Lot jak z koszmaru. Wylądowali na tym samym lotnisku, z którego wylecieli
Niedzielna podróż z Berlina do Londynu na pokładzie linii British Airways na długo zapadnie pasażerom w pamięć. Stracili mnóstwo czasu i nerwów, by po 7 godz. znów się znaleźć na lotnisku, z którego wystartowali. Przewoźnik zrzucił winę na śnieżycę.
W ostatnich dniach pogoda pokrzyżowała plany wielu europejskim pasażerom. Jednak lot BA983 ze 180 osobami na pokładzie należał do wyjątkowo pechowych. Airbus A320 planowo powinien oderwać się od płyty lotniska Berlin Tegel o godz. 13:50. Jednak ze względu na opady śniegu oraz porywisty wiatr odleciał z 5-godz. opóźnieniem.
Ostatecznie maszyna wbiła się w powietrze o godz. 18:57 i udała się w kierunku stolicy Wielkiej Brytanii. Niecałe pół godziny przed lądowaniem na lotnisku Heathrow samolot zawrócił i poleciał z powrotem do… Berlina. Pasażerowie nie kryli swojego rozczarowania, a jeden z nich opublikował na Twitterze mapę przelotu, którą skomentował wymownie: "koszmar”.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rzecznik British Airways przepraszał za zaistniałą sytuację i jednocześnie przekonywał, że nawet w takich momentach starają się, by podróżni jak najmniej odczuwali skutki opóźniania. – Kiedy nie jesteśmy w stanie wykonać lotu zgodnie z planem, robimy wszystko, co w naszej mocy, aby nasi klienci byli na bieżąco informowani o bieżącej sytuacji oraz mieli zapewnione przekąski, napoje i, jeśli jest taka potrzeba, zakwaterowanie w hotelu – wyjaśniał.
Piloci brytyjskiej linii tłumaczyli decyzję o powrocie do stolicy Niemiec ograniczoną przepustowością londyńskiego lotniska. Opady śniegu były przyczyną przekierowania części samolotów do Leeds czy Newcastle. Jednocześnie wiele z nich krążyło nad Wielką Brytanią w oczekiwaniu na pozwolenie na lądowanie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z Heathrow w niedzielę nie odleciało ponad 50 tys. podróżnych. Linie BA odwołały wiele lotów krajowych i międzynarodowych – przede wszystkim na trasach europejskich.