Lew Lucerny. "Najsmutniejszy kamień świata"
Pomniki bardzo często upamiętniają wydarzenia tragiczne i postaci bohaterów. Jednak istnieje jeden monument, którego przekaz wydaje się tak poruszający, że często określany jest mianem najsmutniejszego pomnika świata.
04.07.2024 | aktual.: 05.07.2024 05:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szwajcaria słynie z kilku rzeczy - doskonałych zegarków, wyjątkowych serów, aksamitnej czekolady. Z różnych względów bliska wielu osobom jest też szwajcarska waluta. Jednak jeśli zapytać przeciętnego Polaka, co wyjątkowego jest w tym kraju poza górami, spora część z nas będzie się długo zastanawiać i nie odpowie na to pytanie w ogóle.
Wizyta turystyczna w Szwajcarii to dla wielu osób wielkie zaskoczenie. Nie sposób wymienić wszystkie ważniejsze atrakcje, które czekają tu na przyjezdnych. Nie jest też łatwo wybrać najpiękniejsze miasto, ale z całą pewnością o miano to może powalczyć Lucerna. 83-tysięczny ośrodek zlokalizowany niemal dokładnie pośrodku kraju urzeka zarówno położeniem, zabytkami, jak i otwartością ludzi.
Miasto zabytkowych mostów
Lucerna ulokowana jest na dwóch brzegach rzeki Reuss, połączona dwoma niezwykłymi, bo zadaszonymi mostami, z których jeden pamięta wiek XIV (Kapellbrücke - most Kapliczny, czy jak kto woli most Przy Kaplicy ), a drugi - początek wieku XV (Spreuerbrücke, czyli most Plewny). Nad miastem królują wielkie mury obronne, a wymienienie wszystkich uroczych budynków i budyneczków, jakie zachwycają zwiedzających, zajęłoby bardzo dużo czasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miejscem, które mnie jednak urzekło podczas wizyty w Lucernie, jest grota konającego lwa – prawdopodobnie najsmutniejszy pomnik, jaki zobaczycie w swoim życiu. Takie określenie nasuwa się chyba każdemu, kto po raz pierwszy widzi ten monument.
Dzieciom rzeźba kojarzy się z postacią lwa Aslana, znanego z serii książek i filmów z cyklu "Opowieści z Narnii".
Na obrzeżach miasta
Aby dotrzeć do groty lwa, musimy oddalić się nieco od najstarszej części miasta, czyli od ścisłego centrum. Ale dobra wiadomość jest taka, że w Lucernie wszystko znajduje się w zasięgu spacerowych możliwości człowieka o przeciętnej kondycji, nie trzeba więc kombinować z dojazdami.
Miejsce, gdzie znajduje się pomnik, to niezwykły zakamarek miasta. Z ruchliwej ulicy skręcamy w uliczkę zakończoną restauracją, za którą jakbyśmy przechodzili nagle do innego świata - lekko mrocznego, osłoniętego od reszty drzewami i cieniem. Przed nami w niewielkim parku pojawia się wysoka skała z piaskowca o ponurym, jakby sinym kolorze.
Pośrodku wykuta jest wielka grota, pośrodku której leży lew. Konający lew. Oddziela nas od niego nieduże jezioro, w którego wodach odbija się sylwetka zwierzęcia.
Rzeźba jest wyjątkowo przejmująca. Patrząc na zwierzę, niemal czujemy jego cierpienie, słabość i ból. Półmrok panujący tu nawet w słoneczne dni sprawia, że nastrój tego miejsca jest niepowtarzalny.
Masakra w Paryżu
Oczywiście natychmiast zastanawiamy się, co upamiętnia ta wyjątkowa rzeźba?
Pełna nazwa pomnika to Pomnik Szwajcarskich Gwardzistów, a zwyczajowa - Lew Lucerny. Historia jego powstania związana jest z Wielka Rewolucją Francuską. 10 sierpnia 1792 r. szwajcarscy gwardziści będący w służbie króla Francji zostali wysłani, aby pomóc Ludwikowi XVI w starciu z rewolucjonistami na terenie pałacu Tuileries w Paryżu. Starcie okazało się masakrą. Zginęło wówczas 760 gwardzistów.
Ich przywódca Karl Josef von Bachmann przeżył, ale został stracony niespełna miesiąc później - 3 września 1792 r., w czasie masakry wrześniowej. Trafił na szafot razem z arystokratami i księżmi wyprowadzonymi z paryskiego więzienia.
Czytaj także: Była w miejscu, w którym naprawdę zmienia się świat. "Doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym"
Przeżył, ale nigdy się nie pogodził
Silna potrzebę upamiętnienia tych wydarzeń miał Karl Pfyffer von Altishofen, oficer gwardii, który w pamiętnym dniu masakry przebywał akurat na urlopie. Aby uczcić pamięć swoich kolegów i podwładnych, zaczął zbierać fundusze i w 1818 r. osiągnął cel.
Przejmujący projekt pomnika przedstawiającego lwa przebitego włócznią wykonał duński rzeźbiarz Bertel Thorvaldsen. Ciekawostką jest, że ten sam artysta zaprojektował także kilka warszawskich i krakowskich pomników, w tym najbardziej znane: Mikołaja Kopernika u zbiegu ulic Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście oraz księcia Józefa Poniatowskiego przed Pałacem Prezydenckim.
Lwa Lucerny wykuł w skale Lukas Ahorn. Pomnik istnieje od 1821 r.
Na pomniku poza lwem, którego łeb spoczywa na tarczy z francuską lilią oraz przy drugiej tarczy ze szwajcarskim krzyżem, znajdują się dwie daty: 10 sierpnia 1792 r., dzień masakry gwardzistów oraz 3 września 1792 r. - dzień stracenia dowódcy - majora von Bachmanna. Podane są też dwie liczby - 760 gwardzistów zabitych i 350, którzy przeżyli.
Poruszenie pisarza
Amerykański pisarz Mark Twain, który podróżował po Europie pod koniec XIX w., po odwiedzeniu Lucerny nazwał Pomnik Szwajcarskich Gwardzistów najsmutniejszym i najbardziej wzruszającym kamieniem świata - "the most mournful and moving piece of stone in the world" (cytat z książki "A Tramp Abroad"/"Włóczęga za granicą").
Czytaj także: Sposób na niedrogi urlop w drogim miejscu. "Miejsca, które chciałoby się zachować tylko dla siebie"
Niezależna opinia redakcji. Materiał powstał podczas wyjazdu organizowanego przez Wizz Air oraz Switzerland Tourism