Beata Pawlikowska: życie jak wymarzone wakacje!
Piszą o niej: szamanka, psychoterapeutka, czarodziejka. Jest nie tylko podróżniczką i pisarką. Pomaga ludziom, dając siłę i odwagę, żeby zrobić coś ze swoim życiem i światem. Uczy szczęśliwej podróży przez życie.
29.07.2011 | aktual.: 10.05.2013 08:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Co dobrego się u Ciebie teraz dzieje? Nad czym pracujesz, gdzie się wybierasz?
Kończę właśnie pisać książkę o Australii, która ukaże się w październiku, a jednocześnie pakuję walizkę przed podróżą do Chin, przygotowuję rysunki do pewnego bardzo smacznego projektu, który rozpocznie się we wrześniu, spotykam się z architektem, który projektuje mój nowy dom i czekam na wieści z drukarni, z której lada dzień wyjdzie moja najnowsza książka „Blondynka w kwiecie lotosu” – o podróży przez trzy buddyjskie kraje i jeden hinduistyczny. Lotos to święty kwiat tych religii.
- No to wszystko pięknie! - Twoja książka "Blondynka na tropie tajemnic" wydana w lipcu przez National Geographic to opowieści z czterech stron świata: Zanzibaru, Tanzanii, Brazylii i Amazonii. Jakie tajemnice tam odkryłaś?
To jest właśnie najbardziej niesamowite w podróżowaniu, że zawsze odkrywam coś nowego. Albo dowiaduje się o czymś, o czym nie miałam pojęcia. Albo – i to jest moja ulubiona przygoda – odkrywam pewną prawdę, z której nie zdawałam sobie sprawy, a która jest uniwersalna i dotyczy wszystkich ludzi. Na przykład to, że są rzeczy, których nie można uniknąć. I nie ma sensu martwić się nimi na zapas, bo takie myślenie skoncentrowane na możliwych zagrożeniach sprawia, że człowiek jest pełen strachu i przyciąga do siebie dokładnie to, czego się najbardziej boi. Nie namawiam oczywiście do beztroski i bezmyślności, mam tylko na myśli zachowanie pewnej równowagi. Popieram racjonalne poznanie i przygotowanie się do realnych niebezpieczeństw. Ale odradzam zamartwianie się i próbę przejęcia całkowitej kontroli nad przyszłością, bo jest to po prostu niewykonalne. Człowiek jest człowiekiem, nie bogiem. Myślę, że trzeba umieć pójść za siłą większą od siebie, czyli w pewien sposób poddać się jej – po to, żeby zyskać w sobie
boską moc.
- Ta książka uczy, że szczęście to nie jest stan trwały, tylko muśnięcie chwili, które trzeba uchwycić. Piszesz o Zanzibarze: "Siódmego dnia na Zanzibarze wsiadłam na łódź i popłynęłam przez ocean. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz". To właśnie jedna z tajemnic szczęścia?
Nie, to nie tak. :) Muśnięcie chwili, o którym mówisz, to jest przyjemność, które nie daje szczęścia, a tylko krótkie zaspokojenie. Szczęście to jest stan trwały :) A osiągnęłam go wtedy, gdy… Hm, mam to ująć jednym zdaniem? Najprościej mówiąc poczułam, że ja, moje życie i wszechświat to jedność. To było rewolucyjne odkrycie, dlatego że od najmłodszych lat uczy się nas, że trzeba się bronić przed ludźmi i przed światem. Że są oszuści, którzy chcą cię wykorzystać i kłamcy, który wciskają ci nieprawdę, więc bądź czujny, strzeż się i bądź gotów do obrony. I kiedy człowiek szykuje arsenał broni, buduje mury między sobą a światem, czuje się coraz bardziej smutny i samotny. Tymczasem prawda jest taka, że ulgę i spokój można poczuć dopiero wtedy, kiedy człowiek wypełni się nie strachem i chęcią obrony, tylko dobrem i życzliwością. Wtedy zaczęłam patrzeć inaczej na świat. Usłyszałam jak cudnie śpiewa kos na drzewie i poczułam, że to ja jestem tym kosem i kocham to, co się właśnie dzieje. A kiedy płynęłam łodzią po
Oceanie Indyjskim, czułam we włosach ciepły wiatr, a słońce głaskało mnie po policzku, to poczułam, że ja jestem tym wiatrem i słońcem, i błękitnym oceanem i kocham to, co widzę. Kiedy za oknem pada zimny deszcz, to kocham to, że mam ciepłe łóżko, w którym sobie leżę o świcie. Kocham. To jest szczęście.
- Jakie mądrości i z jakich religii są dla Ciebie ważne i szczególnie cenne?
Mam wrażenie, że dawno temu, na początku, religie opierały się o proste i skuteczne mądrości. A potem zaczęto na nich budować instytucje, spisywać zasady, dodawać tysiące stron opisów, zakazów i obowiązków, które zamiast rozjaśnić sprawy, całkowicie je zaciemniły. Dlatego potem w imię religii jedni organizowali krucjaty, a inni podkładali bomby. Wszystkie religie świata mówią w gruncie rzeczy to samo: bądź uczciwym, dobrym człowiekiem, kieruj się w życiu miłością do siebie i do innych. To jest najważniejsze. Mniej istotne wydaje mi się to ile razy przyjdziesz do kościoła albo czy spełnisz inne warunki. Bądź wdzięczny za to, co masz. I kochaj. Gdyby wszyscy stosowali się tylko do tych prostych zasad, nie byłoby wojen. Nie byłoby też głodu, bo ci, którzy mają dużo, chętnie podzieliliby się z tymi, którym brakuje, a ponieważ ludzie stosujący na co dzień zasadę dobra, uczciwości i życzliwości nie potrzebują armat, rakiet i samolotów bojowych, mieliby dużo pieniędzy, którymi mieliby ochotę czynić jeszcze więcej
dobra.
- Piszą o Tobie: szamanka, psychoterapeutka, czarodziejka. Pomagasz ludziom, dając siłę i odwagę, żeby zrobić coś ze swoim życiem i światem. Możesz podać kilka sprawdzonych technik, narzędzi, żeby pomóc szczęściu przyjść.
Pewnie cię zaskoczę, ale jestem przekonana, że każdy człowiek jest zaprogramowany do szczęścia. Problem polega tylko na tym, że wychowanie w naszym świecie zachodniej cywilizacji wprowadza do podświadomości błędny kod. Zamiast uczyć dzieci prawdy i bycia sobą, niszczy się ich wrażliwość i instynkt. W świecie dorosłych pełno jest manipulacji, kłamstwa, udawania kogoś, kim się nie jest, walki o władzę o pieniądze. Nikogo nie dziwi, że ludzie dla rozrywki oglądają filmy pełne krwi, przemocy i gwałtu. W grach dla dzieci bohater bierze karabin i zabija jak najwięcej wrogów. To jest zło, które niszczy duszę i sprawia, że człowiek żyje w chaosie nieswoich emocji.
Dochodzenie do szczęścia trzeba więc zacząć od nawiązania kontaktu z samym sobą. Usłyszeć swoje marzenia, zrozumieć czego się najbardziej pragnie. Przestać budować mury i żyć w strachu, ale otworzyć się, zaufać Sile Wyższej, pozwolić się prowadzić dokładnie tam, gdzie jest ci przeznaczone. Tam właśnie leży źródło radości i spełnienia, czyli szczęście.
- A jaki jest Twój dekalog?
Mój dekalog brzmi następująco: Myśl pozytywnie. Ciesz się chwilą. Doceń to, co już masz. Nie porównuj się z innymi. Bądź życzliwy. Kochaj siebie i innych. Kieruj się zawsze dobrem i uczciwością. Nieważne co robią inni. Dobro i miłość to najlepsza energia, która daje zdrowie i powraca do ciebie przynosząc dobre zdarzenia.
- Jakie kroki Ty podjęłaś zmieniając swoje życie? Od czego zaczęłaś?
Zaczęłam od przyjaźni do siebie. Chcę siebie lubić, żeby dla siebie i w zgodzie ze sobą żyć, zdobywać i zmieniać się na lepsze. I kiedy człowiek siebie lubi, wszystko staje się łatwe.
- Jesteś spełniona: pięknie piszesz, podróżujesz, masz sławę i wolność. Niektórzy jednak uważają, że kobieta spełniona to ta, która ma męża, dzieci, dom, rodzinę. Trochę brakuje Ci tego?
Tak mówisz, jakby mąż, dzieci i rodzina to była gwarancja szczęścia. A przecież nie jest. Nie chodzi o to, żeby robić to, co wszyscy, tylko po to, żeby być szczęśliwym człowiekiem, prawda? Nie porównuję się z innymi. Gdybym spotkała mężczyznę, z którym chciałabym mieć dzieci, to pewnie bym je teraz miała. Ale tak się nie zdarzyło. I jest to równie dobre. Starałam się postępować zawsze tak, żeby być uczciwa w stosunku do samej siebie i do innych. Gdybym z wyrachowania wyszła za kogoś za mąż, pewnie teraz bym tego żałowała. A może właśnie jutro poznam człowieka, który zostanie moim życiowym partnerem i mężem? Wtedy będę szczęśliwa razem z nim. Na razie jestem szczęśliwa sama.
- Jak to jest, że jak czytam opinie i fora dyskusyjne Twoich fanów, to komplementują Cię i zachwycają tym co robisz, głównie kobiety. Imponujesz im swoją samodzielnością, zaradnością, może trochę Ci zazdroszczą takiego życia. Z kolei mężczyźni kochają Twój piękny umysł, marzą o Tobie, słuchają jak Szeherezady, bo Ty tak pięknie opowiadasz... A Ty wolisz i lubisz być sama, wybierasz samotność w życiu i w podróży? Bo samotność jest twórcza?
Lubię czasem podróżować sama, bo taka samotna podróż jest bardzo odkrywcza i oczyszczająca. Można się mnóstwo o sobie dowiedzieć, pogadać ze sobą, usłyszeć skrywane myśli. Ale tak samo cieszę się, kiedy jestem między ludźmi. Nie wybieram samotności, a wprost przeciwnie – uważam, że warto zachować równowagę. Czasem dobrze jest pobyć ze sobą, a czasem z przyjaciółmi. I to samo dotyczy związków. Nie szukam na siłę kogoś, żeby tylko z kimś być. Umiem być sama i wolę być sama niż udawać albo kłamać. Ale uczciwej i dobrej miłości zawsze powiem „Tak”.
- Ale co zrobić, żeby miłość nas odnalazła, ten odpowiedni człowiek?
Myślę, że to jest prostsze niż ci się wydaje. Ludzie są jak lustra. Przyciągasz do siebie kogoś, kto jest bardzo podobny – po to, żeby w nim zobaczyć siebie. Jeżeli jesteś poukładany wewnętrznie z samym sobą, jeżeli znalazłeś sens życia i rozumiesz swoje emocje, to właśnie takiego człowieka spotkasz. Jeśli jesteś pełen sprzeczności, rozterek, samotności i pustki, to taki właśnie człowiek stanie na twojej drodze – po to żeby ci uświadomić twoje własne wady.
Więc jeżeli chcesz być szczęśliwy - szczęśliwa w miłości, musisz zacząć od siebie. Kiedy znajdziesz w sobie przyjaciela, wewnętrzny spokój i radość, taki sam przyjaciel stanie się twoim życiowym partnerem.
- A czego możemy nauczyć się od Indian?
Prawdy. Czystej, zwyczajnej prawdy o człowieku. Indianie żyją w świecie, gdzie nie ma pieniędzy, religii, reklam ani elektryczności. Nie ma pisma, książek, wiadomości ze świata ani socjotechniki. Każdy jest po prostu sobą, bo nie ma potrzeby, żeby kogoś grać. To najwspanialsze i najcenniejsze odkrycie, jakiego dokonałam. Nauczyć się żyć w indiańskim świecie i myśleć po indiańsku. Kiedy z tej perspektywy spojrzałam na świat zachodnich miast, zobaczyłam wszechobecny fałsz, manipulację, bezduszne gromadzenie przedmiotów, strach, chaos i zagubienie. Dlatego mówi się o końcu świata. Ludzkość w naszej miejskiej cywilizacji straciła umiejętność rozpoznania między dobrem a złem. Wszystko stało się względne. Człowiek nie wie już kim naprawdę jest, ale czuje przymus kupna lepszego samochodu, bo chce używać go do zrobienia wrażenia na innych. Z telewizorów wylewa się przemoc, krew i śmierć, a ludzie patrzą na to obojętnie, bo tak dużo jest zła dookoła, że gdyby uświadomić sobie jego ogrom, to przeciętny człowiek
umarłby z żalu. W wiadomościach podaje się informację, że milion ludzi umrze z głodu w Sudanie, a zaraz po tym relację z otwarcia stadionu za milion dolarów. Dla mnie to jest szokujące. Dlaczego świat białych ludzi nie jest jednością i nie kieruje się dobrem?...
- Na Twojej stronie Oliwkowo.pl na forum piszą ludzie o swoich dziwactwach, czasami są zabawne. A Ty jakie masz dziwactwa, chodzi o to, co często robisz i co mogłoby wydać się innym dziwne.
Lubię ze sobą rozmawiać. Na głos. I bardzo często w obcym języku – po angielsku albo po hiszpańsku. Kiedy jadę samochodem albo idę ulicą, normalnie rozmawiam ze sobą jak z drugą osobą. Pytam o zdanie, zadaję sobie pytania i odpowiadam sobie najlepiej jak umiem. To może dziwne, ale odkryłam, że w ten sposób bardzo łatwo jest odkryć swoje prawdziwe emocje. Te nie do końca uświadomione. Dlatego często kiedy rozmawiam ze sobą, jestem zaskoczona tym, co słyszę.
- Jesteś niesamowita! - A co cieszy Twoje zmysły najbardziej: jaki zapach, jaki smak, jaki widok, jaki dźwięk...
Uwielbiam zapach kwiatów migdałowca. To są białe kwiaty o kilku mocnych, białych płatkach i żółtym środku. Pachną oszałamiająco słodko, nadzieją i pięknem. Dźwięki? Muzyka działa na mnie hipnotycznie. Nie każda, ale są takie utwory, które wprawiają mnie w stan fantastycznej radości i siły. Lubię doświadczać życia wszystkimi zmysłami, więc i smaki silnie na mnie działają. Na przykład dojrzałe brzoskwinie, żółte w środku, pełne słodkiego soku, aromatyczne, ciepłe od słońca. Mięsiste i delikatne morele, które rozpływają się kiedy przyciśniesz je językiem do podniebienia. Gorąca zupa-krem ze świeżych pomidorów, która wypełnia ciało dobrą energią i zielony listek bazylii, który wygląda jak statek. Ptaki, które rano śpiewają na drzewach – to jest czysty zapis szczęścia.
- Chyba się w Tobie zakocham. ;) - A co lubisz latem jeść i pić?
Mam podać przepis? Proszę bardzo: dwanaście truskawek, dwie łyżki jagód i jeden banan – wrzucić do miksera i zmiksować na gładki, kremowy koktajl. Piję taki codziennie rano.
A po południu sałatka: dowolne ilości rukoli, roszponki i młodych listków szpinaku, pomidor malinowy drobno pokrojony, dwa małosolne ogórki w plasterkach, kozi ser drobno pokrojony, dwie łyżki pestek z dyni i dwie łyżki pestek słonecznika, trochę świeżej kolendry, trochę oliwy z oliwek i dobrego octu winnego. Wymieszać i gotowe. Pyszne.
- Jakie byłyby Twoje wymarzone wakacje? Jak najlepiej wypoczywasz?
Lubię poznawać, fotografować, szukać prawdy o miejscu, w którym jestem. Patrzeć na ludzi i rozmawiać z nimi. Chodzić, pływać, latać, tłuc się trzydzieści godzin autobusem po wertepach, dotrzeć na koniec świata i znaleźć tam coś, co mnie zachwyci. Lubię stać się tubylcem, gdziekolwiek jestem. Spojrzeć na życie oczami ludzi, którzy tam mieszkają. Zrozumieć co czują. Stanąć boso na ziemi i poczuć jej niesamowitą moc i to, że jestem jej częścią – tak samo jak drzewo, kangur i lilia. Wtedy czuję, że kocham.
| *Beata Pawlikowska *– pisarka, podróżniczka, fotograf, autorka ponad czterdziestu książek i audycji „Świat według Blondynki” w Radiu ZET, przewodnik i organizator egzotycznych wypraw, www.beatapawlikowska.comoraz na Facebooku |
| --- |