Gdynia. Wybrał się na survival do lasu. Musiał wzywać pomoc
Miłośnik sztuki przetrwania, nazywanej częściej survivalem, postanowił wybrać się za miasto i spędzić samotnie kilka dni w lesie. Pech jednak chciał, że przydarzyła mu się nieplanowana przygoda, przez którą musiał wzywać pomoc. Na szczęście funkcjonariusze policji i ratownictwa przybyli na czas.
Warto wspomnieć dla zarysowania akcji, że survival jest takim rodzajem turystyki, a właściwie aktywności, której celem jest zbieranie wiedzy i umiejętności potrzebnej do przetrwania w warunkach ekstremalnych. Bywa jednak tak, że żadna wiedza ani umiejętności nie uchronią nas przed nieszczęśliwym wypadkiem.
Survival - mężczyzna doznał urazu w okolicy Gdyni
Pewien miłośnik sztuki przetrwania postanowił wybrać się w lasy na terenie rezerwatu Strugi Cisowskiej, znajdującego się na zachód od Pustek Cisowskich. Wyprawa prawdopodobnie zakończyłaby się zupełnie inaczej, gdyby nie fakt, że mężczyzna uległ wypadkowi i doznał urazu nogi.
- 8 stycznia 2021 r. około godz. 20 na telefon 112 zadzwonił mężczyzna przedstawiający się jako miłośnik survivalu, który prosił o pomoc. Poinformował, że znajduje się w lesie na terenie rezerwatu Strugi Cisowskiej. Dzień wcześniej uległ wypadkowi - wpadł do rzeczki i doznał urazu nogi, nie mógł wstać o własnych siłach. Z powodu wyziębienia organizmu tracił siły, co dodatkowo utrudniało mu powrót do domu - poinformowała Jolanta Grunert z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Survival - poszkodowanego ewakuowano do ambulansu
Na pomoc wysłano policjantów, strażaków oraz ratowników z Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Gdyni. Komunikacja z poszkodowanym była utrudniona, bo na survival wybrał się z telefonem bez karty sim, przez co mógł wykonywać jedynie połączenia alarmowe. W akcji poszukiwawczej brało udział 30 policjantów, strażacy oraz 17 ratowników z Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Gdyni.
Mężczyznę udało się odnaleźć w lesie w okolicy Łężyc jeszcze przed północą. Zbudował sobie prowizoryczny szałas, który miał chronić go przed deszczem i zimnem. Gdy ratownicy go odnaleźli, był w złym stanie. Nie miał sił, by pokonać trasę, w związku z czym został objęty opieką i ewakuowany ratowniczym quadem do ambulansu Państwowego Ratownictwa Medycznego, a następnie do szpitala. Następnego dnia był już w domu.
Źródło: trojmiasto.pl