Dziecko w plecaku, czyli jak podróżować z maluchem?

Czy podróżowanie z dzieckiem jest pełne problemów? Cóż, nie bardziej niż podróżowanie bez dziecka. Tyle tylko, że problemy są inne. Czy warto zatem podróżować z dzieckiem?

Dziecko w plecaku, czyli jak podróżować z maluchem?
Źródło zdjęć: © <a href="http://kasai.eu" target="_blank" >Kasai - travel addicts</a>

18.06.2014 | aktual.: 20.10.2016 18:26

Nigdy nie zastanawialiśmy się “czy” będziemy podróżować z maleństwem, które miało pojawić się w naszej rodzinie. Od początku odpowiedź na to pytanie była dla nas oczywista. Wielką niewiadomą były natomiast “jak?” i “gdzie?”. Kilkukrotnie zdarzyło nam się usłyszeć jeszcze w czasie ciąży, że “teraz to już się skończy podróżowanie”. Cóż, nie skończyło się - wręcz przeciwnie, weszło na inny, wyższy poziom. Mówi się, że rozwijamy się jako ludzie tylko wtedy, gdy wychodzimy poza swoją strefę komfortu - podróżując z dzieckiem na wiele dni stracicie z nią kontakt.

Rodzicielstwo obrosło w przyjmowane bez cienia refleksji mity jak chyba żaden inny obszar naszego życia. Młody rodzic na każdym kroku spotyka “ekspertów”, którzy wiedzą lepiej jak dziecko karmić, ubierać i wychowywać. No bo “kto to widział takie maleństwo zabierać w…” - tu wpisz dowolne miejsce, które nie jest domem rodzinnym.

Najczęstszy argument przeciwników - “przecież i tak nic nie zapamięta” - jest banalnie prosty do obalenia. Co Ty, drogi Czytelniku, pamiętasz z wyjazdu sprzed pięciu czy dziesięciu lat? Jeśli nie odświeżysz sobie pamięci zdjęciami, to poza ogólnymi wrażeniami i pojedynczymi obrazami zostaje w głowie naprawdę niewiele.

Kolejna sprawa, to bezpieczeństwo. Przecież tyle złego może się wydarzyć w trakcie podróży… cóż, prawda jest taka, że świat nie jest bardziej niebezpieczny niż dom i jego najbliższa okolica. Wszędzie ludzie żyją, rodzą dzieci i wychowują je. Malaria w Azji wcale nie jest bardziej niebezpieczna niż borelioza, którą możemy złapać praktycznie wszędzie w Polsce. Jednak z jakiegoś powodu te bliskie niebezpieczeństwa wydają nam się, jakże niesłusznie, oswojone i mniej groźne, niż to czego nie znamy.

A jak to wygląda od strony finansowej? Cóż, pierwsze 2 lata życia dziecka są pod tym względem niezwykle korzystne. Bilet na samolot stanowi ułamek ceny biletu dla dorosłego - głównie dlatego, że dziecko leci na kolanach rodzica lub w specjalnej kołysce. A skoro nie zajmuje fotela, to koszty po stronie linii lotniczej są znikome. Nasz rekord, to 3,30 zł za przelot dziecka w dwie strony na trasie Warszawa-Tallin. Najwięcej zaś zapłaciliśmy za lot do Tokio - ok. 200 zł za przelot na łącznym dystansie ponad 25 tys. km.

Inne środki transportu, w szczególności koleje, najczęściej nie pobierają żadnej opłaty za przewóz dzieci w wieku przedszkolnym. Zdarza się nawet, że opiekunowie dziecka dostają dodatkową zniżkę na poziomie 20-30 proc.

Jeszcze lepiej wygląda sprawa przy wyjazdach z biurem podróży - za dziecko, które nie ukończyło 2 lat, najczęściej nie zapłacimy nic, czasem będzie to dodatkowe kilkadziesiąt złotych. Później, w wieku 2-12 lat, będzie to zazwyczaj 70-80 proc. ceny dla osoby dorosłej. W niektórych biurach może to być stała opłata, niezależnie od kierunku.

Powie ktoś, że przecież sam transport to nie wszystko. Cóż, pozostałe wydatki związane z dzieckiem w podróży, to koszty, które i tak ponosimy niezależnie od tego czy dziecko jest w domu, w hostelu w Tokio, czy w hotelu na Wyspach Kanaryjskich. Pieluszki, kosmetyki, jedzenie… na to wszystko, tak czy inaczej, trzeba mieć fundusze w domowym budżecie.

Dziecko powyżej 12 roku życia, zarówno przez biura podróży jak i linie lotnicze, traktowane jest jak osoba dorosła. Warto zatem jak najlepiej wykorzystać pierwsze lata życia naszego maleństwa. Kryje się tu jeszcze jedna pułapka, której zupełnie nie biorą pod uwagę mówiący “będziemy z nim jeździć jak podrośnie” - nastolatek będzie wolał jeździć na wakacje z kolegami i tyle wyjdzie z długo odkładanych rodzinnych wypraw.

Paradoksalnie, dla większości osób głównym problemem jest już samo przygotowanie się do wyjazdu z dzieckiem. Dla nas najlepszym treningiem była jednodniowa wycieczka, nawet w najbliższą okolicę. Trzeba zabrać coś do przebrania, coś do jedzenia, pieluszki, mokre chusteczki i milion innych rzeczy. Ale czy faktycznie milion? Rozejrzyj się dookoła - co jest ci najbardziej potrzebne w codziennej pielęgnacji maluszka? Wyjście z domu oznacza, że musisz zabrać te rzeczy które będą potrzebne w ciągu kilku najbliższych godzin. Tylko i aż tyle - to naprawdę nic skomplikowanego!

Dobra zasada, która sprawdza się w różnych aspektach życia: im mniej tym lepiej. Jeśli więc jesteś minimalistą w domu - to też minimalną ilość rzeczy potrzebujesz w plenerze. Bo czy bez specjalnego stojaka z przewijakiem nie uda się brzdąca przewinąć? A butelkę z mlekiem na pewno trzeba podgrzać gdy na zewnątrz mamy +30?

Po takim treningu będzie już łatwiej - wycieczka z jednym noclegiem, potem tygodniowy wyjazd na drugi koniec Polski, a może i świata! Dacie radę! Bo najważniejsze to zaufanie do siebie samego i partnera - pewność, że poradzicie sobie niezależnie od tego, co się wydarzy.

Na zakończenie kilka kwestii praktycznych, o których należy pamiętać:
♦ Dziecko przekraczające granicę naszego kraju musi mieć dokument tożsamości - dowód osobisty, lub paszport. Nawet jeśli jesteśmy w UE i nikt nam dokumentów na granicy nie sprawdza, to zawsze istnieje ryzyko kontroli drogowej. Jeśli nie będziemy w stanie udowodnić, że to nasze dziecko, to zostaniemy zatrzymani do wyjaśnienia czy przypadkiem tego dziecka nie porwaliśmy.

♦ Warto też dodatkowo ubezpieczyć siebie i dziecko przed wyjazdem, szczególnie że koszt takiego ubezpieczenia jest niewielki (przykładowo za tygodniowe ubezpieczenie na terenie UE dla 3-osobowej rodziny zapłacimy 100-150zł). Biuro podróży zazwyczaj zapewnia tylko podstawowe ubezpieczenie i koszty leczenia mogą je łatwo przekroczyć. W UE możemy posługiwać się Europejską Kartą Ubezpieczenia Zdrowotnego (do wyrobienia bezpłatnie w NFZ), ale tu też nie wszystkie zabiegi są refundowane w pełnej wysokości. W pakiecie do ubezpieczenia pokrywającego koszty leczenia i następstwa nieszczęśliwych wypadków, za kilka-kilkanaście złotych można dokupić OC (pokrywa koszty szkód wyrządzonych osobom trzecim) i ubezpieczenie bagażu (od kradzieży, zgubienia, zniszczenia).

♦ W komplecie do ubezpieczenia warto się przed wyjazdem zorientować gdzie będziemy mieć najbliższy szpital. Jeśli wyjeżdżamy poza Europę, to koniecznie należy sprawdzić czy i jakie szczepienia są wymagane w kraju docelowym - może się na przykład okazać, że dziecko jest za małe na konkretne szczepienie i z wyjazdu trzeba będzie zrezygnować. Dotyczy to szczególnie Azji i Afryki.

Więcej praktycznych porad i relacji z podróży z dzieckiem znajdziecie na blogu podróżującej rodzinki z Krakowa: www.Kasai.eu

Tekst: Katarzyna Pustelny-Szewczyk, Marek Szewczyk

Zobacz także
Komentarze (66)