Droga fasiągiem nad Morskie Oko. Górale się bogacą, a paragonów brak

Wraz z tłumami w Zakopanem jak bumerang powraca temat kas fiskalnych, których nie uświadczysz w busach czy fasiągach. Górale nie mają powodów do narzekania, bo turyści jak zwykle nie zawiedli. A 15 sierpnia przypadnie szczytowy dzień sezonu.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP

Na brak kas fiskalnych w busach czy fasiągach skarżą się turyści, którzy płacą niemałe pieniądze za transport, a rachunku przy płaceniu za usługę nikt im nie wydał.

– Korzystaliśmy z busa już kilka razy. I ani razu nie otrzymaliśmy biletów – skarżą się turyści z Trójmiasta.

Nie tylko kierowcy busów ich nie używają. Fiakrzy oferujący kurs wozami konnymi na Morskie Oko również za opłatę za kurs nie wydają paragonów. Wielu turystów kręci nosem.

– Pracuję w sklepie spożywczym. Każdą bułeczkę muszę wbić na kasę, a potem wydać klientowi paragon. Czy górale są uprzywilejowaną grupą w tym kraju? – zastanawia się pani Agnieszka, wypoczywająca w Tatrach.

Oburzenie urlopowiczów nie dziwi, ponieważ podróż w kierunku Morskiego Oka kosztuje 50 zł od osoby (dzieci do lat 4 nie płacą), powrót to 30 zł.

Obraz
© Facebook.com / Ratujmy konie

Tym bardziej, że zarobki górali dowożących turystów są całkiem niemałe. Cztery lata temu posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt policzyli, że fiakrzy mogą miesięcznie zarobić nawet 60 tys. zł. Deputowani optowali za tym, żeby górali również objął przymus korzystania z kas fiskalnych, jak innych usługodawców. Jednak ci zarzucili im „góralofobię”. Przez media przetoczyła się dyskusja, a pomysł upadł.

Stanisław Chowaniec, prezes przewoźników konnych na trasie do Morskiego Oka powiedział "Gazecie Wyborczej", że fiakrzy płacą podatki w formie ryczałtu i powołuje się na rozporządzenie ministra finansów sprzed kilku lat.

– Wydajemy rachunki uproszczone. Ogólnokrajowe rozporządzenie ministra finansów mówi, że pojazdy napędzane siłą mięśni człowieka albo zwierząt są zwolnione z fiskalizacji – mówi "Gazecie Wyborczej" Chowaniec.

Turyści jednak są poirytowani.
– Jestem za tym, żeby kasy fiskalne pojawiły się w kościołach, w gabinetach prywatnych u lekarzy i u górali. Mój brat prowadzi sezonowy punkt w Krynicy Morskiej i każdą muszelkę, którą kupi u niego turysta, musi wbić na kasę. Nawet nie zdajecie sobie państwo sprawy, ile kosztuje prowadzenie takiej działalności. A tu jeszcze trzeba podatki odprowadzić – żali się pani Magda z Elbląga. – Górale nie mogą się stawiać ponad prawem.

A wy jakie macie zdanie na ten temat?

Źródło: Gazeta Wyborcza

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Co warto wiedzieć o Tatrach

Wybrane dla Ciebie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Brytyjczycy zachwalają polskie miasto. "Pyszne jedzenie i wino za trzy funty"
Brytyjczycy zachwalają polskie miasto. "Pyszne jedzenie i wino za trzy funty"