Była w miejscu, w którym naprawdę zmienia się świat. "Doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym"

Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN to prawdziwa mekka naukowców. Nie każdy wie, że wstęp mają tam też turyści. Żeby zwiedzić ośrodek przyda się wyobraźnia i otwarta głowa. - Śluzy, kable i kilometry srebrnej folii, a pod nami największy na świecie, mierzący ponad 27 km, Wielki Zderzacz Hadronów - opowiada Barbara Piec, strażaczka, która odwiedziła CERN w ramach międzynarodowej współpracy Komisji Kobiety w Służbach Ratowniczych CTIF

The Globe of Science and Innovation to drewniana konstrukcja o wysokości 27 m i średnicy 40 m. Kształt budynku symbolizuje planetę ZiemiaThe Globe of Science and Innovation to drewniana konstrukcja o wysokości 27 m i średnicy 40 m. Kształt budynku symbolizuje planetę Ziemia
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Diego Grandi
Magda Bukowska

Magda Bukowska: Nie jesteś naukowcem, co na tobie - turystce spoza tego świata - zrobiło w CERN największe wrażenie?

Barbara Piec: Chyba ludzie. Ta myśl, że otaczają cię mądre głowy z całego świata i tworzą razem coś wielkiego. Fantastyczne jest to, jak przyjmują gości. Nieważne czy rozumiesz ich pracę, czy to, co się dzieje w instytucie wykracza poza twoją wiedzę i pojmowanie, fakt, że tu przyszedłeś, że jesteś tego ciekawy powoduje, że traktują cię jak swojego. Bez wywyższania się, bez barier, z ogromną życzliwością i otwarciem.

A sam ośrodek? Onieśmiela?

I tak, i nie. Te wszystkie śluzy, kable, kilometry srebrnej folii i świadomość, że masz pod nogami największy na świecie, mierzący ponad 27 km Wielki Zderzacz Hadronów, robią gigantyczne wrażenie. Konsole, gigantyczne komputery, sterowniki - czujesz się trochę jak w "Star Treku". Z drugiej strony nie ma tu żadnej pompy, żadnego zbędnego splendoru. W środku panuje pozorny nieład, przed oczami masz powtykane w różne urządzenia kable, wszystko pozawijane i pozabezpieczane srebrną folią. Można odnieść wrażenie, że zrobił to ktoś, kto nie ma o tym pojęcia. Trochę jakby dzieci robiły scenografię w stylu SF. Chyba właśnie dzięki temu po chwili czujesz, że to jest absolutnie prawdziwe. Że to nie ma ładnie i profesjonalnie wyglądać, tylko spełniać swoją funkcję.

Także z zewnątrz ośrodek nie robi większego wrażenia. Budynek, w którym pracują naukowcy, wygląda bardziej jak schludny barak. W pierwszej chwili to może rozczarowywać, ale na mnie zrobiło to ogromne wrażenie: miałam poczucie, że wszystkie środki są tu przeznaczane na to, co ma znaczenie - na ludzi i ich pracę, a nie na robienie wrażenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie. "Błękit jak na Malediwach"

Instytut zwiedza się samemu czy z przewodnikiem?

To zależy, którą część ośrodka. Bo CERN to nie jest jakiś jeden gmach. Wygląda bardziej jak miasteczko uniwersyteckie na granicy Szwajcarii i Francji. Proste budynki, alejki, wystawa na wolnym powietrzu. Na wejściu dostajesz identyfikator i po kampusie możesz poruszać się samemu. Do budynków, w których odbywają się badania wchodzisz z pracownikiem, który pełni rolę przewodnika. To, że zwiedzasz nie tylko część wystawową, ale wchodzisz też do miejsc, gdzie cały czas trwa normalna praca, sprawia, że to doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym.

Nie jesteś w muzeum, tylko w miejscu, gdzie naprawdę zmienia się świat. Myślę, że wiele osób, podobnie jak ja, tylko w pewnym stopniu jest w stanie zrozumieć to, nad czym pracują ci wszyscy ludzie i co tak naprawdę dzieje się głęboko pod ziemią w Wielkim Zderzaczu. Może właśnie dla takich ludzi jak ja podkreśla się, że właśnie w CERN został wynaleziony, odkryty czy stworzony internet. To pokazuje skalę i przemawia do wyobraźni.

  • Wszystko robi ogromne wrażenie
  • Przewodnicy tłumaczą wszystko po angielsku, ale są dostępne przewodniki audio po polsku
  • Budynek, w którym prowadzone są badania nie jest bardzo okazały
  • W trakcie wizyty w CERN wchodzi się do pomieszczeń, w których pracują naukowcy
[1/4] Wszystko robi ogromne wrażenie Źródło zdjęć: Archiwum prywatne |

To, z czym przede wszystkim kojarzy się CERN, czyli Wielki Zderzacz Hadronów, ukryte jest pod ziemią. Co więc możemy zobaczyć w instytucie?

Do samego zderzacza oczywiście nie schodzimy. Znajduje się ponad 100 m pod ziemią. Fragmenty starego zderzacza możemy zobaczyć na wystawie. Znajdują się tam też zdjęcia, widzimy na osi czasu, jak powstawał ośrodek, co w tym czasie działo się w nauce na całym świecie. Od tego się zaczyna. Dalej wchodzimy zobaczyć do pomieszczeń, gdzie pracują naukowcy. Poznajemy ich historię i dowiadujemy się, co robią. Przewodnicy tłumaczą wszystko po angielsku, ale są dostępne przewodniki audio po polsku. Największe wrażenie robi wejście do pomieszczenia, gdzie wchodzimy z detektorami, żeby cały czas kontrolować poziom promieniowania - to "fabryka antymaterii". Detektory, śluzy, tysiące kabli, kosmiczna maszyneria - jak na planie filmowym.

Po tej wycieczce udało ci się zrozumieć, jak działa Zderzacz?

W teorii. W praktyce wykracza to poza moją zdolność pojmowania. Na terenie ośrodka, w takiej kuli wystawowej można zobaczyć liczbę zderzeń hadronów, a na otwartej przestrzeni znajduje się instalacja w kształcie pętli wyrażającej nieskończoność, na której opisane są wzory i teorie fizyczne.

  • Basia Piec odwiedziła CERN w ramach międzynarodowej współpracy Komisji Kobiety w Służbach Ratowniczych CTIF
  • Basia Piec odwiedziła CERN w ramach międzynarodowej współpracy Komisji Kobiety w Służbach Ratowniczych CTIF
  • Basia Piec odwiedziła CERN w ramach międzynarodowej współpracy Komisji Kobiety w Służbach Ratowniczych CTIF
[1/3] Basia Piec odwiedziła CERN w ramach międzynarodowej współpracy Komisji Kobiety w Służbach Ratowniczych CTIF Źródło zdjęć: Archiwum prywatne |

Powiedz mi jeszcze, jak to wygląda od strony organizacyjnej? Trzeba się wcześniej umawiać? W okolicy są jakieś hotele, gdzie można się zatrzymać?

CERN jest otwarty dla wszystkich. Nie trzeba występować o zgodę na zwiedzanie. Ale liczba gości jest ograniczona, przynajmniej w tej części, którą ogląda się z przewodnikiem. Dlatego najlepiej wcześniej zarezerwować termin. Jeśli chodzi o noclegi, to w okolicy jest mnóstwo hoteli. Nawet część naukowców w nich mieszka. Tańsze opcje noclegowe są po stronie francuskiej. Ja tam właśnie mieszkałam, a do CERN-u miałam dosłownie pięć minut piechotą. Do głównej bramy już po stronie szwajcarskiej było może 15 minut.

CERN mieści się na granicy Szwajcarii i Francji
CERN mieści się na granicy Szwajcarii i Francji © WP Turystyka

Ośrodek leży na samej granicy, a Zderzacz - pod terenami obu krajów. Spod ośrodka można też dojechać tramwajem do centrum Genewy. Tak więc pod względem logistycznym bardzo łatwo to wszystko ogarnąć, a sama wycieczka naprawdę robi wrażenie.

Wstęp na teren CERN, udostępniony dla turystów, jest bezpłatny.

Wybrane dla Ciebie
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty