Fala upałów na południowym zachodzie USA. Turyści zjeżdżają do Doliny Śmierci
Przez południowo-zachodnie stany USA przechodzi fala upałów. W nawet 38 miastach mogą zostać pobite dotychczasowe rekordy ciepła.
Fala upałów przelew się nie tylko przez Europę, ale i część Stanów Zjednoczonych.
Upalne lato w USA
W Las Vegas w Nevadzie 16 lipca odnotowano blisko 47 st. C. Zwykle zatłoczone ulice miasta zdawały się być mniej wypełnione ludźmi, a ochroniarze pilnowali fontann przed kasynami i hotelami, by zapobiec wskakiwaniu do nich ludzi.
W El Paso w stanie Teksas od ponad miesiąca temperatury wynoszą 38 st. C i więcej. W Phoenix w Arizonie od 17 dni utrzymuje się powyżej 43 st. C.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Polka o tym, co najlepsze w USA. "Tą opowieścią zachwycił się cały świat"
Upał jest prognozowany także na najbliższe tygodnie, a władze USA ostrzegają, że dzieci, kobiety w ciąży i osoby starsze są narażone na dolegliwości związane z ekstremalnie wysokimi temperaturami.
Budynki użyteczności publicznej w części Kalifornii i Nevady zostały przekształcone w "centra chłodzenia", w których obywatele mogą schronić się przed upałem. Do mobilnych klinik trafia mnóstwo bezdomnych z poparzeniami trzeciego stopnia.
Ekstremalne upały w Dolinie Śmierci
Najgoręcej jest w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, gdzie w niedzielę 16 lipca termometry wskazywały aż 53,9 st. C - poinformowała Krajowa Służba Pogodowa (NWS). Choć na zdjęciach pojawiających się w sieci widać nawet 55 st., to warto wiedzieć, że nieoficjalny termometr w centrum dla odwiedzających Furnace Creek, wskazuje temperaturę nieco wyższą niż oficjalna.
Przypomnijmy, że Dolina Śmierci to obszar bezodpływowej depresji na pustyni Mojave w południowej części stanu Kalifornia. W 1913 roku odnotowano tam najwyższą temperaturę na Ziemi w historii pomiarów - 56,7 st. C.
Choć upały są nie do wytrzymania, to w ostatnich dniach ściągają one do Doliny Śmierci tłumy turystów, którzy chcą doświadczyć skrajnego gorąca i pochwalić się zdjęciami w mediach społecznościowych. Warto tak ryzykować?