Lotnisku na Bemowie grozi zamknięcie
To koniec lotniska Babice i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które stacjonuje na Bemowie - tak twierdzą władze portu oraz przedstawiciele aeroklubów, które z niego korzystają.
20.11.2008 | aktual.: 09.05.2013 13:37
_ To koniec lotniska Babice i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które stacjonuje na Bemowie - tak twierdzą władze portu oraz przedstawiciele aeroklubów, które z niego korzystają. _
Wszystko przez konflikt między władzami lotniska (MSWiA), a Urzędem Lotnictwa Cywilnego, który nie chce mu przyznać statusu portu cywilnego. Cierpią na tym szkoły pilotażu, które nie mogą werbować nowych uczniów. Piloci obawiają się, że ULC chce zamknąć lotnisko, a to oznacza, że teren trafi w ręce deweloperów. W maju tego roku ULC zażądał od władz portu uregulowania sprawy i dał na to czas do 30 października. Władze portu wystąpiły więc o przemianowanie lotniska na cywilne. I tym razem ULC odmówił. Główny powód to brak we wniosku zapisu o powołaniu lotniskowej straży pożarnej, której teraz port nie ma. - Straż jest konieczna, tego wymagają względy bezpieczeństwa - mówi Karina Lisowska, rzecznik ULC. - Na tym lotnisku mają się szkolić adepci pilotażu. Jeśli doszłoby do katastrofy, tylko strażacy mogliby ograniczyć jej skutki - dodaje. Na powołanie straży nie zgadzają się władze lotniska, twierdząc, że tak małego portu nie stać na własnych ratowników. Urząd nie zważa na argumenty przedstawicieli lotniska i od
początku listopada odmawia siedmiu aeroklubom działającym na Bemowie zgody na prowadzenie szkoleń na pilotów. - Takie szkolenia mogą się odbywać tylko na lotniskach cywilnych. Port Babice nie posiada takiego statusu - kwituje Lisowska. - To koniec aeroklubów w stolicy, a w konsekwencji lotniska Babice - uważa Dariusz Szpineta, właściciel szkoły lotniczej Ad Astra WFA. - Bez możliwości szkolenia uczniów upadniemy - dodaje. Przedstawiciele aeroklubów boją się, że całe zamieszanie to próba przejęcia portu przez prywatnego inwestora. - Na ten teren od lat zasadzali się deweloperzy - mówi gen. Gromosław Czempiński, prezes Aeroklubu Warszawskiego. Ziemia jest tu warta miliony. - Być może, ktoś chce zbić na tym niezły majątek. Nie mam na to dowodów, ale cała sprawa jest niejasna, a ULC interpretuje przepisy w dziwaczny sposób - dodaje.