Narty na wymiar, które powstają w manufakturze w Warszawie. Bez żadnych kompromisów

Coraz częściej szukamy produktów wyrabianych na niewielką skalę, a nie towarów produkowanych masowo. Okazuje się, że ten trend obecny jest również w… produkcji nart. Choć na pierwszy rzut oka wygląda na to, że stoi za nimi zbyt wyrafinowana technologia, by mogły powstawać w niewielkiej manufakturze, Szymon Girtler i jego firma udowadniają, że jest dokładnie odwrotnie. Jego narty trafiają obecnie do każdego zakątka świata, a w testach pokonują modele masowych producentów.

Narty na wymiar, które powstają w manufakturze w Warszawie. Bez żadnych kompromisów
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Tomasz Bodył

29.11.2018 | aktual.: 04.12.2018 14:20

Kanapka z kosmicznych materiałów

Rdzeń narty, czyli to, co najważniejsze - jej serce, jest zrobiony z jesionu i świerku. Oczywiście w odpowiedniej kombinacji i in-housowo opracowanym projekcie. Zastosowanie właśnie tych gatunków drewna nadaje narcie wyjątkową sprężystość i trwałość, przy ograniczonej wadze. Narty Monck Custom powstają w technologii "sandwich". Jest ona dokładnie tym, co oznacza: kolejnymi warstwami, które ściśle do siebie przylegają, tworząc jedną całość. Ślizgi są ze spiekanego materiału z dodatkiem grafitu. Japońskie włókna węglowe wzmacniają narty tam, gdzie są największe obciążenia, a w modelach trasowych dodatkową sztywność zapewnia Titanal, materiał z nart zawodniczych. Boczne ścianki (tzw. sidewall) są z drewna lub tworzywa, w zależności od modelu. Na wierzchu leży zawsze naturalny fornir, który decyduje o unikatowym wyglądzie nart Monck Custom.

Obraz
© monckcustom.com

Ręczna robota

Wszystko to idealnie dopasowane do warunków fizycznych konkretnego klienta, preferowanego przez niego stylu jazdy oraz otoczenia, w jakim robi to najczęściej. W ten sposób powstaje ograniczona liczba par nart rocznie, wszystkie robione ręcznie przez manufakturę Szymona Girtlera. Częściowo również na zaprojektowanych i zrobionych przez niego urządzeniach. Praca nad jedną parą zajmuje ok. 40–50 godzin, więc, co oczywiste, firma pracuje nad kilkoma egzemplarzami naraz. W sumie, wraz z przerwami technologicznymi, koniecznymi np. na schnięcie poszczególnych substancji używanych do produkcji, zajmuje to około 2 tygodni. Cena jednej pary? Zaczynają się już od 3,9 tys. zł, średnio kosztują ok. 5-6 tys. zł., choć w kasie można też zostawić i 10 tys. zł. – wszystko w zależności od indywidualnych preferencji. Mimo to chętnych nie brakuje. Bez mrugnięcia okiem płacą za brak kompromisów.

Obraz
© monckcustom.com | Bartek Sadowski

Girtler podkreśla, że jego narty wykonane są z materiałów najwyższej jakości i nie bawi się w jakieś pozorne oszczędności. Wynika to też z charakteru jego działalności. W przypadku producentów masowych nawet groszowe i jednostkowo niewielkie oszczędności przemnożone przez skalę sprzedaży dają w rezultacie miliony, więc jest się o co bić. Ale w przypadku produkcji rzemieślniczej, gdzie powstaje stosunkowo mało egzemplarzy, takie oszczędności na materiale nie mają żadnego sensu.

Piłowanie i krojenie

Wszystko rozpoczęło się w 2011 roku, kiedy w warszawskim domu rodziły się fundamenty późniejszej firmy Monck Custom. Prawie jak Mnich, szczyt w Tatrach, od którego firma wzięła nazwę. Bo też z narciarstwem Girtler związany był od małego. Swoją pasję kontynuował, pracując jako instruktor narciarski, również za oceanem, w Kanadzie. Tam też po raz pierwszy zetknął się z nartami wytwarzanymi rzemieślniczo.

Żeby nie było za prosto, jego nauka, studia ani pierwsza praca, wynikająca z wykształcenia, z nartami nie miały nic wspólnego. Skończył on bowiem stosunki międzynarodowe i nawet przez ponad rok pracował w garniturze. Ale cały czas ciągnęło go do nart.

Obraz
© Archiwum prywatne

Zaczęło się od tego, że zaczął… piłować i kroić te, które normalnie kupuje się w sklepie. Chociaż ich producenci w reklamach przekonywali, że są one bardzo zaawansowane technologiczne, po zajrzeniu do ich wnętrza okazało się, że nic w nich nadzwyczajnego. Chyba że pianka, która nie ma kompletnie żadnych właściwości, poza wypełnianiem przestrzeni, a stosowana zapewne głównie z tego powodu, żeby narty były tańsze i prostsze w produkcji. Problem w tym, że na śniegu nie spisują się one najlepiej, co powoduje, że bardziej wymagający narciarze trafiają do mniejszych manufaktur. W Polsce Monck Custom jest jedyny, w Europie Zachodniej i w USA firm tego typu jest więcej. A okazuje się, że miejsce ich wytwarzania również ma znaczenie dla klientów.

Obraz
© monckcustom.com | Bartek Sadowski

Są tacy, którzy przychodzą do niego, żeby mieć narty piękne i dobre, ale są też tacy, dla których ważne jest, że zostały zrobione w Polce. A potem wracają, bo mówią, że nie chcą już jeździć na żadnych innych. Bo też pierwsze narty sprzedał grubo po roku od momentu powstania firmy. Przez ten czas piłował gotowe narty, wymyślał i testował własne rozwiązania.

Skrojone na wymiar

A narty nie są przecież na całe życie. Po pierwsze dlatego, że zwyczajnie się zużywają i z czasem tracą swoje właściwości. Choć akurat Monck Custom wolniej od nart produkowanych masowo. Po drugie są one dość dokładnie dopasowane do narciarza. A przecież zdarza się, że czasem pojawi się kilka nadprogramowych kilogramów. W takim wypadku, kiedy już narciarz przestanie czuć się komfortowo na swoich dotychczasowych deskach, czas pomyśleć o nowych.

Obraz
© monckcustom.com | Bartek Sadowski

Obecnie Monck Custom ma w ofercie siedem podstawowych modeli, które oczywiście można personalizować: trzy do jazdy typowo trasowej (slalomową, allroundową i gigantową), dwa skitourowe, charakteryzujące się lekkością i łatwością jazdy w zmiennych warunkach, oraz dwa do jazdy poza trasami, w głębokim śniegu.

Do kogo trafią w tym roku? Tak jak do tej pory: świadomych narciarzy z Polski, ale także do klientów z Hiszpanii, Szwecji, Francji, Kanady czy nawet Australii. Każda para jest oczywiście ponumerowana, więc wiadomo, kto ją kupił. A z większością swoich klientów utrzymuje kontakt do dziś, jeszcze długo po tym, kiedy opuścili jego warsztat. Bardzo często dostaje od nich zdjęcia ze stoków narciarskich. To przede wszystkim dzięki temu do jego firmy trafiają nowi klienci. Zobaczyli na stoku narty Monck Custom, porozmawiali z ich właścicielami i chcą mieć takie same.

Źródło artykułu:WP Turystyka
Zobacz także
Komentarze (5)