Koniec z alkoholem nad Wisłą? Przez pandemię pomysł przybiera na sile
Warszawskie bulwary od dwóch lat są wyłączone spod zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Z powodu pandemii wprowadzono częściowy zakaz i jak się teraz okazuje, pojawił się pomysł, aby go wprowadzić na stałe.
Od kilku lat, w sezonie letnim, warszawskie bulwary wiślane przeżywają istne oblężenie. Mieszkańcy stolicy chętnie spędzają tam czas i nie mogą narzekać na nudę. Północna część została gruntowanie odnowiona i zagospodarowana - są ścieżki rowerowe, kawiarenki, puby, miejsce do ćwiczeń oraz przestrzeń dla dzieci.
Nadwiślańskie bulwary upodobali sobie również młodzi ludzie, którzy przesiadują w grupkach na tzw. schodkach. Od dwóch lat można legalnie spożywać alkohol w tym miejscu, ponieważ warszawscy radni przyjęli uchwałę wprowadzającą odstępstwo od zakazu spożywania alkoholu, który obowiązuje w miejscach publicznych.
W związku z tym spotkania są z reguły mocno zakrapiane alkoholem, co nie podoba się niektórym osobom, zwłaszcza tym, którzy mieszkają w okolicy i muszą zmagać się z nocnym gwarem.
W trakcie pandemii wprowadzono częściowy zakaz spożywania alkoholu, czyli w miejscach poza nadwiślańskimi barami. Funkcjonariusze regularnie patrolują ten teren i wyciągają konsekwencje wobec każdego, kto łamie zakaz.
Nowa sytuacja dała przeciwnikom spożywania alkoholu nad Wisłą argument do walki o wprowadzenie zmian na stałe. Część mieszkańców chce podzielić ten teren na strefy. W jednym będzie można spożywać alkohol, a w drugich wyłącznie spacerować i korzystać z atrakcji.
"Myślę sobie, że to, co się teraz wydarzyło, jest dowodem na to, że warto to [zakaz spożywania alkoholu – red.] rozważyć i będziemy się nad tym zastanawiali – powiedział Jan Piotrowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. Wisły, w rozmowie z "Uwagą" TVN.