Litwa. Zamek w Trokach, czyli "mały Malbork"
- Ludzie mówią, że na dnie jeziora Galwa leży skarb wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta. Jednak, żeby go wyłowić, człowiek musi być czystego serca. Nieskalany grzechem. Możesz sprawdzić, czy się nadajesz. Wrzuć do wody monetę. Jak będzie pływać na powierzchni – skarb będzie twój. Jak pójdzie na dno… No, cóż.
18.08.2020 12:20
Salwa śmiechu kończy opowieść lodziarza z pobliskiego straganu. Jednego z wielu rozsianych na brzegu jeziora Galwa. Jedząc słodkie, śmietankowe lody, moczę stopy w jego wodach, śledzę wzrokiem łódki, pływające po jego powierzchni i podziwiam gotycką budowlę, kwitnącą na jednej z 21 wysp jeziora. Nic dziwnego, że krążą wokół niej fantastyczne opowieści. W otoczeniu błękitu wody i soczystej zieleni parku zamek wielkich książąt litewskich wygląda jak wyjęty wprost z kart baśni.
Litwa - zamek w Trokach
Troki to niewielkie miasteczko położone niecałe 30 km od obecnej stolicy Litwy – Wilna. U zarania swojego powstania osada (teraz wieś Troki Stare) oddalona była o kilka kilometrów od swojej dzisiejszej lokacji. W pierwszej połowie XIV w. swój zamek wzniósł tu książę Giedymin.
Według podania Giedymin w czasie polowania zapędził się w tutejsze okolice. Pełne gęstych lasów i krystalicznych jezior miejsce oczarowało go tak bardzo, że postanowił założyć w nim nową osadę. Wkrótce potem, przeniósł stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego właśnie do Troków Starych.
W drugiej połowie XIV w. syn Giedymina – książę Kiejstut – przeniósł siedzibę wielkich książąt litewskich nieco dalej. Na półwysep pomiędzy jeziorami Galwa i Benedyktyńskim. Wokół podstaw jego decyzji również krążą legendy. Ponoć zrobił to dla żony Biruty. Pochodząca z nadmorskiej Połągi niewiasta, usychała z tęsknoty za widokiem wody. By ukoić nostalgię ukochanej, Kiejstut zarządził wzniesienie zamku na półwyspie. Bardziej jednak niż romantyzmowi księcia, przenosiny do nowej lokacji należy przypisać jego strategicznemu rozsądkowi i planowaniu. Jak się wkrótce okazało, nawet twierdza wzniesiona na naturalnie chronionym terenie nie była w stanie zatrzymać rycerzy Zakonu Krzyżackiego, którzy wielokrotnie ją podbijali. Równolegle z decyzją renowacji i umocnienia istniejącej twierdzy Kiejstut zarządził budowę nowego zamku. Tym razem na wyspie.
Na początku XV w. książę Witold – syn Kiejstuta – znacząco rozbudował i zmodernizował budowlę. Pierwotnie drewnianą budowlę przeistoczył w murowaną twierdzę z grubymi murami i okrągłymi basztami obronnymi. Witold zaczerpnął plany budowy od samych Krzyżaków. Liczne okazje do podpatrywania ich twierdz miał w czasie, kiedy szukał z Zakonem Krzyżackim sojuszu przeciw swojemu bratu stryjecznemu – Władysławowi Jagielle. Efektem tego był ukończony w 1409 r. zamek na wyspie, który pieszczotliwie nazywa się "małym Malborkiem". Paradoksalnie to właśnie on opierał się krzyżackim najazdom i pozostał niezdobytą twierdzą, kiedy sojusz zakończył się fiaskiem.
Mimo że podstawową funkcją twierdzy była funkcja obronna, Witold nie zapomniał o elementach ozdobnych i dekoracyjnych budowli w jej wnętrzu. Pokoje miały gwieździste sklepienia, otwory okienne wykończono profilowanymi cegłami, a Wielka Sala lśniła kalejdoskopowymi kolorami witraży.
Po 1410 r. i bitwie pod Grunwaldem, w której porażkę poniósł zakon krzyżacki, militarne znaczenie tego miejsca zaczęło się osuwać w cień. Coraz większą wagę przykładano do jego reprezentacyjności. To tu swoją ukochaną siedzibę miał książę Witold, mimo że nowa stolica istniała już w Wilnie. Stąd przyglądał się Trokom, które tętniły życiem kupieckim i politycznym. Tu przyjmował delegacje zagranicznych emisariuszy. Tu wielokrotnie spotykał się ze swoim bratem stryjecznym – Jagiełłą. Wreszcie tutaj dokonał swojego żywota w 1430 r.
Po śmierci Witolda zarówno Troki, jak i sam zamek zaczęły tracić na znaczeniu. Twierdza przez chwilę pełniła funkcję luksusowego więzienia dla szlachetnie urodzonych więźniów politycznych. Ostatnim tchnieniem świetności zamku były czasy Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta, którzy miejsce obrali sobie za letnią rezydencję. Kres budowli przyniósł wiek XVII i wojna moskiewska (potop rosyjski). Kilkukrotnie podejmowano się prób odrestaurowania zniszczonej twierdzy, lecz uniemożliwiały je zawirowania I i II wojny światowej. Dopiero lata 50. XX w. przyniosły aktywne prace rekonstrukcyjne. Ich efektem jest twierdza wzorowana na XV-wiecznych planach, która dziś służy jako ważny punkt historyczno-kulturalny oraz turystyczny.
W zamkowych murach mieści się muzeum historyczne, prezentujące eksponaty z czasów świetności miejsca jak zbroje, broń czy ozdoby i wyposażenie. Do tego na terenie zamku odbywają się liczne imprezy przywołujące duchy dawnych czasów. Na Festiwalu Średniowiecza można zobaczyć turniej rycerski, na Dniach Starożytnego Rzemiosła przyjrzeć się jak wyrabiano odzież. Jednak zamek otwiera swoje podwoje również dla kultury nowożytnej. Organizowane są tu liczne koncerty m.in. jazzowe.
Drugi skarb Troków
Mimo że zamek na wyspie jest wizytówką Troków, miasteczko posiada jeszcze jeden skarb. Ten mieni się kolorami tęczy i przybiera postać urokliwych drewnianych domków. Każdy front posiada trzy okna – jedno dla Boga, jedno dla gospodarza i jedno dla księcia Witolda. To Witold bowiem osiedlił przodków ich właścicieli w Trokach.
Karaimi – bo o nich mowa – to lud pochodzenia tureckiego, słynący z lojalności i uczciwości. Książę Witold sprowadził ich z Krymu, a w zamian za służbę w swojej straży przybocznej oraz pomoc w kontaktach z chanatem obiecał Karaimom wolność wyznawania ich własnej religii (opiera się o Stary Testament z Dekalogiem jako fundamentem wiary) oraz kultywowania tradycji.
Zobacz także
Jedną z nich jest tradycja kulinarna w postaci kibinów. Znad złota zapiekanego pieroga z kruchego ciasta i jedwabiście delikatnego nadzienia z baraniny słyszę:
– Tak pani smakuje, jak mojej znajomej przewodniczce – podnoszę wzrok, żeby skrzyżować go z właścicielką restauracji. Z pulchnej rumianej twarzy patrzą na mnie ciemne oczy zmrużone w dobrodusznym uśmiechu. Z ustami pełnymi raju nie jestem w stanie nic odpowiedzieć. Kiwam tylko przytakująco głową. Tymczasem kobieta wyciera ręce w fartuch i przysiada się obok.
– Jej ojciec – tej przewodniczki – był stróżem na zamku. Pani słucha! Ponoć kiedyś w nocy, o pełni księżyca, zobaczył unoszącą się nad jeziorem kulę światła. Bał się, ale był stróżem, więc musiał iść sprawdzić. Im bliżej podchodził, tym bardziej kula przekształcała się w odciętą głowę w przyłbicy. Chłop nie wytrzymał. Odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać w stronę zamku. A tam! Pani słucha! Tam nad wieżą biały słup światła przemienia się w postać księcia Witolda i schodzi na dziedziniec, a potem znika w zamku. Aż się wierzyć nie chce! Ale kto wie, pani kochana, kto wie? Przecież jezioro nazywa się Galwa (lit. Galve – "głowa").
Baśniowe Troki pożegnały mnie tak samo, jak powitały – przepiękną legendą.