Afrykańskie polowanie na ludzi

Dla wielu turystów Czarny Ląd to prawdziwy raj. Podróż w głąb dzikiej Afryki od lat kusi tych, którzy z wyprawy chcą przywieźć wyjątkowe i niezapomniane wrażenia. Egzotyka bywa jednak nierozumiana, bo jak zrozumieć barbarzyńskie, pogańskie zabobony, które w wielu afrykańskich krajach są na porządku dziennym? Zmasakrowane ciała, obdarte ze skóry, z upuszczoną krwią, wyciętymi organami, które co roku w całej Afryce liczy się w tysiącach, to wynik religijnych praktyk. Wierzeń, które żywe są na kontynencie od setek lat.

Afrykańskie polowanie na ludzi
Źródło zdjęć: © KOURI MARO/SIPA/EAST NEWS

07.04.2015 | aktual.: 07.04.2015 11:39

Dla wielu turystów Czarny Ląd to prawdziwy raj. Podróż w głąb dzikiej Afryki od lat kusi tych, którzy z wyprawy chcą przywieźć wyjątkowe i niezapomniane wrażenia. Egzotyka bywa jednak nierozumiana, bo jak zrozumieć makabryczne rytuały, które w wielu afrykańskich krajach są na porządku dziennym? Zmasakrowane ciała, obdarte ze skóry, z upuszczoną krwią, wyciętymi organami, które co roku w całej Afryce liczy się w tysiącach, to wynik religijnych praktyk. Wierzeń, które żywe są na kontynencie od setek lat.

Z wielu afrykańskich krajów wciąż dochodzą wiadomości o rytualnych zabójstwach i ofiarach składanych z ludzi. W krajach tych silne jest także przekonanie, że części ludzkiego ciała posiadają nadprzyrodzone moce, które chronią i przynoszą dobrobyt. Konsekwencją tych praktyk są polowania i okaleczanie osób bezbronnych, często niepełnosprawnych, kobiet i dzieci. Głosy o tego rodzaju zachowaniach dochodzą z Nigerii, Ugandy, Suazi, Liberii, Botswany, RPA, Tanzanii, Namibii czy Zimbabwe. Często rytualne zabójstwa są kulturowo akceptowane, dlatego miejscowe społeczności nie ujawniają morderstw.

Śmierć przez kolor skóry
W Afryce polowanie na osoby chorujące na albinizm *odbywa się na ogromną skalę. Odcina się im kończyny i pozostawia na śmierć, a części ich ciał wykorzystywane są potem w magicznych rytuałach. "Biali czarni" to dla wielu wcielenia duchów zmarłych - mówi się na nich _ zeru _, czyli duch. Skala morderstw jest trudna do oszacowania, choćby dlatego, że nikt nie zna dokładnej liczby osób dotkniętych albinizmem. Według oficjalnych danych w *Tanzanii zarejestrowanych jest 5 tys. takich osób, jednak ich liczba szacowana jest nawet na około 170 tys. _ National Geographic _ podaje, że od 2006 roku w tym kraju zamordowano 71 osób dotkniętych bielactwem. Tysiące żyją okaleczone - bez rąk, nóg, palców.

W wielu krajach afrykańskich wierzy się w to, że te fragmenty ciał posiadają nadprzyrodzoną moc. Są niczym amulety, które za tysiące dolarów sprzedawane są ludziom pragnącym powodzenia i dostatku oraz szamanom, którzy produkują z nich "lekarstwa". Rybacy są przekonani, iż umieszczona w sieci noga czy ręka albinosa zwiększa szansę na owocny połów. Gangi zabójców tropią więc "białych czarnych". Uzbrojeni w karabiny maszynowe i maczety grasują po wioskach w poszukiwaniu albinosów, śledzą idących do szkoły lub pracy. Po napaści żywcem odrąbują kończyny, głowę, spuszczają krew. Latem ubiegłego roku policja w Tanzanii zatrzymała osiem osób w związku ze sprawą 85 worków znalezionych na wysypisku śmieci. Wszystkie wypełnione były częściami ludzkich ciał – palcami, kończynami, czaszkami. Do podobnych praktyk dochodzi nie tyko w Tanzanii, ale też w Burundi, na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej, w Królestwie Suazi.

Chronieni mordercy
Przewodniki turystyczne podają, że Gabon należy do krajów bezpiecznych dla obcokrajowców i jak na standardy afrykańskie, jest tu dość spokojnie. Jednak po doniesieniach medialnych o rytualnych mordach, jakie mają miejsce w tym kraju, wydaje się, że jego mieszkańcy nie śpią spokojnie. Zabójstwa liczy się w setkach, choć trudno o dokładne statystyki. Według raportu Stowarzyszenia na Rzecz Zwalczania Mordów Rytualnych (Association de Lutte Contre les Crimes Rituels), w 2010 r. tylko w 4 z 9 prowincji tego kraju odnotowano 34 przypadki morderstw. Natomiast w 2011 r. ich liczba zwiększyła się już do 62. Źródła broniące praw człowieka podają, iż między 2008 a 2012 rokiem w Gabonie doszło do ponad 200 zabójstw rytualnych.

Niemal połowa ofiar to dzieci, których okaleczone ciała wyrzucane przez morze często znajdowane są na plażach. Właśnie po tym, jak w 2005 roku ciało dwunastoletniego chłopca z wyraźnymi oznakami rytualnych obrzędów znaleziono na plaży, jego ojciec, Jean-Elvis Ebang Ondo, postanowił założyć wspomniane stowarzyszenie. Organizuje ono kampanie informacyjne, a rodzinom ofiar niesie pomoc prawną. Jednak walka jest nierówna. Przerażają informacje mówiące o tym, że za rytualnymi mordami stoją przedstawiciele elity politycznej, którzy wierzą, że ludzkie talizmany przyciągają fortunę i pozwalają w utrzymaniu władzy. Na jej najwyższe szczeble sprawiedliwość nie dociera.

- W zbiorowej wyobraźni moc i czary są synonimami - tłumaczy w serwisie jeuneafrique.com antropolog Joseph Tonda, profesor z Uniwersytetu im. Omara Bongo w Libreville. Wiara w magię to jedna z pozostałości pogańskich tradycji Czarnego Lądu. Krew i organy ofiar, jak dawniej, wykorzystuje się więc w praktykach magicznych. Zatrudniani przez bogaczy szamani do produkcji "cudownych eliksirów" potrzebują głowy, paznokci, serca albo włosów ludzi. Najcenniejsze są narządy płciowe, język, oczy i uszy. Czasami są to organy kobiety, innym razem chłopca. W Gabonie więc nikt nie może czuć się bezpieczny.

Brudne morderstwa sponsorowane przez polityków i urzędników wysokiego szczebla nasilają się szczególnie w okresie wyborów. Nawet przed tymi do lokalnych rad miejskich dochodzi do dziesiątek makabrycznych morderstw dzieci. - Nie ma prawdziwej woli politycznej, aby rozwiązać ten problem. Co więcej, w kraju istnieje rodzaj osławionej bezkarności. System jest bardzo dobrze zorganizowany. Powodowie, w tym krewni ofiar, niezależnie od dowodów, jeszcze nigdy nie wygrali sprawy w sądzie - mówi dla afrik.com Jean-Elvis Ebang Ondo.

Tekst: Marta Legieć

Źródło artykułu:WP Turystyka
Zobacz także
Komentarze (45)