Dramat na Florydzie. Siedmiolatka zginęła na plaży

Do tragedii doszło we wtorek 20 lutego br. Po godzinie 15. służby ratunkowe dostały wezwanie. Obecna na plaży pielęgniarka poinformowała, że dzieci zostały przysypane piaskiem. Kobieta podkreśliła, że nie widziała żadnej części ciała małej dziewczynki.

Sandra King, rzeczniczka straży pożarnej w Pompano, poinformowała, że wezwani na plażę ratownicy na miejscu zastali kilka dorosłych osób gorączkowo próbujących wydostać dwójkę dzieci z dołu o głębokości ponad 1,5 m. Z informacji przekazanych przez rzeczniczkę wynika, że dziewięcioletni chłopiec został przysypany po klatkę piersiową, natomiast o dwa lata młodsza od niego dziewczynka w całości była zasypana piaskiem.

Ratownicy jak najszybciej wydostali rodzeństwo z dołu. Medycy natychmiast rozpoczęli resuscytację siedmiolatki, po czym zabrali ją do szpitala. Tam przekazano rodzicom najgorsze możliwe wieści. Dziewczynki nie udało się uratować. "Stwierdzono zgon, z kolei dziewięciolatek nie odniósł obrażeń" - podała rzeczniczka straży pożarnej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czytaj też: Wjechał wprost do wzburzonego oceanu. Przechodnie wszystko nagrali

"Była najbardziej niewinną istotą. Kochamy cię ponad wszelkie granice wyobraźni" - napisała matka siedmioletniej Sloan na profilu na Facebooku.

Tom Gill, wiceprezes zrzeszającej ratowników United States Lifesaving Association, przyznał w rozmowie z "New York Times", że każdego roku na plażach w Stanach Zjednoczonych w wyniku zapadania się piasku giną nawet trzy osoby. Dodał, że trwa śledztwo, które ma wyjaśnić dokładne okoliczności śmierci dziewczynki.

Czytaj też: Niesamowite, co zobaczył z samolotu. Od razu chwycił za telefon

Źródło: NBC News/"News York Times"