Trwa ładowanie...
topr
Agata Porażka
14-08-2018 12:56

Mężowie poszukiwani za unikanie żon. Czyli jak dołożyć roboty TOPRowi

"O godz. 1.49 do TOPR zadzwoniła mieszkanka Warszawy informując, że wczoraj jej mąż był na wycieczce w Tatrach. Nie ma z nim kontaktu" - po takiej informacji ratownicy TOPR-u natychmiast się mobilizują. Szkoda, że czasem na marne. Bo z mężem faktycznie nie było kontaktu, ale po prostu nie odbierał i nie oddzwaniał.

Mężowie poszukiwani za unikanie żon. Czyli jak dołożyć roboty TOPRowiŹródło: Forum, fot: Jacek Swierczynski
d1znp6s
d1znp6s

W zeszłym tygodniu dwóch mężów było poszukiwanych przez żony, które na zmianę wydzwaniały do nich i na pogotowie TOPR. Sęk w tym, że panowie nigdy się nie zgubili. Jak podejrzewa jeden z ratowników, po prostu nie kwapili się do informowania swoich partnerek o tym, gdzie się znajdują. Te w odpowiedzi postanowiły zareagować. A tym samym wszyscy dołożyli roboty TOPR-owi, który i tak ugina się pod ogromem letnich wypadków w Tatrach.

"O godz. 1.49 do TOPR zadzwoniła mieszkanka Warszawy, informując, że wczoraj jej mąż był na wycieczce w Tatrach i wieczorem miał wrócić do Warszawy. Nie ma z nim kontaktu. Kobieta podała numer rejestracyjny jego samochodu i numer telefonu. Nie udało się z jej mężem nawiązać kontaktu. Na policji zasięgnięto informacji, czy samochód o podanym numerze nie miał jakiejś kolizji. Okazało się że policja nie ma żadnych informacji o zdarzeniu z udziałem tego samochodu. O godz. 2.50 udało się nawiązać kontakt telefoniczny z poszukiwanym mężczyzną, który był w drodze do Warszawy" - tak zdarzenia opisuje kronika TOPR-u. Adam Marasek, odpowiedzialny za jej prowadzenie, domniemuje, że ten pan nie miał ochoty dzwonić do swojej żony, żeby ją poinformować, czy wszystko jest ok. To nie jedyna tego typu sytuacja, gdyż trzy dni wcześniej ratownicy odebrali podobny telefon.

"Do Centrali zadzwoniła zaniepokojona żona, informując, że nie ma kontaktu z mężem, który udał się na wycieczkę w Tatry na trasę Kuźnice - Kasprowy - Czerwone Wierchy - Ornak. Sprawdzono schroniska leżące na trasie wycieczki - tam turysta się nie pojawił. O godz. 23.08 do TOPR-u zadzwoniła ponownie żona poszukiwanego, informując, że mąż właśnie dotarł do miejsca zamieszkania" - brzmi wpis w tatrzańskiej kronice. Czyżby i tutaj mąż nie chciał odebrać telefonu od żony?

Jak powszechnie wiadomo, telefony to rzecz zawodna. Czasem zdarza się, że nagle przestają działać lub się rozładowują - to jest tzw. "złośliwość rzeczy martwych". Mimo to, gdy idziemy w góry, warto na bieżąco informować swoich bliskich, gdzie jesteśmy. Nawet pożyczenie telefonu od obcej osoby, może zaoszczędzić bardzo wiele czasu ratownikom, i ogromu nerwów rodzinie.

Jeśli macie swoje historie z gór (i nie tylko), którymi chcielibyście się z nami podzielić, piszcie na dziejesie.wp.pl

d1znp6s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1znp6s

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj