W PodróżyKoronawirus. Formularz lokalizacyjny to bezprawny proceder czy obowiązek?

Koronawirus. Formularz lokalizacyjny to bezprawny proceder czy obowiązek?

Z powodu pandemii koronawirusa podczas lotu pasażerowie są zobowiązani wypełniać formularze lokalizacyjne, w których trzeba podawać dane osobowe oraz miejsce pobytu. Nie wszystkim się to podoba. - Na formularzach nie ma informacji o podstawie prawnej ani o instytucji, która pozyskuje dane. To jest skandaliczne - mówi Marek Osiecimski, który zgłosił nam ten problem przez platformę dziejesie.wp.pl.

Pasażerowie mają obowiązek wypełnić podczas podróży formularz lokalizacyjny
Pasażerowie mają obowiązek wypełnić podczas podróży formularz lokalizacyjny
Źródło zdjęć: © 123RF
Monika Sikorska

19.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 11:04

Każdy, kto podróżował samolotem w czasie pandemii koronawirusa, wie, że jako pasażer ma nowy obowiązek. Jest nim wypełnienie karty lokalizacyjnej. W jakim celu? Gdyby okazało się, że któryś z podróżnych zachorował na COVID-19, takie dane mają pomóc dotrzeć do osób, które mogły mieć z nim kontakt

Formularz lokalizacyjny - nie wszystkim się to podoba

Problemem okazuje się jednak sposób pozyskiwania tych danych. Niektórzy podróżni odmawiają wypełnienia formularza lokalizacyjnego, kwestionując jego zgodność z prawem. Na wielu takich dokumentach brakuje informacji o podstawie prawnej oraz instytucji, która pozyskuje dane pasażerów.

- Lecąc 9 listopada z Dublina do Gdańska liniami Ryanair, otrzymałem do wypełnienia formularz lokalizacyjny. Nie byłem nim zdziwiony. Zdaję sobie sprawę, że dane te mają pomóc w zwalczaniu pandemii koronawirusa - mówi nam pan Marek Osiecimski, czytelnik. - Podobny formularz wypełniałem, lecąc do Dublina. W tamtym przypadku wiedziałem jednak, że dane o miejscu mojego pobytu zostały zebrane na polecenie irlandzkiego rządu. Podałem dane w formularzu online, wydrukowałem i okazałem podczas kontroli granicznej. Tym razem odmówiłem jego wypełnienia - tłumaczy.

Podejrzenia pasażera wzbudził sposób, w jaki pozyskiwane są dane lokalizacyjne osób podróżujących do Polski. Stewardesy rozdają kartki, na których nie ma informacji o tym, jaka instytucja zbiera te dane ani podstawy prawnej, w oparciu o którą powstał formularz.

Pierwsza strona formularza
Pierwsza strona formularza© Archiwum prywatne

Taką samą sytuację pan Marek zaobserwował miesiąc temu. Podczas lotu z Dublina do Gdańska także odmówił wypełnienia karty lokalizacyjnej. Podania danych osobowych odmówiło także kilkoro innych pasażerów. Wówczas obeszło się bez problemów. Steward zabrał od podróżnych puste kartki.

- Wypełniałam to samo w październiku. Na pytanie kto zbiera, załoga odpowiada "polskie władze". Ja wpisałam tylko imię, nazwisko i numer telefonu. Jedna pani nie wpisała nic i nie chciała wypełnić, przez co nie wypuścili nas z samolotu. Przyszła straż graniczna, ale chyba ją polubownie namówili i wypełniła. Moim zdaniem nie ma podstawy do zbierania tych danych - mówi Joanna Kocik z Warszawy, u której formularz także wzbudził wątpliwości.

Niewypełnienie formularza wiąże się z interwencją Straży Granicznej

Po sytuacji sprzed miesiąca pan Marek skontaktował się z GIODO (Generalny Inspektorat Ochrony Danych Osobowych), gdzie dowiedział się, że sposób pozyskiwania wrażliwych danych na pokładzie linii Ryanair jest niezgodny z prawem.

- Uzbrojony w tę wiedzę, lecąc 9 listopada z Dublina do Gdańska, ponownie odmówiłem wypełnienia tego formularza. Tym razem jednak skończyło się wezwaniem Straży Granicznej – opowiada pan Marek. – Funkcjonariusze próbowali mnie najpierw nakłonić do wypełnienia formularza. Zabrano mnie do biura Straży Granicznej na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, gdzie grożono mi wystawieniem mandatu karnego za niewykonanie polecenia kapitana samolotu. To absurdalne. Skończyło się upomnieniem - mówi.

Polacy czują się w obowiązku do pozostawiania wrażliwych informacji z powodu epidemii i w trosce o dobro ogólne. Nie oznacza to jednak, że muszą wypełniać każdy kwitek, który podsunie im się pod nos. Pasażerowie mają prawo wiedzieć, kto oraz dlaczego pozyskuje ich dane.

- Według mnie trwa bezprawny proceder polegający na wyłudzaniu danych osobowych. Są one pozyskiwane w zły sposób, w złych warunkach i w oparciu o źle skonstruowany formularz. Nie wiadomo, co się z tymi danymi później dzieje - podsumowuje nasz czytelnik.

Druga strona formularza
Druga strona formularza © Archiwum prywatne

Przepisy covidowe w kolizji z innymi przepisami

Okazuje się, że ciężko w obecnych warunkach egzekwować jakiekolwiek prawa w związku z RODO. W obliczu pandemii koronawirusa wiele przepisów, a w tym także te traktujące o zasadach ochrony danych osobowych schodzą na dalszy plan.

- Sytuacja prawna, która została wywołana przez przepisy covidowe jest trudna do precyzyjnego prawnego przeanalizowania. Przepisy covidowe często działają trochę prawem kaduka [przyp. red. czyli: bezprawnie; korzystając z luk lub niemocy prawa], wchodząc w kolizję z innymi przepisami. Powszechnie uznaje się jednak, że sytuacja jest nadzwyczajna i trzeba się temu podporządkować. Przepisy dotyczące ochrony danych osobowych obecnie w zasadzie nie działają – tłumaczy nam Lech Kaliciuk, radca prawny.

Podstawy prawnej działań pracowników lotniczych w związku z pozyskiwaniem danych osobowych pasażerów można szukać w opracowaniu Głównego Inspektoratu Lotniczego. Podstawą prawną w tym przypadku są: art. 5 ust. 1 pkt 6 i art. 8a ust. 5 ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. W opracowaniu czytamy, że:

Główny Inspektor Sanitarny lub działający z jego upoważnienia inny organ Państwowej Inspekcji Sanitarnej może wydawać osobom prawnym, osobom fizycznym i jednostko organizacyjnym nieposiadającym osobowości prawnej, w szczególności podmiotom wykonującym działalność leczniczą, pracodawcom, podmiotom prowadzącym działalność w zakresie lotnictwa cywilnego, użytkownikom statków powietrznych oraz zarządzającym lotniskami, o których mowa w art. 27 ust. Pkt 1 i 2 ustawy z dnia 3 lipca 2002 r. – Prawo lotnicza (Dz.U. z 2019 r. poz. 1580 i 1495 oraz z 2020 r/ poz. 284):1.) decyzje nakładające obowiązek:a.) podjęcia określonych czynności zapobiegawczych lub kontrolnych oraz żądać od nich informacji w tym zakresie [..]

Natomiast przygotowane przez Główny Inspektorat Sanitarny zasady postępowania w podróży lotniczej oraz w portach lotniczych w związku z ryzykiem przeniesienia na obszar Polski koronawirusa mówią, że:

Pracownik Służb sanitarnych albo Służb medycznych ( a następnie przekazuje Służbom sanitarnym) odbiera od personelu pokładowego SP Kartu Lokalizacji Pasażera oraz Ogólną Deklarację Zdrowia, w której wskazuje się liczbę kart zebranych od pasażerów.

- Treść formularza oraz sposób pozyskiwania danych od podróżnych może być niezgodny z niektórymi przepisami RODO, ale z uwagi na inne obowiązujące przepisy jest legalne i może być skutecznie egzekwowany. Podróżny może mieć rację, że sposób zbierania jego danych jest w pewnym zakresie niezgodny z RODO, ale odmowa wykonania poleceń obsługi samolotu może być złamaniem innych przepisów sanitarnych czy lotniczych i wywołać negatywne skutki prawne - mówi Kaliciuk.

EROD oczekuje przetwarzania danych osobowych zgodnie z prawem

Z drugiej jednak strony Europejska Rada Ochrony Danych w opublikowanym oświadczeniu wyraźnie wskazuje na obowiązek bezpiecznego pozyskiwania oraz przetwarzania danych osobowych:

EROD chciałby podkreślić, że nawet w tych wyjątkowych czasach administrator i podmiot przetwarzający muszą zapewnić ochronę danych osobowych osób, których dane dotyczą. W związku z tym należy wziąć pod uwagę szereg czynników gwarantujących zgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych i we wszystkich przypadkach należy przypomnieć, że wszelkie środki podejmowane w tym kontekście muszą być zgodne z ogólnymi zasadami prawa i nie mogą być nieodwracalne.

Widać zatem, że przepisy związane z RODO wchodzą w konflikt z przepisami covidowymi. Personel pokładowy jest upoważniony do tego, by w imieniu Inspekcji Sanitarnej pobierać od podróżnych wrażliwe dane osobowe. Z drugiej jednak strony, pasażerowie wypełniający karty lokalizacyjne mają prawo do ochrony informacji. Analizą prawną tych przepisów powinien zająć się Urząd Ochrony Danych Osobowych.

- Jednoznaczne zajęcie stanowiska przez Prezesa UODO jest możliwe jedynie w decyzji administracyjnej po przeprowadzeniu postępowania i zbadaniu wszystkich okoliczności związanych z daną sprawą. Zgodnie z RODO, czyli ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych (art. 13) administrator, w monecie zbierania danych osobowych, powinien poinformować o swojej tożsamości i danych kontaktowych, podstawie prawnej i celach przetwarzania danych, o odbiorcach lub kategoriach odbiorców danych (o ile faktycznie występują), a także o prawie dostępu do treści danych i prawie do ich poprawiania. Ponadto administrator powinien podać m.in. informacje o: okresie, przez który dane osobowe będą przechowywane, o zautomatyzowanym podejmowaniu decyzji, w tym o profilowaniu, czy o danych kontaktowych inspektora ochrony danych (jeżeli został wyznaczony) - przekazał nam departament komunikacji UODO.

Póki co, nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy pasażerowie zobowiązani są do wypełniania kart lokalizacyjnych, które nie zostały opatrzone stosownymi informacjami.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (161)