Trwa ładowanie...

Mazury Zachodnie, czyli gdzie wyjadł wiśnie Michał Szpak

Pomijana, na zachód wysunięta część województwa warmińsko-mazurskiego, to tzw. Mazury Zachodnie. W ich skład wchodzą takie krainy geograficzne jak zachodnia część Pojezierza Mazurskiego, wschodnia Pojezierza Iławskiego, północna Pojezierza Chełmińskiego /Garb Lubawski, Dolina Drwęcy/ i południowa Pobrzeża Gdańskiego /Żuławy Elbląskie/. To region o bogactwie natury i wyjątkowej urodzie krajobrazu. Sprawdźcie, jakie wyrażenia z weekendu w tym miejscu ma nasz redakcyjny kolega, kochający ponad wszystko miejski gwar.

Mazury Zachodnie, czyli gdzie wyjadł wiśnie Michał SzpakŹródło: Michał Rohde
df1l7uk
df1l7uk

Pomijana, na zachód wysunięta część województwa warmińsko-mazurskiego, to tzw. Mazury Zachodnie. To region o bogactwie natury i wyjątkowej urodzie krajobrazu. Sprawdźcie, jakie wrażenia z weekendu w tym miejscu ma nasz redakcyjny kolega, kochający ponad wszystko miejski gwar.

Przyznam, że jestem tym typem turysty, który najlepiej czuje się w zgiełku dużego miasta, a nie pośród palm na jakimś wybrzeżu z lazurową wodą. Znacznie lepiej odnajduję się na Piątej Alei w Nowym Jorku, rewelacyjnie czuję się w zasnutym smogiem Pekinie, z radością utknę w moskiewskich korkach i po stokroć wybiorę zgiełk Hong-Kongu i widoki z Victoria's Peak niż sielankowe krajobrazy naszej ojczyzny. Tak się jednak złożyło, że zostałem zaproszony na wyjazd na Mazury Zachodnie. Musiałem sprawdzić na mapie, gdzie to dokładnie jest, bo dla mnie Mazury to Augustów, Suwałki, no i oczywiście Mikołajki. Okazało się, że sercem Mazur Zachodnich są Iława oraz Ostróda. Kupiłem bilet na pociąg i pojechałem. W sumie wyszło, że może być fajnie.

Co mieszczuch może zrobić w tych miejscach? *
Z Warszawy najłatwiej dotrzeć do *
Iławy
pociągiem – niecałe dwie godziny jazdy pendolino i przywita nas ładny, wyremontowany i nowoczesny dworzec. No może nie na tyle nowoczesny, aby znaleźć tam jakiś bankomat. Nie ma opcji, aby na dworcu wziąć gotówkę, a lokalne taksówki nie zaakceptują karty płatniczej. Jest jednak sposób – dwa dworcowe sklepy mają opcję wypłaty pieniędzy przy zakupach. Wystarczy kupić zapałki za 50 groszy i możemy wziąć kasę do ręki. Taksówki są tanie, a odległości niewielkie, więc nawet za największy dystans w obrębie miasta nie zapłacicie więcej niż 20-30 zł.

Co robić w Iławie? *
W sumie, to nie za wiele. Można podziwiać fontannę, zaprojektowaną przez lokalną artystkę, która wygrałaby, w mojej ocenie, konkurs na największy kicz świata. Kolorowe żabki może i spodobają się dzieciom, ale dorosłemu z pewnością nie. Iława ma ponoć też starówkę. Ponoć, bo mimo że przewodnicy uparcie do niej prowadzą, to jest to tylko placyk otoczony budynkami, wybudowanymi w stylu najlepszego PRL-u. Jednak nie to jest istotą Iławy, bo choć to *
miasto na wskroś nowoczesne
, mające nowe kino, aquapark i świetnie zrewitalizowane centrum, to jednak siłą Iławy jest Jeziorak. Miasto ma świetny port i bazę do tego, aby to najdłuższe jezioro w Polsce poznać na wiele sposobów.

df1l7uk

Nowoczesna marina oferuje gościom wszystko to, co znajdziemy za granicą – prysznice, system odbioru nieczystości, bazę hotelową i pomoc w planowaniu ciekawych wypadów. Trzeba przyznać, że Iława zrobiła z Jezioraka swój sztandarowy produkt. Dla tych, którzy nie dysponują własną łódką czy żaglem, przygotowano rejsy turystyczne. Statek "Bocian" pozwoli każdemu poznać uroki akwenu, dostrzec z oddali ośrodki wczasowe, które leżą na małych wyspach i do których aż chce się pojechać. Nie liczcie jednak na jakieś superrejsy. Sam kapitan, w rozmowie ze mną przyznał, że "statek Bocian to jedna wielka porażka - on nie zatonie, ale pływać też nie potrafi". Uspakajam, "Bocian" jest bezpieczny, lecz źle zaprojektowany - ale to już zmartwienie lokalnych władz.

Iława to także świetne miejsce dla cyklistów. W mieście jest mnóstwo ścieżek rowerowych (z tego włodarze miasta mogą być naprawdę dumni), które utrzymane są w nienagannym stanie. Do tego wytyczono kilka bardzo ciekawych tras krajoznawczych, związanych z Jeziorakiem i okolicznymi atrakcjami.

A może tak do Ostródy?
Wielu z nas Ostróda kojarzy się pewnie w wytwórnią wędlin, które widujemy w marketach. To jednak – jak się okazało – fajne miejsce, w którym zagorzały mieszczuch dobrze się odnajdzie. Kojarzycie Harrego Potterra? Tuż pod pięknie odrestaurowanym zamkiem znajdziecie drewnianą rzeźbę, która wygląda dokładnie jak Dementor. Idealne miejsce, aby zrobić sobie pamiątkowe _ selfie _. Miasto jest czyste, zadbane i widać w nim dobrą rękę gospodarza. Ostróda udowadnia to w wielu miejscach, a idealnym przykładem są stare koszary wojskowe. Władze miasta postanowiły odrestaurować istniejące od lat budynki, obok nich postawić nowe i przenieść w jedno miejsce praktycznie wszystkie instytucje gminne. Jeśli mamy coś do załatwienia w urzędzie skarbowym albo sądzie, to ich siedziby znajdują się tuż obok siebie.

Bardzo dobrze zagospodarowano teren nad jeziorem Drwęckim. Ostróda może się pochwalić rozbudowaną bazą turystyczną, nastawioną na wodną rekreację. Zadbano nawet o specjalny sprzęt treningowy, który umożliwia ćwiczenia pływania na desce bez wiatru i żagla. Lokalna Organizacja Turystyczna służy pomocą przyjezdnym i pomoże zaplanować ciekawe wycieczki, podpowie jakie są najlepsze trasy rowerowe czy zorganizuje zwiedzanie miasta. Tutaj poproście przewodnika o wersję "light", bo mają oni tendencję do opowiadania o wszystkim, z detalami sięgającymi ery dinozaurów. Dla miłośników historii to garść ciekawej wiedzy, jeśli jednak chcecie poznać tylko najciekawsze miejsca, to zaznaczcie to przewodnikowi.

df1l7uk

Pewnie mało kto wie, ale Ostróda słynie z restauracji. LaLo jest tak popularna, że w sezonie letnim trudno dostać stolik bez wcześniejszej rezerwacji. Wynika to choćby z bliskości krajowej drogi S7, z której łatwo zjechać na dobry obiad. Trzeba przyznać, że szef kuchni potrafi zaskoczyć pomysłowością i wyrafinowanym łączeniem smaków. Karta jest dość krótka, za to każdy znajdzie coś dla siebie – od dań wegetariańskich, przez ryby, aż po mięsa. Koniecznie spróbujcie carpaccio z kaczki! Ciekawostką jest, że każde nowe danie proponowane przez szefa kuchni jest poddawane ocenie, zanim trafi do karty. Taką minikomisję tworzą właściciel, pracownicy oraz lokalni smakosze. Ceny nie należą do najniższych i przypominają te warszawskie. Za główne danie zapłacimy około 40-60 zł.

Mazury Zachodnie – gdzie się zatrzymać na nocleg?
Pierwszą noc spędziłem w hotelu Stary Tartak w Iławie. Miejsce jest ciekawe, bo większość pokoi ma balkony (na których palący mogą bezkarnie oddawać się swojemu nałogowi). Hotel położony jest tuż nad wodą i obok świetnego widoku z okna towarzyszyć wam będą donośne skrzeki żab. Łóżka są duże i wygodne, choć w pokojach brak indywidualnej klimatyzacji. Hotel dysponuje też restauracją, ale tutaj radzę pewną ostrożność. O ile lokalne dania i potrawy (świetne dania z ryb) wychodzą świetnie, tak kucharz nie potrafi dobrze wysmażyć steka. Warto jednak skusić się na carpaccio, pstrąga i zupy, a i śniadania są bardzo smaczne. Co ważne, jajecznica nie jest robiona z proszku, a z prawdziwych jajek. Doba pobytu to koszt około 200 zł za dwie osoby.

W Iławie warto rozważyć także dwa inne hotele. Dla miłośników nowoczesnego stylu, modernistycznych wnętrz, pozbawionych lokalnych ozdobników idealny będzie hotel Port 101. Ceny tego trzygwiazdkowego hotelu są bardzo przystępne. Dla tych, którzy przede wszystkim cenią wysoki standard, luksusowe wnętrza i profesjonalną obsługę przeznaczony jest natomiast hotel Tiffi. Nie jest on najtańszy, bo za dobę w pokoju 2-osobowym trzeba zapłacić około 300-400 zł, jednak w zamian za to poczujcie się wyjątkowo dopieszczeni, a obsługa spełni każdą waszą zachciankę. Do tego otrzymacie pokoje i wnętrza urządzone w najwyższym standardzie.

df1l7uk

Warto także rozważyć zatrzymanie się w zupełnie innym miejscu, które przypomina nieco "agrowczasy". Wszystkie osoby, które cenią brak dystansu do świata i klimat z gatunku "dzieci kwiatów" powinny wybrać pensjonat Zielony zakątek. Pokochacie właścicieli, którzy upieką wam domowe ciasto, poczęstują rybą w occie, usmażą świeżo złowione lokalne zdobycze albo zaproszą na domowego grilla. Wszystko tu jest dozwolone, o ile nie jest zabronione. Gospodarz,oprowadzając po sporym ogrodzie, z pewnością będzie narzekał na swoje drzewa owocowe. Dowiecie się, że wszystkie wiśnie wyjadł szpak. Na pytanie "To macie tu szpaki?" usłyszycie odpowiedź: "Nie, nie mamy. To był Michał Szpak".

Również Ostróda ma dobrą bazę hotelową, jednak warto też poszukać miejsc oddalonych nieco od samego miasta. Ja zatrzymałem się w Folwarku Karczemka. To wyjątkowo ciche i spokojne miejsce, oddalone od cywilizacji, choć położone tuż przy starej trasie S7. Folwark prowadzi małżeństwo, które sprawia, że można się tam poczuć jak we własnym domu. Włożyli oni mnóstwo pracy w odrestaurowanie zabytkowych budynków, a wszystko to pod bacznym okiem konserwatora. W Karczemce dostępnych jest tylko 10 pokoi, jednak każdy z nich został urządzony w innym stylu. Znajdziemy zatem pokój rosyjski i francuski, a w każdym z nich zupełnie inne meble i dodatki. Hotelowa restauracja prowadzona jest przez młodego szefa kuchni, który świetnie łączy smaki. Poproście go koniecznie o krewetki podane z truskawkami! Opłaty za nocleg nie należą do najniższych, jednak niepowtarzalny styl i atmosfera panująca na miejscu są warte swojej ceny. Natomiast jeśli jesteście typowymi mieszczuchami i oczekujecie choćby odrobiny rozrywki, to
Karczemka nie jest dla was. Nie ma tu baru czynnego do rana, dyskoteki, a najbliższy sklep oddalony jest o kilka kilometrów. Spragnieni rozrywki powinni wybrać coś w centrum Ostródy.

Karczemka pojawia się jednak nieprzypadkowo, bo dzieli ją zaledwie kilka minut drogi od największej atrakcji Ostródy – kanału Ostródzko-Elbląskiego z jego pierwszą stacją w Buczyńcu. To jedyna taka budowla hydrotechniczna na świecie, która wciąż działa i daje możliwość "przepłynięcia" się statkiem po trawie. Pochylnie rozlokowane są co kilka kilometrów, dlatego podczas jednego rejsu będzie można przeżyć całą procedurę kilkukrotnie. A wrażenia z przewożenia statku po lądzie są niesamowite. Warto jednak wybrać krótsze rejsy, bo szczególnie dzieci i młodzież w końcu znudzą się niewielkim stateczkiem, który poza barem z napojami i przekąskami, nie oferuje zbyt wielu atrakcji.

df1l7uk

Czy warto odwiedzić Mazury Zachodnie? Warto. To idealne miejsce na weekendowy wypad albo krótkie wakacje. To również miejsce, w którym dobrze poczują się amatorzy wypoczynku nad wodą, także tego aktywnego, jak i cykliści. A typowe mieszczuchy? Jeśli nie umiesz żyć bez zgiełku miasta, dyskotek do białego rana, to jednak wybierz nadmorskie kurorty. Iława i Ostróda są bardziej spokojne i nastawione na to, aby dać turystom przestrzeń do relaksu.

Jarosław Babraj/udm

df1l7uk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
df1l7uk