwyższy budynek w USA i na zachodniej półkuli, który stanął obok dawnego WTC. I choć tuż po zamachach z 11 września biura w wieżowcach można było wynająć za bezcen, a w 2020 r. wieszczono bezpowrotny home office dla wszystkich, to czynsze na Manhattanie znów idą w górę. Bo w Nowym Jorku to jedyny możliwy kierunek.