Miejsce wiśniówką i czekoladą płynące. Rzut beretem od Lizbony
Raz w roku jedna osoba dostaje w Óbidos mieszkanie za darmo. Są jednak pewne warunki. O tym niewielkim mieście oddalonym tylko godzinę drogi od Lizbony, nie mówi się wiele. Wielka szkoda, bo Óbidos ma się czym pochwalić.
O Óbidos mówi się, że jest miastem literatów. Kawiarnie wypełniają po brzegi książki. Stary kościół zmieniono tu na bibliotekę. W spożywczym poza warzywami można kupić... książki. Taka niespodzianka. Władze Óbidos chętnie korzystają z tego magicznego klimatu i oferują artystom darmowe mieszkania. Raz w roku wybiera się jedną osobę, która będzie mogła mieszkać tu "za free", pod warunkiem, że będzie pracować tu twórczo. Co znaczy, że po ustalonym czasie przedstawi wyniki swojej pracy. Najczęściej mowa o książkach. Więc jeśli w planach macie napisanie książki, próbujcie w Portugalii.
Tym bardziej, że to miasto ma do zaoferowania sporo atrakcji.
Miasto artystów i... wiśniówki
Trochę wiśni, alkoholu, cukru i sekretnych dodatków, i oto jest. Jeden z ulubionych likierów Portugalczyków. Intensywna w smaku ginjinha prędzej czy później trafi w wasze ręce podczas wycieczki do Portugalii. Z całą pewnością będziecie mogli jej spróbować w Lizbonie, która jest prawdziwym sercem produkcji tego trunku. Ale i tu, w Óbidos, wytwarzano przed laty alkohol.
Mówi się, że wiśnióweczkę produkowano już za czasów Imperium Rzymskiego. Śpiewał o niej filozof Pliniusz Starszy i nawet trudno się temu dziwić. Ginja uderza do głowy. Nie wiem, czy śpiewali o niej zakonnicy z Óbidos, ale to oni przez lata podtrzymywali tradycję wyrobu wiśniówki. Od przewodników w Óbidos usłyszycie z pewnością, że dzisiejsza Ginja de Óbidos wytwarzana jest według receptury z siedemnastego wieku.
Co ciekawe, zakonnicy wyspecjalizowali się też w produkcji czekolady. A że wyszło im to znakomicie, o Óbidos zaczęło się mówić właśnie w kontekście pysznej wiśniówki i czekolady. Ba, tu niemal w każdym kramiku możecie dostać czekoladowe kubeczki, z których można napić się tego charakterystycznego trunku. Może być lepiej? Może.
Zobacz też: Najlepsze miejsce na urlop z dala od tłumów. Odwiedź portugalskie Alentejo
Za murami, za domkami…
Historyczna część miasta wygląda tak, jakby czas się tu dawno temu zatrzymał. Tak mniej więcej – jeśli chodzi o architekturę – na średniowieczu. Trzęsienie ziemi w 1755 roku czy też wojna na początku XIX wieku nie odebrały miasteczku tego uroku. Jeśli zastanawiacie się, gdzie zacząć zwiedzanie, to z pewnością od najstarszej części miasta właśnie.
Uliczki pną się w górę aż do samego zamku, którego powstanie datuje się pomiędzy XII a XIV wiek. Spora część zamku przetrwała do dziś, podobnie jak zabytkowe mury obronne, bramy i pousady. Óbidos zamieszkuje tylko 6 tys. mieszkańców, a jest tu aż 14 świątyń i mnóstwo kapliczek.
Spacerując w stronę górującego nad miasteczkiem zamku, traficie na plac Najświętszej Marii Panny. Z jednej strony pręgierz, z drugiej strony restauracja. A z boku zabytkowy kościółek, który zaskakuje wystrojem. Niemal każdy centymetr ścian wewnątrz pokrywają biało-niebieskie azulejos w roślinne motywy. Co ciekawe, kiedy władzę w miasteczku dzierżyli Maurowie, był to meczet. W XII wieku świątynię przerobiono na chrześcijańską, zrównując poprzedni budynek z ziemią.
Takich architektonicznych perełek znajdziecie w miasteczku kilka. Na przykład dochodząc niemal pod sam zamek, na końcu głównej uliczki, traficie do kościoła św. Jakuba. Cóż, kiedyś był to kościół. W środku zostały ozdoby, ale dziś to… księgarnia. Tam, gdzie był ołtarz, stoi teraz skórzana kanapa, krzesła i półki z książkami. Boczne nawy też są nimi wypełnione.
W Óbidos sacrum i profanum przenika się bez kontrowersji. Jednym z ciekawszych miejsc jest hotel Literary Man, w którym naprawdę warto się zatrzymać. Kiedyś mieścił się tam zakon żeński - Estalagem do Convento.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Lata minęły, a w tym miejscu – zgodnie z literackim duchem miasteczka – mieści się tu hotel, który jest w zasadzie jedną, potężną biblioteką. Liczba książek robi wrażenie. Są w części restauracyjnej, przy wejściu, półki z książkami uginają się na korytarzach, przy barze, w spiżarni i w pokojach gości oczywiście (ja trafiłam akurat na mało pasujące do klimatu otoczenia… "50 twarzy Greya").
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Co rzuca się w oczy na tych półkach pełnych książek? To, że większość z nich to dzieła dość mainstreamowe: jest sporo Dana Browna, Stiega Larsona, ale to, co wypala się w oczach na zawsze, to widok dziesiątek kopii "Zmierzchu" i pozostałych części serii o wampirach od Stephanie Mayer. "Zmierzch" jest na praktycznie każdej półce. Każdej. Wygląda na to, że przez przypadek sercem twórczości Amerykanki stało się małe średniowieczne miasteczko w Portugalii. Wynika to pewnie z tego, że swojego czasu był prawdziwy boom na jej książki w Europie. Turyści, którzy przyjeżdżali do hotelu, zostawiali swoje kopie w pokojach dla innych gości. I tak uzbierała się z tego ogromna kolekcja.
Óbidos – cud Portugalii
To nie przesada. Obecnie miasto dzierży zaszczytny tytuł jednego z siedmiu architektonicznych cudów Portugalii. Co jest w tym najlepsze, to fakt, że miasteczko wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Konsekwencje? Najlepsze z możliwych. Nikt nie może szpecić miasta reklamami swoich usług.
Nie od razu zwrócicie na to uwagę, ale to jedno z nielicznych miejsc, w których naprawdę nie zobaczycie nieprzemyślanych witryn sklepowych, kiczowatych banerów i reklam z przypadku. Ci, którzy chcą się zareklamować w przestrzeni publicznej, muszą uzyskać na to specjalne zgody. Jak pięknie byłoby, gdyby podobne rozwiązania wprowadzić w polskich miastach?
To tylko kilka z wielu argumentów za tym, żeby przyjechać do Óbidos. Mała podpowiedź, kiedy najlepiej zajechać do tego miasteczka: na przełomie lutego i marca. Wtedy trwa tutaj Festiwal Czekolady. Z kolei na przełomie lipca i sierpnia miasto ogarnia prawdziwie średniowieczny klimat. Są turnieje rycerskie i średniowieczny jarmark. Pod koniec grudnia Óbidos gości za to… św. Mikołaja. Może tym razem warto wybrać się właśnie do Portugalii zamiast do Laponii?
Dojazd do Obidos z Lizbony nie jest wcale trudny. Pomiędzy miastami kursują autokary (firma Rodotejo) na trasie zwanej Rapida Verde. Podróż zajmuje około godziny czasu. Od poniedziałku do piątku są aż 32 kursy dziennie. Dokładny rozkład znajdziecie na stronie przewoźnika. A jak dotrzeć do samej Lizbony? Tu z pomocą przychodzą TAP Portugal, czyli narodowe linie lotnicze Portugalii. Pamiętajcie, by rezerwować bilety z wyprzedzeniem – wtedy traficie na najkorzystniejsze ceny.
Dowiedz się więcej o regionie Centro na www.centerofportugal.com.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl