Lotnik brytyjskich sił powietrznych RAF rzucił pracę i sprzedał wszystko, by podróżować po świecie z fretką
25-letni Charlie Hammerton przeżył śmierć najlepszego przyjaciela, biologicznej matki i tej adopcyjnej w ciągu zaledwie jednego roku. Aby wrócić do siebie i odzyskać radość życia, wybrał się w podróż po świecie ze swoją fretką Bandytą.
30.01.2020 | aktual.: 30.01.2020 11:07
Młody Brytyjczyk zrezygnował z pracy, sprzedał trzy samochody i oddał prawie cały swój dobytek po to, by ruszyć w świat. Po uzbieraniu kwoty 15 tys. funtów, rozpoczął podróż – przez osiem kolejnych miesięcy zwiedził 11 krajów u boku udomowionej fretki. Zaczął od koła podbiegunowego, a skończył na południowych Włoszech.
Hammerton, pochodzący z Falmouth w Kornwalii, opisał swoje podróże jako "najbardziej niesamowite doświadczenie w życiu, które było całkowicie wyzwalające". – Goniliśmy słońce na całym świecie i rozbijaliśmy obozy pod gwiazdami w niesamowitych miejscach. To było piękne i doświadczyłem tego z moim najlepszym przyjacielem – opowiada dziś mężczyzna. – Mam teraz mniej pieniędzy, ale jestem znacznie bogatszy jako osoba – dodaje.
Brytyjczyk podróżował z fretką
Najlepszym przyjacielem Charliego jest fretka o wdzięcznym imieniu Bandyta. 25-latek zabrał ją ze schroniska dla zwierząt w 2015 r. i od tego czasu są nierozłączni. Mała fretka towarzyszyła mu nawet podczas treningu RAF-u. Była z nim również, gdy miał myśli samobójcze po stracie bliskich mu osób.
Jan, biologiczna mama Charliego, zmarła w marcu 2017 r. w wieku 53 lat, do długiej chorobie neuronów ruchowych. Niedługo później jego przyjaciel Will zmarł nagle po nocy spędzonej z przyjaciółmi – podejrzewano, że przedawkował narkotyki. Pod koniec tego okropnego roku jego adopcyjna mama Samantha odeszła na skutek zawału serca.
Charlie załamał się i zaczął szukać dla siebie ratunku. W końcu zdecydował się przekuć osobistą tragedię w coś pozytywnego. Swoje podróże połączył z działalnością charytatywną.
Razem z Bandytą przeszedł Mur Hadriana, pomagając organizacji działającej na rzecz chorób neuronów ruchowych i przejechał 64,3 km deskorolką przez Londyn w ramach akcji uświadamiającej skalę uzależnień.
– To był dla mnie trudny czas. Kilka razy myślałem o samobójstwie. Nie wiedziałem, gdzie się zwrócić. Wykonanie tego, co zrobiłem, wymagało ode mnie dużej odwagi. W tym czasie mieszkałem w ładnym mieszkaniu, miałem dobrą pracę i miałem trzy samochody – wyznaje. – Ale to wszystko nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Postanowiłem pozbyć się wszystkiego i wyruszyć gdzieś z Bandytą.
Charlie pracuje dziś w szkołach w całym kraju, udzielając lekcji na temat budowania pewności siebie i poczucia własnej wartości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl