Coraz mniej opalania topless w Hiszpanii. "W latach 90. połowa plaż była prawie naga"
Choć opalanie topless jest w Hiszpanii nie tylko akceptowalne społecznie, ale i prawnie dozwolone, to dla wielu turystów nadal stanowi coś kontrowersyjnego. Jest jednak jedna rzecz, której o tym zwyczaju nie wiedziałam i mocno mnie zaskoczyła. Okazuje się, że chętnych do opalania topless jest coraz mniej...
W Hiszpanii nie istnieje ogólnokrajowe prawo zakazujące opalania się topless. Publiczna nagość (w tym opalanie się topless) nie jest przestępstwem, o ile nie ma charakteru seksualnego ani nie wywołuje zgorszenia publicznego.
W 1989 r. hiszpański parlament usunął z kodeksu karnego przepis dotyczący "zgorszenia publicznego", co oznaczało, że nie istnieje już podstawa prawna do karania za opalanie się topless. I choć dla Hiszpanów to chleb powszechni, dla wielu turystów ten lokalny folklor może się wydawać nad wyraz pretensjonalny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Zamieszkała na wyspie wiecznej wiosny. "Już nie jest tak niebezpieczne, jak było kiedyś"
Topless to dla wielu osób nadal temat kontrowersyjny
I o ile widok kobiet opalających się dyskretnie bez stanika w kameralnym zakątku plaży z reguły spotyka się z wymuszoną obojętnością i nieśmiałymi spojrzeniami plażowiczów, to śmiało spacerujące brzegiem morza fanki topless, ściągają na siebie nie tylko ciekawość turystów, ale i wymowne komentarze.
Na plaży Playa Den Bossa Sea w środkowo wschodniej części Ibizy takich plażowiczek jest wiele. W rejonach wyspy, przystosowanych do opalania się nago, pewnie jeszcze więcej. Tutejsze kobiety czują się z tym całkowicie naturalnie.
- Najbardziej normalna rzecz na świecie. Ale topless nie ma już tylu fanek, co kiedyś - mówi mi pracownik plażowego baru w odpowiedzi na mój komentarz, że to pocieszające, że ten zwyczaj wygląda tutaj tak swobodnie. Wyjaśniam mu, że w Polsce na publicznej plaży kobiety nadal krępują się opalać bez stanika. Najbardziej boją się osądu innych kobiet i tego, że zostałyby nazwane ladacznicami.
- Zapraszamy na Ibizę - zachęca mój rozmówca. Jego zdaniem opalanie się topless i tak nie jest już tak popularne jak przed laty. - Teraz na świecie jest mnóstwo świrów, którzy tylko czają się, żeby cichaczem zrobić zdjęcie. Nie każda kobieta ma ochotę, żeby ktoś zaspokajał swoje potrzeby jej wizerunkiem. Wolą opalać się nago w domowym zaciszu - wyjaśnił.
Coraz mniej kobiet opala się topless
Okazuje się, że rzeczywiście liczba kobiet opalających się nago lub topless w miejscach publicznych systematycznie spada. Ankieta przeprowadzona przez francuską firmę badawczą IFOP wykazała, że w 2019 r. 20 proc. hiszpańskich kobiet przynajmniej raz opalało się nago na plaży. W 2016 r. odsetek ten wynosił 25 proc. Z kolei liczba kobiet opalających się topless spadła do 48 proc. w 2019 r. W 2025 r. chętnych do opalania topless jest jeszcze mniej.
"Jeździłem na Ibizę regularnie w latach 1987 - 1997 i 2016 - 2023 r. Dziś na publicznych plażach jest zdecydowanie mniej nagości. Na przykład na Formenterze (sąsiedniej wyspie Ibizy) w latach 90. połowa plaż była prawie naga. Teraz rzadko widać nagość" - czytam na jednym z wątków na Rddicie poświęconych zagadnieniu nagości na Ibizie.
Powód? Przede wszystkim fakt, że praktyka ta nie ma już tak symbolicznego znaczenia związanego z emancypacją kobiet, jakie miała ona w okresie swojej świetności.
Poza tym plażowiczki boją się być fotografowane bez zgody oraz tego, że ich wizerunek może znaleźć się w sieci. Jedna z użytkowniczek portalu napisała, że regularnie opala się topless, po czym otrzymała masę wiadomości z propozycjami sprzedaży swoich zdjęć.
Powodem spadku zainteresowania opalaniem topless są także względy zdrowotne, związane ze szkodliwością promieniowania słonecznego, ale i presja estetyczna. Mimo rosnącej akceptacji dla różnych obliczy kobiecego ciała i propagowaniu idei "body positive" wiele kobiet nadal wstydzi się pokazywać bez ubrania.
Czytaj także: Nietypowy projekt w Gdańsku. Powstaje tam "rural"
Neopatriarchat odbiera kobietom chęć opalania się topless
Wygląda na to, że kobiety w Polsce nie zdążyły się jeszcze w pełni uwolnić od patriarchalnego porządku oraz presji obyczajowej, aby dogonić "trendy" emancypacyjne z południowej Europy, a już pojawił się kolejny problem kulturowy.
Neopatriarchat, wywołuje w kobietach lęk związany z przymusową ekspozycją w przestrzeni publicznej i seksualizacją w świecie cyfrowym. Oprawcą może zostać każdy, kto ma dostęp do smartfona i internetu.
Źródło: elpais.com, lavanguardia.com