Górale się poddali. Kaszubi walczą. Pojechałam sprawdzić, czy jest o co
Od kilku tygodni pojawiają się doniesienia o kolejnych ośrodkach narciarskich w Polsce i za granicą, które zamykają sezon zimowy. Wyciągi na górze Terminillo we włoskich Apeninach stanęły już na początku lutego. Z kolei w austriackim Sankt Corona am Wechsel na stokach pojawiły się koparki, które usuwają resztki śniegu i szykują trasy dla rowerzystów. Mimo tych niesprzyjających warunków, znalazłam miejsce, gdzie można jeszcze pozjeżdżać na nartach. Zamiast w góry pojechałam jednak… na Kaszuby!
18.03.2024 | aktual.: 18.03.2024 09:18
Mieszkające za płotem żurawie od dobrego miesiąca budzą mnie o świcie. Przebiśniegi w ogródku już przekwitły, krokusy zachwycają na trawniku i nawet na krzakach forsycji są już mocno napęczniałe, żółte pączki. W takiej scenerii naprawdę zapomniałam już o sportach zimowych. Do czasu, gdy usłyszałam od znajomego, że poprzedniego dnia pojechał na spacer do Wieżycy i widział na stoku narciarzy.
- Jak to możliwe? Codziennie czytam, że w górach zamykają się kolejne trasy. Skąd nagle śnieg na Pomorzu? Nie padał od wielu tygodni, a armatki przy takich temperaturach nie mogą wyprodukować nowego - pytałam zdziwiona.
W górach nieczynne, nad morzem szusujemy!
Górale się poddali, w Alpach zamykają ośrodki narciarskie, a Kaszubi bez problemu naśnieżają swoją górkę przy plusowej temperaturze. Postanowiłam sprawdzić, jakim cudem im się to udaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczęłam od sprawdzenia informacji na stronie Centrum Aktywnego Wypoczynku Koszałkowo w Wieżycy na Kaszubach. Faktycznie najdłuższy stok otwarty, wyciąg orczykowy działa. Dla pewności - zadzwoniłam. Mila pani potwierdziła, że ośrodek jest czynny i zaprosiła na stok. Z takiej okazji nie mogłam nie skorzystać. Pierwotnie planowałam wypad w weekend, ale w prognozie widać było deszcz i pracownica ośrodka uprzedziła mnie, że przy takiej pogodzie trasa zostanie zamknięta. Pojechałam więc w piątek 15 marca. Pogoda piękna, termometr w samochodzie wskazywał 16 st. C. Pewnie trochę oszukiwał, ale tylko trochę. Przed samym skrętem do ośrodka, po polu spokojnie wędrował żuraw, wszędzie wkoło pierwsze zielone trawy, w ogródkach wiosenne kwiaty. Śniegu nigdzie nie widać. Aż w końcu… jest!
Wąski biały pas można zobaczyć dopiero z parkingu. Wyraźnie odcina się od trawiastych lekko błotnistych stoków. O grubości pokrywy raczej nie ma co mówić - jest mocno znikoma. Ale jest. Działa też wypożyczalnia sprzętu, wyciąg chodzi i są nawet narciarze. Dokładnie trzech! Nie wierzę, że to się może kalkulować. Pytam o to właściciela ośrodka Ireneusza Koszałkę. - Pewnie, że się nie opłaca, już od ładnych kilku tygodni przy takich warunkach to się nie może kalkulować, ale my zawsze staramy się być czynni jak najdłużej. Robimy to nie dla pieniędzy, tylko dla idei. W ubiegłym roku udało nam się pracować do 9 kwietnia, w tym roku to się raczej nie uda, ale mamy nadzieję, że do końca marca będziemy mogli jeszcze dawać narciarzom trochę radości z ostatnich, wiosennych zjazdów - tłumaczy w rozmowie z WP.
Warunki dla koneserów, ale przygoda wyjątkowa
Nie trzeba być ekspertem, żeby ocenić, że warunki panujące w Wieżycy nie są najlepsze. Czynna jest tylko jedna trasa - najdłuższa. Narciarze mają do dyspozycji wąski pas śniegu o długości 300 m. Śnieg nie jest już nawet biały, bo leży tu od dłuższego czasu i jest go niewiele, ale dla chcącego nic trudnego.
Pan Wojciech Sobczak z Gdańska, zapewnia, że warunki są nawet lepsze niż w Zieleńcu. - Byłem w zeszłym tygodniu i tam się jeździło jak po plaży, śnieg sypki jak piasek, tu znacznie lepiej trzyma - zapewnia.
Inny narciarz - pan Grzegorz zwraca uwagę na ciemniejsze plamy i ostrzega, żeby je omijać, bo bardzo wyhamowują. - Śnieg jest mocno nierówny, w nasłonecznionej części zachowuje się jak plastelina, ale narzekanie na warunki przy takiej pogodzie i w takim miejscu, byłoby grzechem. Cudownie, że jeszcze można pojeździć - dodaje.
Skąd ten śnieg?
Na kilka dni przed rozpoczęciem kalendarzowej wiosny, po tygodniach wysokich temperatur w Wieżycy nadal można jeździć na nartach. Wciąż jednak gryzie mnie ciekawość - skąd ten śnieg?
Uświadamia mnie pan Grzegorz, który mieszka wprawdzie w Gdańsku, ale ma w okolicy domek i jest stałym bywalcem ośrodka. - Ta część stoku jest najmocniej zacieniona i śnieg leży tu najdłużej. Kiedy pogoda przestaje sprzyjać, pracownicy zbierają śnieg z reszty stoków i zwożą cały na ten jeden - wyjaśnia. - Inne trasy są wprawdzie wyłączone, ale ta może być czynna znacznie dłużej.
Jak długo? To się okaże. Według prognoz czeka nas kilka chłodniejszych dni, nocami nawet mrozów, może więc faktycznie w Wieżycy, w przeciwieństwie do wielu górskich ośrodków, będzie można uprawiać sporty zimowe aż do Wielkanocy.
Narty na Kaszubach wiosną - czy warto?
- Świetna zabawa! - zapewnia Tomasz Petrykowski z Gdańska, którego spotykam na wyciągu. - Chociaż górka skromna, to warunki iście luksusowe. Można mieć cały stok tylko dla siebie - mówi ze śmiechem. - Do tego piękne widoki i ta świadomość, że zamyka się sezon narciarski wiosną i to nie w górach, a nad morzem. Świetne uczucie.
Zdecydowanie podpisuję się pod entuzjastycznymi opiniami wszystkich narciarzy. Warto wybrać się do Wieżycy i choć przez chwilę doświadczyć ostatniego tchnienia zimy tej wiosny. Plusem jest też brak tłumów, którego w sezonie zawsze doskwierają. Teraz nie ma o nich mowy.