Beata Pawlikowska dla WP: Fontanna Rolling Stonesów
Puste miasteczko, sklepy zakratowane w obawie przed napadem. Krążyłam po bezludnych ulicach, aż w końcu dotarłam do parku. Mały betonowy plac, kilka drzew, a między nimi… Uniosłam brwi ze zdumienia.
Najnowszy felieton Beaty Pawlikowskiej dla WP Turystyka.
To było w Nikaragui.
Na środku placu stała fontanna. Zrobiona z cementu pomalowanego na różowo, od dawna nieczynna, odrapana, popękana i spłowiała. W środku zamiast wody leżały pomarszczone, suche liście.
Zatrzymałam się i pomyślałam, że to jest chyba najbrzydsze miejsce na świecie. Opuszczone, bezludne, z tą koszmarnie różową fontanną, która wydaje się tak samo niepotrzebna nikomu jak śmieci, które przywiał do niej wiatr.
Westchnęłam i już miałam odejść, gdy nagle w powietrzu rozległa się muzyka.
Tęskne, metalicznie brzmiące akordy gitary pod palcami Keitha Richardsa, a potem Mick Jagger, który przejmującym głosem śpiewa „Angie, och, Angie, kiedy wreszcie błękitne niebo pojawi się spod tych czarnych chmur?”…
- Jakie to cudowne miejsce! – pomyślałam i w następnej chwili sama zaczęłam się z siebie śmiać.
To był ten sam park, na który patrzyłam trzydzieści sekund wcześniej! Nic się w nim nie zmieniło, a jednak kiedy pojawiła się muzyka, nagle na wszystko spojrzałam inaczej!
Fontanna wydała mi się niespodziewanie abstrakcyjnie piękna. Między drzewami kryła się wilgotna, bujna zieleń. Nawet muchy machały skrzydełkami w rytm muzyki. Było tak pięknie!... *Mick Jagger śpiewał o dziewczynie imieniem Angie i cały świat nucił razem z nim. Moje serce też. *
Jakie to niesamowite, że postrzeganie rzeczywistości jest sprawą tak względną i kompletnie nieobiektywną! Jeszcze przed chwilą czułam się tu całkiem obco, a samotność różowej, zniszczonej fontanny budziła moją niechęć i żal.
A teraz? Stałam zachwycona, bez ruchu, chłonąc każdą nutę i zapach ciepłego, tropikalnego wiatru.
Potem muzyka nagle zgasła. Zapadła cisza. Nie wiem kto ją zagrał, dlaczego ani dla kogo. Być może specjalnie dla mnie. Tak czy inaczej od tamtego dnia piosenka „Angie” Rolling Stonesów zawsze kojarzy mi się z samotną różową fontanną gdzieś na bezdrożach Nikaragui.