Alarm na Antarktydzie. Coraz więcej przypadków zakażenia śmiertelnym wirusem
Naukowcy na Antarktydzie ostrzegają przed rozprzestrzenieniem się wirusa ptasiej grypy H5N1 wśród pingwinów. "Niektóre gatunki są zagrożone wyginięciem" - alarmują naukowcy.
14.03.2024 22:40
Chilijski Instytut Antarktyczny (INACH), który w 2023 i 2024 r. zorganizował ekspedycję monitorującej ptasią grypę na Antarktydzie, powiadomił, że w tym tygodniu wykryto tam wirusa ptasiej grypy u dziewięciu pingwinów białookich i jednego kormorana antarktycznego. Pierwsze zakażenie stwierdzono na kontynencie w ubiegłym miesiącu u wydrzyków wielkich.
Niepokojąca sytuacja na Antarktydzie
Antarktyda jest miejscem lęgowym dla ponad 100 mln ptaków, dlatego rozprzestrzenienie się wirusa może sprawić, że liczba ofiar śmiertelnych ptasiej grypy może być wyjątkowo wysoka.
Fabiola Leon z Pontyfikalnego Uniwersytetu Katolickiego w Chile, która dwukrotnie brała udział w ekspedycji, powiedziała, że sprawa wirusa wśród pingwinów jest poważna. - Mówimy o bardzo niepokojącym zagrożeniu - mówi cytowana przez PAP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśliła, "niektóre gatunki, jak pingwiny cesarskie i inne, są zagrożone wyginięciem".
Stadny tryb życia pingwinów oraz ich masowe przemieszczanie się po lądzie mogą przyśpieszyć rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy wśród ich populacji na tym kontynencie.
Ptasia grypa na południowym Atlantyku
Jak podaje BBC, zakażenie ptasią grypą stwierdzono także u pięciu pingwinów białobrewych i pięciu królewskich na brytyjskiej wyspie podbiegunowej Georgia Południowa na południowym Atlantyku.
- Koncentracja dzikich zwierząt na wybrzeżu (Georgii Południowej) jest po prostu niewiarygodna – liczne gatunki pingwinów, albatrosów i fok. Gdyby rozpanoszyła się tu ptasia grypa, miałoby to skutki ekologiczne dla całego świata. Ale w tej chwili wydaje się, że jej rozprzestrzenianie się jest dość ograniczone – uspokoił media brytyjski ornitolog dr Norman Ratcliffe.
Czytaj też: Gigantyczna góra lodowa oderwała się od lodowca