Czy strzelać do porwanego samolotu?
Czy państwo ma prawo zestrzelić samolot pasażerski, na pokładzie którego są terroryści? Na to pytanie będzie dziś odpowiadał Trybunał Konstytucyjny - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Czy państwo ma prawo zestrzelić samolot pasażerski, na pokładzie którego są terroryści? Na to pytanie będzie dziś odpowiadał Trybunał Konstytucyjny - czytamy w \"Gazecie Wyborczej\".
Przepis taki wprowadziliśmy do naszego prawa lotniczego w 2004 r., po zamachu z 11 września 2001 r. Na fali walki z terroryzmem w wielu krajach wprowadzono przepisy mocno ingerujące w prawa człowieka: m.in. pozwalające na masową inwigilację, deportację czy więzienie bez zgody sądu. Część z nich zakwestionowały potem sądy konstytucyjne.
W Polsce z inicjatywy rządu SLD zmieniliśmy prawo lotnicze. Pełnomocnik ministra obrony narodowej gen. Henryk Pietrzak, przedstawiając posłom w 2004 r. projekt, tłumaczył, że są procedury umożliwiające zestrzelenie samolotu, który naruszył polską przestrzeń powietrzną. Nie dotyczą one samolotu, który wystartował w Polsce. W takim wypadku można go zestrzelić, powołując się na przepis kodeksu karnego, który mówi o stanie wyższej konieczności pozwalającym poświęcić dobro mniejsze dla ochrony większego.
Zdaniem prof. Gardockiego przepis narusza zagwarantowane w konstytucji prawo do życia, bo państwo obowiązane jest chronić życie pasażerów porwanego samolotu, którzy przecież nie są agresorami. Pomysł, że władza może użyć jednych ludzi - wbrew ich woli - dla ratowania życia innych, narusza też konstytucyjną powinność ochrony godności ludzkiej.