Dawne polskie kolonie w Afryce i Ameryce Środkowej
Polska nigdy nie była potęgą kolonialną, taką jak Anglia, Francja, Hiszpania czy Portugalia. Nie znaczy to jednak, że nie miała takich ambicji. Choć na krótko, udało je się też w pewnej części zrealizować.
Ambitne plany polskiego lennika
Ambicje kolonialne Rzeczypospolitej w XVII w. wcielił w życie jej lennik, książę Jakub Kettler, dziedziczny władca Kurlandii (obecnie kraina ta stanowi część Łotwy)
. Za zgodą króla Władysława IV Wazy założył on w 1647 r. kompanię do handlu z Indiami Zachodnimi. Trzy lata później z portu Ventspils wypłynęły dwa okręty, dowodzone przez Heinricha Focha. Celem statków była Afryka Zachodnia.
Jednostki dotarły do wybrzeża dzisiejszej Gambii, gdzie Foch nabył od miejscowego kacyka niewielką wyspę. Terytorium to, nazwane przez Portugalczyków Wyspą św. Andrzeja, było początkiem ekspansji Kurlandii w Afryce. Po założeniu tam fortu – nazwanego ku czci księcia Kurlandii „Fort Jakob” – zajęli oni jeszcze położoną w pobliżu Wyspę św. Marii i skrawek lądu na kontynencie. W tym samym czasie Kurlandia zajęła także bezludną wówczas wyspę Tobago w Ameryce Środkowej. Na wyspie powstało osiedle pod nazwą Nowa Kurlandia. Niestety, imperium kolonialne Kurlandii, a tym samym i Rzeczypospolitej, nie trwało długo. Już pod koniec XVII w. wszystkie posiadłości zostały utracone.
Czy Robinson Cruzoe był poddanym naszego króla?
Coś jednak pozostało. Na Wyspie św. Andrzeja, noszącej obecnie nazwę Kunta Kinteh, znajdują się ruiny dawnego fortu, wpisane na listę UNESCO, a na Wyspie Świętej Marii powstała stolica Gambii – Bandżul. Miasto leży na obszarach zajmowanych niegdyś w części przez kurlandzki fort Bayona.
Najbardziej romantyczna i barwna historia wiąże się jednak z Tobago. Wyspa, zdaniem wielu badaczy literatury, miała być miejscem pobytu Aleksandra Selkirka, legendarnego pierwozwzoru Robinsona Crusoe.
Czy Selkirk był poddanym króla polskiego? Niestety nie, przebywał bowiem na Tobago na początku XVIII w., a więc wtedy, gdy wyspa nie była już kolonią podległej Rzeczypospolitej Kurlandii. Dzisiaj Tobago jest turystycznym rajem Ameryki Środkowej, bardzo chętnie odwiedzanym przez majętnych turystów ze Stanów Zjednoczonych i Europy.
Mogliśmy mieć Madagaskar
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., temat kolonii dla Rzeczypospolitej powrócił. Mówiło się między innymi o brazylijskiej Paranie, gdzie rozwijało się nasze osadnictwo. Specjalne prawa miała zyskać Polska także w zachodnioafrykańskiej Liberii. Ostatecznie wszystkie te pomysły spaliły jednak na panewce.
Nieco bardziej realne, przynajmniej pod koniec lat 30. XX w., wydawało się przejęcie od Francuzów Madagaskaru. Ta największa afrykańska wyspa bliska była Polakom dzięki hrabiemu Mauryceumu Beniowskiemu, XVIII-wiecznemu awanturnikowi, który, po wielu przygodach (w tym ucieczce z zesłania na Syberii), znalazł się w 1773 r. na Madagaskarze. Kariera tego obieżyświata była oszałamiająca. Zaledwie po trzech latach pobytu na wyspie, Malgasze obrali go swoim królem. Nie panował długo, gdyż Francuzi mieli apetyt na to terytorium.
W 1937 r. rząd II Rzeczypospolitej wysłał ekspedycję na Madagaskar, która miała zbadać możliwości koloniazacji wyspy przez Polskę. W składzie ekspedycji znaleźli się m.in. znani podróżnicy Arkady Fiedler i major Mieczysław Lepecki, który do 1935 r. był adiutantem marszałka Józefa Piłsudskiego. Opinia ekspertów, zwłaszcza Fiedlera, była miażdżąca – kolonizacja Madagaskaru byłaby przedsięwzięciem nieopłacalnym.
Tak skończyły się ostatecznie polskie rojenia o koloniach.