Amerykańskie miasteczka, które zniknęły bez śladu
Kiedy nagle znika jakaś osoba, można podejrzewać porwanie, zabójstwo lub dobrowolną ucieczkę i chęć rozpoczęcia nowego życia. Jak jednak wyjaśnić sytuacje, kiedy z powierzchni ziemi znikają całe miasta wraz ze wszystkim mieszkańcami? Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
Wszystkim nam znane są legendy o miastach, na które Bóg zesłał karę, najczęściej pod postacią straszliwej klęski żywiołowej, która zmiotła je z powierzchni ziemi. Niektóre miasta wyludniły się i pochłonął je czas, a dziś poszukiwacze przygód starają się odnaleźć po nich jakiekolwiek ślady. A stosunkowo niedawno pojawiły się historie miast, które nagle zniknęły wraz ze wszystkimi mieszkańcami. Z dnia na dzień, jakby nigdy nie istniały...
URKHAMMER: Amerykańskie miasteczko zawsze było tylko iluzją?
Urkhammer to małe miasteczko w stanie Iowa, które nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jeszcze na początku XX wieku wygląda jak wszystkie inne środkowoamerykańskie miasteczka. W 1928 roku wykonano zdjęcia lotnicze, z których wynikało, że w mieście od wielu lat nikt nie mieszka.
Pola uprawne w okolicy wyglądały na zarośnięte i zaniedbane. Czy wszyscy mieszkańcy niegdyś dość gwarnego miasta mogli się nagle wyprowadzić? Późniejsze informacje od osób, które przejeżdżały przez miasto, świadczą, że stało się tu coś o wiele bardziej tajemniczego...
Zobacz też: Zawalił się lodowiec. Zobacz nagranie kajakarza
Powrotu nie ma
Dziwną historię opowiedział na przykład motocyklista, który jedynie przejeżdżał przez miasto. Kiedy zauważył, że kończy mu się paliwo, zatankował na tutejszej stacji benzynowej. Wyruszył w dalszą drogę, ale po kilku kilometrach zorientował się, że jego bak za chwilę znów będzie pusty. W przekonaniu, że właśnie został okradziony, zawrócił w stronę Urkhammer. Nigdy tam jednak nie dotarł. Nieważne, jak szybko jechał w jego kierunku, wydawało się, że miasto, które ma w zasięgu wzroku, wcale się nie przybliża. Kiedy skończyła mu się benzyna, dalej szedł pieszo. Po mieście nie było jednak żadnego śladu. Stał się ofiarą oszusta ze stacji benzynowej, a może całe miasto było... złudzeniem optycznym?
Wielki Kryzys
O tym, że z miastem jest coś nie w porządku, a oszukany motocyklista nie był jedyną osobą, która zwróciła na to uwagę, świadczy jeszcze kilka innych historii. Zresztą, wszystkie brzmią dość podobnie. Jeszcze niedawno tętniące życiem miasteczko nagle zostało opuszczone. W poszukiwaniu oznak jakiekolwiek życia świadkowie przechadzali się pustymi uliczkami, ale domy ziały pustką, jakby nikt nie mieszkał w nich od lat. Gdzie zniknęli wszyscy mieszkańcy? Smutnym faktem pozostaje, że nikt ich wtedy specjalnie nie szukał...
Koniec lat 20. to w Stanach czas Wielkiego Kryzysu, dlatego nikt nie zainteresował się zbytnio raportem o rzekomym zniknięciu całego miasta. Ta sprawa została opisana w kilku lokalnych gazetach, między innymi przez "Clarion-Sun-Telegraph" z Davenport, ale przyćmiły ją artykuły o kryzysie na nowojorskiej giełdzie z 1929 roku, wyjaśnia amerykański publicysta Brent Swancer.
Wśród kolejnych doniesień o anomaliach tego miejsca znajdziemy i takie, w których świadkowie widzieli, jak miasto "wyparowuje", jakby zostało wchłonięte do jakiegoś innego wymiaru, dodaje.
ASHLEY: Trzęsienie ziemi pochłonęło całą osadę
Trzydzieści lat po tajemniczym zniknięciu Urkhammer ziemia pochłonęła kolejne amerykańskie miasteczko, tym razem w stanie Kansas. Ashley to niewielka osada rolnicza licząca około 700 osób. 6 sierpnia 1952 r. Kansas nawiedziło potężne trzęsienie ziemi o sile 7,9 stopnia w skali Richtera, ale Ashley znajdowało się dość daleko od epicentrum tragedii. Nie spodziewano się więc większych szkód, a gazety rozpisywały się o innych wsiach i miastach, które nie mały tyle szczęścia. Jednak kiedy na miejsce dotarli przedstawiciele instytutu geologicznego, zastali jedynie wyludnioną osadę.
Okazało się też, że przez jej środek biegnie długa szczelina, z której wydobywa się gorące powietrze. Wszyscy mieszkańcy w zagadkowy sposób przepadli bez śladu. Przez dwanaście dni trwały intensywne poszukiwania. Raporty o zaginięciach zaczęły się piętrzyć, ale nie znaleziono żadnej kobiety, żadnego mężczyzny, żadnego dziecka. Udało im się uciec przed katastrofą do jakiegoś bezpiecznego miejsca czy pochłonęła ich dziura w ziemi?
Dziwna łuna na niebie
Jeszcze przed nadejściem trzęsienia ziemi w mieście odnotowano dziwne zjawiska. Podobno na cztery dni przed kataklizmem na niebie pojawiła się dziwna ciemna plama, a na najbliższy posterunek policji dzwoniło wielu zaniepokojonych mieszkańców. Wieczorem 13 sierpnia Scott Luntz zgłosił, że widzi w oddali ogień, który opisał jako jasnoczerwoną, miejscami pomarańczową łunę unoszącą się wysoko do nieba. Nie byłby to pierwszy raz, gdy trzęsieniu ziemi towarzyszą wyjątkowe zjawiska optyczne. Zdaniem naukowców niekiedy przesunięcia płyt tektonicznych powodują uwalniane się osadów fluorescencyjnych gazów. Tak było i w tym przypadku?
Niedługo potem nadeszła druga fala wstrząsów, a szczelina w Ashley zniknęła. Życie osady mogło wrócić na dawne tory? Martwi wracają Po drugiej fali wstrząsów policja z sąsiedniego miasta Hays również miała ręce pełne roboty. Dzwoniono, by zgłosić zaginięcie osób, które wybrały się do Ashley w poszukiwaniu jej dawnych mieszkańców. Niektórzy dzwonili, by z przerażeniem opowiedzieć, że przybyli do osady i spotkali tam... duchy swoich zmarłych krewnych. Jedna z kobiet rozmawiała ze swoim synem, który zmarł przed rokiem. Słyszycie mnie? Wszyscy, którzy umarli lub zaginęli, przyszli tu z powrotem! - krzyczała do telefonu, zanim połączenie zostało przerwane. By zbadać coraz bardziej tajemniczą sprawę, do Ashley wybrał się policjant z Hays. Obrał jedyną możliwą drogę do osady, ale na końcu ocknął się ponownie w Hays! Po drodze nigdzie nie skręcał i na pewno nie zawracał... Kolejne patrole wysłane na miejsce doświadczyły tego samego scenariusza.
Jak to możliwe? Uzasadnione wątpliwości
Brent Swancer, który interesuje się tym tematem, zwraca uwagę, że pierwsze wzmianki o tej historii pojawiły się w 2012 roku, a potem zaczęto rozpisywać się o niej na forach internetowych o nie zawsze najlepszej reputacji. Czy cała sprawa jest w ogóle prawdziwa? Z pewnością nie pomaga fakt, że w historii Kansas nie ma doniesień o tak potężnym trzęsieniu ziemi, nawet w archiwach Hays. Wiemy jednak, że wiele informacji w historii było ukrywanych. Może to również ten przypadek?, z pewną dozą ironii dodaje Swancer, zaznacza jednak, że istnieją doniesienia, według których incydent z Ashley został wymazany z archiwów. Do dziś nie zachował się więc ani jeden oficjalny dokument o istnieniu Ashley. Kiedykolwiek dowiemy się, jak było naprawdę?
NEW CITY VILLAGE: Powtórzono tu eksperyment Filadelfia
W przeciwieństwie do Ashley historia zniknięcia mieszkańców innego miasta jest niepodważalna. Niewielką osadę pod miasteczkiem West Milford w stanie New Jersey oficjalnie nazwano New City Village, ale dziś znana jest jako Demon's Alley. Osada powstała w latach 80. XX wieku jako kolonia dla pracowników pobliskiego zbiornika retencyjnego i ich rodzin. Przez lata to spokojne miejsce doskonale pełniło swoją funkcję, a z wyjątkiem tych, którzy tu mieszkali, prawie nikt nie widział o jego istnieniu. W 1992 r. odkryto, że miejsce jest zupełnie opuszczone.
Nic nie wskazywało na to, by doszło tu do jakichś dramatycznych wydarzeń. W domach pozostały rzeczy osobiste mieszkańców, meble, elektronika, a w niektórych przypadkach nawet jedzenie przygotowane na stole. Zastanawiające było jedynie to, że okna wszystkich domów były pomalowane na czarno. Co tu się wydarzyło? W mieście pojawił się morderca? Czy mieszkańcy przed czymś w pośpiechu uciekli? Jak to możliwe, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęli bez śladu? Do dziś nie podano oficjalnego wyjaśnienia tej historii.
Pojawiło się za to wiele teorii na ten temat... Według najpopularniejszej legendy w latach 80. do osady wprowadził się cudzoziemiec i od tego czasu zaczęły się tu dziać niestworzone rzeczy. Miało się okazać, że był przywódcą jakiejś sekty, pod fałszywym pretekstem zwabił mieszkańców do swojej piwnicy i w brutalny sposób zamordował. Tylko że w osadzie nie znaleziono żadnych śladów zbrodni ani ciał.
Tajny eksperyment
Istotną wskazówką w wyjaśnieniu losów mieszkańców New City Village może być fakt, że w 1992 r., kiedy odkryto, że osada jest opuszczona, wszystkie oficjalne drogi do niej prowadzące były zamknięte przez policję. Pojawiły się domysły, że miasto zostało skażone promieniowaniem, ale rząd uniemożliwił śledztwo i zamknął cały obszar. W związku z tym pojawiły się o wiele odważniejsze teorie. Na przykład taka, według której mieszkańcy stali się ofiarami eksperymentu podobnego do "eksperymentu Filadelfia".
Wtedy amerykańska marynarka wojenna próbowała dowieść istnienia jednobiegunowego pola magnetycznego, które umożliwiałoby kamuflowanie dużych obiektów militarnych. Doświadczenie przeprowadzono na niszczycielu eskortowym, który podobno zniknął wraz z całą załogą. Kiedy pojawił się ponownie, części marynarzy nie było już na pokładzie... Po prostu zniknęli. Czy podobny los spotkał mieszkańców New City Village?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl