Indonezja chce policzyć swoje wyspy. Wciąż nie wie, ile dokładnie ich jest
Ile wysp liczy największy archipelag świata? To pytanie, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Władze Indonezja, głównie w obawie przed sąsiadami, chcą przeprowadzić spis należących do kraju wysepek.
Indonezja, 7. największy kraj świata, posiada kilkanaście tysięcy wysp, z czego ok. 60 proc. nie ma nazwy i prawnego statusu, dlatego mogą zostać zajęte przez inne państwo. W związku z tym politycy postanowili zrobić z tym porządek i chcą je zgłosić podczas następnej konferencji ONZ związanej ze standaryzacją nazw geograficznych. Cel jest ambitny, bo prawdopodobnie dojdzie ok. 1,7 tys. nowych wysepek.
Oficjalnie jest ich 17504 (tyle wymienia krajowa ustawa z 1996 r.). Jednak zastrzeżenia co do tej liczby ma ONZ, ponieważ władze Indonezji zgłosiły w 2012 r., że jest ich 13466. Ponieważ nikt już nie wie, jaka wartość jest poprawna, Ministerstwo ds. Morza i Rybołówstwa, po ponad dwóch dekadach zabiera się za ponowne liczenie.
Straty finansowe i bezprawie
Ponowne liczenie jest związane nie tylko z suwerennością kraju, ale także ogromnymi sumami pieniędzmi. Mieszkańcy Malezji, Wietnamu, Singapuru i Chin łowią w pobliżu wysp ryby, których wartość wynosi 20 mld dol. rocznie. Ponadto na początku 2017 r. Indonezja zabroniła Singapurowi wybierania piasku z ich terenu w celu powiększenia swojego lądu. Rząd tego kraju odpowiedział Dżakarcie, że nie mają podstaw, aby im tego zakazywać, ponieważ formalnie wyspa nie należy do żadnego państwa. Był też przypadek, gdy prywatna firma deweloperska wyrzuciła ponad sto rodzin z jednej z wysp w pobliżu Lombok, by zbudować tam kurort. Wysiedleni nie otrzymali żadnego odszkodowania.
Za spis wysp odpowiada Alex Retraubun, dyrektor jednego z działów w Ministerstwie ds. Morza i Rybołówstwa. Jego zespół ma czas do sierpnia, by osobiście dotrzeć do każdej naniesionego na mapie punktu, aby sprawdzić, czy to wyspa czy mangrowce (zarośla). Następnie muszą ustalić współrzędne terenu, opisać go, sprawdzić, czy jest zamieszkany, a jeśli tak, to przeprowadzić wywiady z mieszkańcami.
Jednak dotarcie do dalej położonych wysp może być czasochłonne i zająć każdorazowo nawet sześć dni. Z nazwą też może nie być łatwo, bo na miejscu może się okazać, że tubylcy kłócą się o nią i każdy określa ją po swojemu. Tak było w przypadku Pulau Sofia Luisa w prowincji Zachodnia Nusa Tenggara, która źle brzmiała dla miejscowych muzułmanów. Aby nazwę uznać za prawidłową, co najmniej dwóch przedstawicieli miejscowej ludności musi ją znać.
Kłótnia o Sipadan i Ligitan
Badaczom nie wolno pominąć nawet skały ledwo wystającej z morza, zwłaszcza jeśli znajduje się w spornym regionie granicznym - to od niej mierzy się linię brzegową.
Na przełomie tysiącleci Indonezja z Malezją zażarcie dyskutowały o prawa do wyspy Sipadan, popularnego kurortu wśród nurków, oraz niewielkiego Ligitan. W 2002 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze przyznał je Malezji, uznając, że Kuala Lumpur jest bardziej obecna w tym regionie.
Problem znikających wysp
Nawet jeśli Indonezji uda się policzyć wyspy, za kilkanaście lat spis trzeba będzie powtórzyć, ponieważ część z nich z biegiem czasu zaniknie. Te najniżej leżące zaleje morze, które podnosi się na skutek ocieplenia klimatycznego. Minister środowiska Rachmat Witoelar uprzedzał w styczniu br., że do 2030 r. kraj może stracić aż dwa tysiące wysp. Także ONZ przewiduje, że w skutek zmian klimatycznych poziom morza wzrośnie o 59 cm, przez wiele państw straci część swoich terytoriów.