Choroba podczas urlopu? Weź zwolnienie!
Lato to zazwyczaj gorący czas urlopów i wczasów. Częściej niż podczas chłodniejszych miesięcy wybieramy się na zagraniczne wakacje. Urlop zazwyczaj planujemy dużo wcześniej i wszystko mamy przed wyjazdem dopięte na ostatni guzik. Aż tu raptem dopada nas choroba.
Lato to zazwyczaj gorący czas urlopów i wczasów. Częściej niż podczas chłodniejszych miesięcy wybieramy się na zagraniczne wakacje. Urlop zazwyczaj planujemy dużo wcześniej i wszystko mamy przed wyjazdem dopięte na ostatni guzik. Aż tu raptem dopada nas choroba.
Bardzo często zdarza się tak, że grypa czy przeziębienie dopada nas właśnie wtedy kiedy wzięliśmy tak długo oczekiwany przez nas urlop. Pół biedy jak wymarzone dni wolne spędzamy w kraju, ale co zrobić kiedy zachorujemy zagranicą?
Jeśli chorujemy będąc w kraju zawsze pamiętamy o tym, by od lekarza wziąć L-4. Przebywając na urlopie poza granicami kraju o zwolnieniu już nie pamiętamy.
A warto!
Otóż okazuje się bowiem, że zagraniczne zwolnienie potwierdzające niezdolność do pracy powstałą w czasie urlopu może być podstawą wypłaty zasiłku – donosi „Rzeczpospolita”.
Lekarz z innego państwa UE, a nawet Indii, Egiptu, Turcji czy innych dalekich krajów, może wystawić zaświadczenie o niezdolności do pracy z powodu choroby, dzięki któremu po powrocie do kraju pracodawca odda przechorowaną część urlopu. Takie zwolnienie musi jednak spełnień odpowiednie standardy.
Jak informuje „Rzeczpospolita” w przypadku zagranicznych L-4 obowiązuje rozporządzenie ministra pracy i polityki socjalnej z 27 lipca 1999 r. w sprawie określenia dowodów stanowiących podstawę przyznania i wypłaty zasiłków z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (DzU nr 65, poz. 742 z późn. zm.). Zgodnie z nim dowodem niezbędnym do przyznania i wypłaty zasiłku chorobowego za okres niezdolności do pracy orzeczonej za granicą jest przetłumaczone na język polski zaświadczenie zagranicznego zakładu leczniczego lub zagranicznego lekarza. Zaświadczenie takie musi być wystawione na blankiecie z nadrukiem określającym nazwę zagranicznego zakładu leczniczego lub imię i nazwisko zagranicznego lekarza i być opatrzone datą wystawienia i podpisem. Ponadto w jego treści musi być wyraźnie określona data początku i końca orzeczonej niezdolności do pracy.
Przepisy niestety nie wskazują jednoznacznie czy zwolnienie musi zostać przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego czy wystarczy najprostsze tłumaczenie na język polski. I to właśnie tutaj musimy być czujny, gdyż zawsze pracodawca ma prawo oczekiwać od nas prawnego potwierdzenia dokumentu przez np., tłumacza przysięgłego.
Dokument przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego nie jest wymogiem. Jest to kwestia tak naprawdę zaufania i zdrowego rozsądku.
Takie przetłumaczone zwolnienie L-4 jest oczywiście dla nas dodatkowym kosztem i to wcale nie małym. Jak mówi Rzeczpospolitej Anna Majka z biura Pyrus Translation:
– Strona tłumaczenia przysięgłego nie jest jednolita. Najdroższe są te z języków egzotycznych, np. chińskiego czy arabskiego. Tu cena za jedną stronę przekładu może wynieść między 100 a 200 zł. Za przetłumaczenie zaświadczenia z tureckiego trzeba zapłacić 68 zł plus VAT. Najtańsze są przekłady z angielskiego, niemieckiego czy rosyjskiego.
Jeżeli nie chcemy sami siebie narażać na jakiekolwiek komplikacje i przedłużanie się formalności, powinniśmy dostarczyć pracodawcy, już w pierwszej kolejności, zaświadczenie lekarskie już przetłumaczone przez przysięgłego tłumacza. Nie będziemy mieli wtedy żadnych problemów z odzyskiwaniem straconych dni urlopowych.
(wilczek)