Dwa dni poza Lizboną. Pysznie, pięknie i kolorowo
Dla Lizbony można stracić głowę. To prawda. Ale jej okolice są również interesujące. Gigantyczny pałac w Mafrze, "portugalski Wersal" w Queluz, raj dla surferów w Ericeirze, najlepszy market rybny w Setúbal czy park krajobrazowy Arrabida. Te wszystkie atrakcyjne miejsca są niespełna o godzinę drogi od stolicy.
Potęga Portugalii
W odległości ok. 30 km na północny zachód od Lizbony znajduje się Mafra – niewielka miejscowość, w której król Jan V, na wieść, że jego żona wreszcie jest przy nadziei, wydał polecenie wybudowania imponującej budowli. Upragnione dziecko, które miało zostać następcą tronu – okazało się dziewczynką. Gdy dorosła Maria Barbara, została żoną hiszpańskiego władcy Ferdynanda VI.
Mafra miała być również wzniesiona po to, aby podkreślić potęgę Portugalii władającej zamorskimi posiadłościami. Złoto i diamenty przywożone z Brazylii były inwestowane w gigantyczną nieruchomość.
Zobacz też: Lizbona. Jest jak zakochana kobieta
Ten rozległy zabytek łączący barok i włoski neoklasycyzm, w połowie pałac królewski, a w połowie klasztor, powstał w latach 1717-1755. Zaprojektował go Johann Friedrich Ludwig z Ratyzbony, wzorując się na hiszpańskim Escorialu. W pracach budowlanych brało udział 50 tys. robotników, pilnowanych przez kilkutysięczny garnizon wojska. A jego budowa pochłonęła 48 tys. sztuk złota, opróżniając do cna królewskie skrzynie.
Nic dziwnego, bo obiekt jest ogromnych rozmiarów. Powstała bazylika, dwa skrzydła i klasztor, w którym mogło zamieszkać ok. 400 mnichów. Według początkowych założeń miało być ich tylko 31. Pałac ma 220 m długości i 68 m wysokości, zajmuje 4-hektarową powierzchnię, mieści 1,2 tys. komnat, posiada 4,7 tys. drzwi i okien, 156 stopni i 29 dziedzińców. Dzwonnica zaś ma 114 dzwonów i jest największa na świecie.
Zwiedzanie tego obiektu zaczynamy od klasztoru. Oglądamy aptekę, salę chorych, kuchnię i kilka cel zakonników. Przechodzimy do apartamentów królewskich i trafiamy do Sali dos Trofeus, w której meble, obicia i żyrandole wykonano z poroży i skór jeleni.
Jednak największą atrakcją jest biblioteka. W rokokowej sali mieści się ponad 35 tys. książek. Są ponoć w dobrym stanie, a to za sprawą m.in. nietoperzy, które upodobały sobie to miejsce i wyjadają insekty, niszczące woluminy.
W 1809 r. Mafrę odwiedził Lord Byron, który stwierdził, że pałac to "przepych bez elegancji". I choć wiele osób zgadza się z tym sądem, to warto tu przyjechać, żeby wyrobić sobie własną opinię na jego temat.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przyjemniejsze wrażenie sprawia pałac królewski w Queluz, który nazywany jest "portugalskim Wersalem", a ja poczułam się trochę jak w Wilanowie. Ten jeden z ostatnich wielkich budynków wzniesionych w stylu rokoko w Europie – został wybudowany jako letnia rezydencja dla króla Piotra III, który później był mężem swojej siostrzenicy, królowej Marii I.
Po pożarze, który miał miejsce w Pałacu Ajuda w 1794 r., pałac Queluz stał się oficjalną rezydencją portugalskich władców, przyszłego króla Jana VI i jego rodziny. I tak też pozostało, kiedy rodzina królewska uciekła do Brazylii w 1807 r. po inwazji Francji w Portugalii.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Od 1826 r. rezydencja powoli traciła na znaczeniu jako siedziba królewska, a od 1908 r. stała się własnością państwa. Pożar, który dotknął w 1934 r. budynek, zniszczył wnętrze, pałac został gruntownie odrestaurowany i udostępniony dla turystów. Warto dodać, że w jednym ze skrzydeł ekskluzywnego pałacu zatrzymują się zagraniczne głowy państw odwiedzających Portugalię.
Nad ocean
Po zwiedzeniu pełnych przepychu obiektów i spotkaniu z historią Portugalii i jej zamierzchłą potęgą, warto pojechać do Ericeiry – nadmorskiego miasteczka, położonego tuż na skraju kontynentu nad Oceanem Atlantyckim. To tu spotykam mężczyznę, który godzinami wpatruje się w horyzont. Na kogoś czeka? Za kimś tęskni? Nie miałam odwagi przerywać jego skupienia i kontemplacji.
Ale przede wszystkim Ericeira to świetne miejsce do surfowania, a także plażowania, bo znajduje się tu ok. 40 plaż. A poza tym można się zaszyć w lokalnych knajpkach i spróbować wspaniałych ryb i owoców morza.
Na drugi brzeg Tagu
Drugiego dnia wybieramy się na drugi brzeg Tagu, do miejscowości Setúbal. Niegdyś słynęła z portu przeładunkowego soli, dziś kojarzona jest z winami w kolorze bursztunu i… najlepszym rynkiem rybnym na świecie. Tak napisało USA Today.
Gdy docieramy na miejsce, już sam budynek marketu Livramento przy Avenida Luísa Todi w stylu art deco - z żelaznymi kolumnami i biało-niebieskimi mozaikami azulejos – robi na nas wrażenie. A w środku… zatrzęsienie darów morza.
Jeden ze sprzedawców dumnie prezentuje najbrzydszą rybę świata, czyli żabnicę. Gdy go pytam, jaką rybę lubi najbardziej, jego odpowiedź mnie nie dziwi, bo słyszę, że Bacalhau, czyli tutejsze dobro narodowe – solonego dorsza. Ale wymienia też gatunki, których nie znam: caputę czy pescadę. Mój rozmówca lubi również owoce morza: ośmiornice czy kalmary. Słyszę, zresztą nie tylko od niego, że na święta Bożego Narodzenia na stoły Portugalczyków trafia właśnie gotowana ośmiornica.
Mój rozmówca, który pozwala się fotografować, chętnie opowiada o swojej pracy. Narzeka na zarobki, choć nie chce powiedzieć, ile zarabia, ale też podkreśla, że nawet gdy jego interes przejmie syn – to nie wyobraża sobie bezczynności. Twierdzi, że nadal będzie tu przyjeżdżał. Gdy pytam, czy ta decyzja jest podyktowana kwestią finansową, słyszę, że nie. Nie wyobraża sobie życia bez pracy. Emerytura go przeraża.
Na targu – choć rzeczywiście część rybna – jest bardzo bogata, można również kupić lokalne sery, owoce i warzywa, oliwę czy rękodzieło.
Po harmonię
Jadąc z Setúbal na zachód wzdłuż wybrzeża, dotrzemy do parku krajobrazowego Serra da Arrábida. Można tu podziwiać wapienne wzgórza zawieszone nad stromymi urwiskami, a w przybrzeżnych wodach spotkać stada delfinów. Park ten powstał, aby chronić dziki krajobraz, a także ptactwo i zwierzęta, takie jak: orły, żbiki czy borsuki.
Arrábida to miejsce, które pokazuje, że działalność człowieka może w naturalny sposób współgrać z przyrodą. Wapienne wzgórza, park przyrody, plaże i zabytkowe budynki to świetny przykład na harmonię pomiędzy tymi dwoma światami, ale też świetna okazja, by jej zaznać, wybierając się w te rejony.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl