Miasto wielu tajemnic. "Pod względem rozmachu będzie największym filmem w mojej karierze"
To będzie niezwykła podróż w czasie i przestrzeni. Kulturowa i cywilizacyjna. Przez tajemnice i zapomniane wydarzenia. Opowiedziana ustami niezwykłych bohaterów, ale także widowiskowym, niemal malarskim obrazem. Bohaterem tej podróży jest niezwykłe miasto, a przewodnikiem – Filip Bajon, wybitny reżyser, który pracuje nad filmem "Gdańsk".
Magda Bukowska: Dlaczego właśnie Gdańsk postanowił pan uczynić bohaterem swojego filmu?
Filip Bajon: Bo to niesamowicie interesujące, wielokulturowe, hanzeatyckie miasto, niejednoznaczne, z bardzo bogatą historią, fantastycznymi mieszkańcami i przede wszystkim – z tajemnicą. Wieloma tajemnicami. To także miasto z dużymi możliwościami filmowymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ściąga tłumy do polskiego miasta. Ostatnia szansa, żeby go zobaczyć
Czy trzeba kochać miasto, by o nim opowiadać?
Nie. Myślę, że to nie jest konieczne. Trzeba jednak być go ciekawym, chcieć odnajdywać ukryte w nim znaczenia, trzeba myśleć o nim jak o człowieku, widzieć w nim bohatera historii. Takim wzorcem tworzenia filmowych opowieści, których głównym bohaterem jest miasto, jest "Rzym" Felliniego i myślę, że warto się na tym wzorze opierać. "Gdańsk" nie jest pierwszym moim filmem tego rodzaju, zrobiłem już "Poznań 56", ale pod względem rozmachu realizacji, będzie największym filmem w mojej w karierze. I mam nadzieję, że będzie filmem, który rozbudzi w odbiorcach tę ciekawość Gdańska, którą ja mam w sobie.
Jeśli chodzi o ramy historyczne, to pana opowieść zaczyna się w drugiej połowie XVIII w. i kończy na strajkach stoczniowych w 1980 r. Wydarzenia, które postanowił pan pokazać, takie jak zaraza, wielka powódź, kradzież obrazu "Sąd ostateczny" Memlinga i wiele innych, to nie są wydarzenia najlepiej znane z historii Gdańska. Skąd taki wybór?
Nie interesuje mnie robienie publicystyki filmowej i "Gdańsk" nie będzie filmem tego rodzaju. Nie chcieliśmy też z Mirosławem Piepką i Markiem Klatem, producentami filmu, opierać się na wydarzeniach, które wszyscy znamy i o których nakręcono już kilka filmów. Nie idziemy żadnym oczywistym kluczem, chcemy wyjść poza kalki i poprowadzić tę opowieść bardziej oryginalnymi tropami, szukając w wydarzeniach, o których opowiadamy ducha Gdańska, jego atrakcyjności, niepowtarzalności i oczywiście jego tajemnic. Naszym kluczem była po prostu magia miasta.
Bardzo ważna jest też dla mnie wizualność poszczególnych sekwencji i wydarzeń, które się w nich znajdują. Chcemy z operatorem filmowym Łukaszem Guttem, by ten film był wyjątkowy pod względem obrazu. Niemal malarski. A wracając jeszcze do ram czasowych, to kończymy naszą historię w roku 1980, czyli w okresie strajków, ale będzie to zakończenie mocno zaskakujące i nieoczekiwane. Początkiem opowieści jest za to rok narodzin Johanny Schopenhauer, matki Artura, której książka "Gdańskie wspomnienia młodości" była dla nas jedną z filmowych inspiracji.
Matka i syn są narratorami tej opowieści, jej komentatorami i tłumaczami. Są obecni od początku do końca historii, niejako poza czasem, którym zresztą będziemy grać w filmie na różne sposoby. Nie będzie to chronologiczna opowieść, będziemy cofać się do minionych wydarzeń i wybiegać w przyszłość.
Skoro wspomniał pan już o bohaterach – Johannie i Arturze Schopenhauerach – to chciałabym zapytać o obsadę. Czy już wiadomo, kogo zobaczymy w "Gdańsku"?
Jesteśmy na etapie kompletowania obsady. Mam nadzieję, że Johannę zagra Krystyna Janda, która wstępnie wyraziła już zgodę. Jeśli tak będzie, to wątek strajków stoczniowych w Gdańsku zyska dodatkowe wzmocnienie i ze względu na jej wcześniejsze filmy i fakt, że ona sama tam była. Rozmawiamy też z Danielem Olbrychskim, na którego udział bardzo liczę. Mamy też pomysł na obsadzenie w jednej z mniejszych ról znanej gwiazdy międzynarodowej, ale tu nie mogę jeszcze nic więcej zdradzić.
Chciałabym wrócić jeszcze do głównego bohatera filmu, czyli Gdańska, który dziś wygląda jednak zupełnie inaczej niż w XVIII czy XIX wieku. Czy to filmowe miasto powstanie komputerowo, czy zdjęcia będą kręcone w dzisiejszym Gdańsku?
Mnóstwo zdjęć zrealizujemy w Gdańsku. Jesteśmy już po okresie zbierania dokumentacji, zrobiliśmy szczegółowy rekonesans na miejscu i udało nam się znaleźć wiele plenerów, które wykorzystamy. Będziemy kręcić niemal we wszystkich najpiękniejszych częściach miasta. Będzie Długie Pobrzeże, bastiony w scenach z wojskiem Napoleona, Gradowa Góra, Dwór Artusa, wiele z najpiękniejszych uliczek głównego miasta, fascynujący Wrzeszcz Güntera Grassa.
Oczywiście w wielu miejscach będziemy musieli zbudować część scenografii albo poddać zdjęcia obróbce komputerowej. Nie będziemy uciekać od stosowania współczesnej technologii. Przeciwnie, wykorzystamy wszystkie narzędzia, by wskrzesić i pokazać stary Gdańsk.
Czytaj także: Niesamowite miasto nad przepaścią. W pobliżu 40 wulkanów
Czy mieszkańcy Gdańska tacy jak ja lub ludzie, którzy dobrze znają miasto, rozpoznają je w filmie?
Oczywiście i będą zaskoczeni, jak piękne było i nadal jest to miasto – na przykład gotycki Gdańsk w deszczu to jest niesamowity widok, którego nie spotkamy nigdzie indziej. A film jeszcze tę wizualną atrakcyjność podkreśla. Gdańsk jest jednak nie tylko piękny, ale też kompletny – cywilizacyjnie, kulturowo, historycznie.
Jest w filmie taka sekwencja - zresztą jedna z moich ulubionych - z gdańskimi omnibusami, którymi jadą mieszkańcy miasta, ludzie wielu kultur i narodowości. Bo opowieść o Gdańsku to opowieść o Polakach, Prusach, Niemcach, mennonitach, masonach, żydach i przedstawicielach wielu innych nacji, wyznań i kultur.
Wspomniał pan, że sekwencja z omnibusami należy do pana ulubionych. Jest tych ulubionych wątków czy scen więcej?
Wszystkie lubię, bo za każdą stoi jakaś tajemnica, jakaś zmiana w tkance miasta. Bardzo lubię wątek kradzieży i powrotu do Polski "Sądu ostatecznego". Historię Wielkiej Synagogi, którą w filmie najpierw budujemy, a potem wywozimy na Manhattan. Opowiadamy też historię wielkiej powodzi, przekopu Wisły, pokazujemy, jak fascynujący Gdańsk za czasów pruskich stał się nudnym miastem, bo Prusacy, gdzie wchodzili, tam nudzili, choć w tym czasie cywilizacyjnie działy się rzeczy wyjątkowe.
Niektóre z tych historii znałem wcześniej, inne sekrety ujawniły się dopiero w czasie pracy nad scenariuszem. Na przykład do tej pory nie potrafię znaleźć informacji, kto personalnie podjął decyzję o odbudowie Gdańska po wojnie. Wspaniale, że tak się stało, ale kto i dlaczego zadecydował o odbudowie – nie wiem do dziś.
Myślę, że ten wątek odbudowy jest symboliczny dla całego filmu. Tak naprawdę to obraz miasta, które wielokrotnie upada i podnosi się, zmienia – i kształtuje od nowa. Dzisiejszy Gdańsk jest zupełnie inny niż ten, który opisywała Johanna Schopenhauer. Inny niż ten, który zniszczyła II wojna światowa. Jego duch też nieustannie ewoluuje i zmienia się, a jednak w jakiś sposób łączy ze sobą wszystkie wątki jakże bogatej historii Gdańska.