Amore pomidore! czyli wielka bitwa na pomidory
Walka, w której każdy chce wziąć udział? Broń, która nie tylko nikomu nie robi krzywdy, ale wzbudzi salwy śmiechu? Pomidory! I wielka doroczna bitwa w miejscowości Buñol w hiszpańskiej prowincji Walencja.
Walka, w której każdy chce wziąć udział? Broń, która nie tylko nikomu nie robi krzywdy, ale wzbudzi salwy śmiechu? Pomidory! I wielka doroczna bitwa w miejscowości Buñol w hiszpańskiej prowincji Walencja.
Warto udać się na wyprawę do słonecznej Hiszpanii *i przekonać się na własnym ciele, co dzieje się, gdy po mieście fruwa blisko 30 ton pomidorów. Zupełny przypadek zrządził, że od sierpnia 1945 roku – dokładnie w ostatnią środę miesiąca, rokrocznie tysiące Hiszpanów i turystów okłada się pomidorami. Zaczęło się dość niewinnie. Na głównym rynku miejscowości *Buñol obserwowano gigantes y cabezudos – paradę wielkich figur przedstawiających postaci związane z historią i mitologią. Między uczestniczącymi w tym wydarzeniu młodymi ludźmi zaczęły się przepychanki, które szybko przeszły w regularną bójkę. Pech – lub szczęście – zrządziły, że cała scena rozgrywała się w tuż przy sklepie warzywnym. Wystawione na sprzedaż pomidory wydały się więc idealną bronią! Starcie zakończyły służby porządkowe, zmuszając uczestników do posprzątania bałaganu i zapłacenia grzywny za zniszczone warzywa.
Rok później te same osoby, spotkały się ponownie, tym razem przynosząc własne pomidory. Jest też druga wersja tej historii, w której to, mieszkańcy miasteczka rzekomo obrzucili pomidorami jego radnych w ramach kary za nieudolne rządy. Która wersja jest prawdziwa? Nie wiadomo, pewne jest jednak, że od tamtego momentu każdego roku w ostatnią środę sierpnia – tym razem wypada ona 29 dnia tego miesiąca – coraz więcej osób spotyka się, by obrzucać się tym wspaniałym, soczystym warzywem.
Zanim jednak władze miasta zaakceptowały dorocznie odbywającą się bitwę minęło kilka lat. Na początku lat 50 w czasie Tomatiny *miały miejsca liczne aresztowania jej uczestników. Mieszkańcy jednak naciskali na to, by bitwa na pomidory stała się elementem kultury miasta. I tak w 1957 roku Tomatina została zaakceptowana przez władze i zaczęto ją promować jako element dorocznych obchodów święta miasta. Aż do 1980 każdy z uczestników przychodził na bitwę z własną „amunicją”. Z czasem to się zmieniło i teraz kilkadziesiąt ton warzyw jest dostarczanych przez władze miejscowości. Popularność święta zwiększała się systematycznie, aż w końcu w 2002 roku hiszpańskie *Ministerstwo Turystyki *uznało Tomatinę za *Święto o Międzynarodowym Walorze Turystycznym.
Żeby 30 tysięczny tłum mógł odrzucać się pomidorami, trzeba najpierw wszystko dobrze zorganizować. Wyhodować specjalną odmianę pomidorów, której walory smakowe może nie są na najwyższym poziomie, ale za to idealnie nadaje się ona do walki. Następnie zabezpieczyć miejskie kamienice przed zabrudzeniami i ustawić na ulicach samochody z naczepami pełnymi pomidorów. Tuż przed samą bitwą jeden ze śmiałków musi wspiąć się na nasmarowany mydłem słup i zdobyć hiszpańską szynkę znajdującą się na jego szczycie. W momencie, gdy mu się to uda, następuje wystrzał armatni i bitwę uznaje się za oficjalnie rozpoczętą. Na godzinę miasto ogarnia kompletne szaleństwo, a potem jest kolejny wystrzał i rozpoczyna się wielkie sprzątanie.
Bitwę na pomidory można traktować jako pretekst do odwiedzenia prowincji *Walencja *i przy okazji pozwolić sobie na to, by poznać bliżej ten piękny region. Chociażby zajechać do jego stolicy – miasta Walencja, będącego trzecim pod względem ludności miastem Hiszpanii. Położone tuż przy plaży, nad rzeką Turii, na przepięknej, ciągnącej się kilometrami nizinie ,miasto ważnym ośrodkiem przemysłowym, finansowym a także kulturalno – naukowym.
Anna Szenk z Biura Radcy ds. Turystyki, Ambasady Hiszpanii w Polsce mówi: "Walencja to wspaniałe miasto, które gwarantuje wszystko to, o czym marzymy wyjeżdżając na wakacje – ogromną plażę ze złocistym piaskiem, ciepłe morze, piękne zabytki i wspaniałą ofertę gastronomiczną… w tym najlepszą w Hiszpanii potrawę zwaną paella. To typowe danie regionu przygotowywane jest z ryżu, mięsa kurczaka, królika oraz warzyw. Każda miejscowość ma swój własny wariant tej potrawy więc zachęcam, by nie ograniczać się do degustacji w jednym miejscu. Doskonała jest również paella ze świeżymi owocami morza!"
Jaka jest Walencja? Anna Szenk dzieli się swoimi impresjami dotyczącymi miasta: "Dla mnie Walencja to przede wszystkim symbol nowoczesnej architektury. Miasto Sztuki i Nauki to nie tylko futurystyczna architektura Santiago Calatravy, ale niezmiernie ciekawe miejsce, w którym można bardzo dużo się nauczyć, zobaczyć, posłuchać, poczuć, po prostu fantastycznie spędzić czas. W dawnym korycie rzeki Turii stworzono kompleks obiektów, które ze względu na swą architekturę został nazwany Miastem Przyszłości, lub wspomnianym Miastem Sztuki i Nauki, gdyż stanowi jeden z najnowocześniejszych obiektów naukowych i kulturalnych na świecie. Na jego terenie znajdują się m.in. jedno z największych w Europie oceanariów, delfinarium, kino, planetarium, muzeum XXI wieku, teatry, opera oraz ogród botaniczny. Całość zajmuje obszar 350 tys. m.kw, także samo „zwiedzanie” tego miejsca może potrwać dzień lub dwa."
Ale Walencja to nie tylko nowoczesność. Tutejszą katedrę zaczęto budować w 1262 roku, jednak jej obecny kształt to efekt wielokrotnych modernizacji. Dzięki temu jej trzy portale prezentują aż trzy style: romański, gotycki i barokowy. Kaplica główna jest barokowa, a dwie pozostałe neoklasycystyczne. Składanka architektoniczna to tylko jeden z czynników powodujących, że jest to ciekawe miejsce, inny – to obecność Świętego Graala. Symbolem miasta jest El Micalet – ośmioboczna dzwonnica, która również jest elementem katedry, warto pokonać 207 stopni, wejść na jej szczyt i podziwiać piękną panoramę miasta. Nie można też odmówić sobie wizyty na Giełdzie Jedwabiu, jednej z najpiękniejszych gotyckich budowli świeckich w Europie; w Muzeum Płytek Ceramicznych; w Muzeum Sztuk Pięknych z dziełami takich twórców jak El Greco, Goya *i *Velàzquez; czy w słynnej z nocnego życia dzielnicy El Carmen.