Nowy Jork - alternatywny przewodnik po NYC
Nowy Jork to miasto-moloch. Mnogość języków, kultur, kalejdoskop wrażeń, stolica świata. Przewodniki kuszą: spacer w Central Parku, neony Times Square, kawa w Soho, rzemieślnicze piwo na Williamsburgu, sztuka w MOMA. Tam trafiają wszyscy turyści. Chcesz zobaczyć inny Nowy Jork? Wystarczy zejść z udeptanego szlaku i poznać nasz.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Dzielnica Red Hook
Red Hook leży na wschód od Park Slope, przy Upper Bay, gdzie łączą się wody rzeki Hudson i East River. Nie dojedziecie tam metrem, ale można się dostać tam spacerem od stacji na Dumbo albo po prostu autobusem. Dzielnica ucierpiała podczas huraganu Sandy w 2012 roku, w różnych miejscach wciąż można zobaczyć, dokąd sięgała woda przelewająca się po ulicach. Katastrofa okazała się jednak nowym początkiem dla dzielnicy. Z portowej, na uboczu miejskich atrakcji, wyłoniła się okolica niewielkich, przytulnych kawiarni, małych knajpek, alternatywnych galerii, w której pachnie na zmianę kakao (fabryka czekolady) i alkoholem (destylarnia whisky, browar).
Z molo można podziwiać Statuę Wolności i przejść się pod nadbrzeżnymi loftami, gdzie znajdują się pracownie artystów i rzemieślników, sklepy z dizajnem, start-upy. Gdzie warto zatrzymać się na chwilę? Na kawę i śniadanie warto pójść do Baked przy Van Brunt. Tuż obok znajdziecie Hope&Anchor, doskonałą przystań na koktajl, piwo, barowe jedzenie (największe porcje w Nowym Jorku, uważajcie!) i wieczorne karaoke z drag queen Que Sera. Najfajniejsze znajduje się tuż przy zatoce: Brooklyn Crab. Dwupiętrowa, drewniana chata, gdzie zjecie wielki kubeł krabów, popijając lokalnym piwem. Wszystko z widokiem na zatokę i w atmosferze bliższej Luizjanie niż tej, do której przyzwyczaja Upper East Side. Na deser warto pójść na najlepsze Key Lime Pie (sernik z limionek) na północy Stanów, czyli do Steve’s Authentic Key Lime Pies. Wypieki Steve’a są niezrównane i słynne na całą Amerykę.
Coney Island
Skoro już jesteśmy na południu Brooklynu, zaledwie kilkadziesiąt minut dzieli nas od granicy Nowego Jorku – Coney Island. To miejsce, które wszyscy znają, ale mało kto miał ochotę się do niego wybrać. Nawet mieszkańcy Manhattanu rzadko wsiadają w metro, żeby po dwóch godzinach wysiąść na stacji z widokiem na ocean i plażę. Nie zróbcie tego błędu. Coney Island jest jak Wielki Kanion albo Wodospad Niagara – tylko to nie cud natury, a kultury. Kto nie zobaczył tej dzielnicy, nie zna Ameryki. Od końca XIX wieku do dziś historia Coney Island to opowieść o rozrywce, popkulturze, emigracji i kapitalizmie.
Kiedy tam traficie, skierujcie kroki wzdłuż Surf Avenue do budynku Coney Island USA - gdzie znajduje się muzeum dzielnicy i jej historii oraz jedyny w Stanach sideshow, czyli pokaz występów cyrkowych, gdzie możecie zobaczyć połykaczy ognia, mieczy, człowieka-gumę i osoby, które kiedyś określało się mianem dziwolągów. Warto wejść i dowiedzieć się, dlaczego dziś to określenie przestało być obraźliwe, a stało się manifestem dumy cyrkowców. Po występie koniecznie zostańcie na piwo we Freak Barze – jego barman Jamie zna mnóstwo lokalnych historii. A jeśli piwo – to tylko z lokalnego browaru, Coney Island Brewery. Możecie też wykupić tour po manufakturze, jest niedaleko od Coney Island USA, w dół Surf Avenue i wypróbować różnych gatunków piwa. W szczególności polecamy Mermaid Pilsner i IPA Overpass. Obowiązkowy punkt wycieczki? Spacer po promenadzie - to zabytek o ponad 100-letniej historii. Pełno tam sklepików i knajpek.
Odwiedźcie koniecznie restaurację Nathans Hot Dogs – do dziś serwuje fast food i jest to legendarne miejsce. Tam, na początku XX wieku, Nathan Handwerker wymyślił hot doga. Nathan pochodził z Jarosławia – warto więc sprawdzić, jak polska parówka stała się amerykańskim symbolem.
Coney Island to jednak przede wszystkim parki rozrywki, te zupełnie nowe, ale również zabytkowe. Przede wszystkim warto wybrać się na Cyclone – przepiękną, drewnianą kolejkę górską, która właśnie skończyła 90 lat. Zagrajcie też koniecznie w skee-ball w salonie gier. Rzucanie drewnianą kulą jest równie wciągające, co kręgle.
Na kolację natomiast należy wpaść na pizzę do Totonnos – lokalnej i malutkiej pizzerii neapolitańskiej. Totonnos było jednym z pierwszych lokali z pizzą w historii miasta. Cookie, która współprowadzi miejsce, chętnie wam opowie o rodzinnej historii. Coney Island to jedno z nielicznych miejsc w Nowym Jorku, którego jeszcze nie dotknęła gentryfikacja.
Staten Island
Na Staten Island dostaniecie się np. promem z Manhattanu. Miło jest odpocząć od zgiełku Nowego Jorku – znajdziecie tam ciszę, spokój i piękne parki. Nie zapomnijcie wpaść do cukierni Philips Candy, którą prowadzi tam John Dorman ze swoją córką. To genialny rzemieślnik. Robi fantastyczne karmelowe cukierki, Red Velvet popcorn, jabłka w syropie, mrożone banany w czekoladzie – wszystko metodami sprzed pół wieku. Chętnie was oprowadzi po swoim warsztacie. Staten Island to nie tylko Wu Tang Clan.
Rockaway Beach
Jeżeli chcecie wykąpać się w oceanie, popatrzeć na modny tłum, które zajechał z Williamsburga czy Manhattanu i skosztować tropikalnych drinków, jedźcie metrem na Rockaway. To przepiękne, miejskie plaże na obrzeżach Queens. Białe, czyste i bezpieczne.
Można pożyczyć deskę i surfować, można się opalać i czytać książki. Na ochłodę skoczcie na koktajl do Rockaway Beach Surf Club. Oprócz napojów dają też pyszne, meksykańskie przekąski.
Bedford Stuyvesant
Na koniec trasy proponujemy spacer po Bedford. Jeszcze parę lat temu była owiana złą sławą, a dzisiaj słynie z hipsterskich kawiarni i czynsze za mieszkania regularnie idą w górę. Jak na Nowy Jork wciąż jest jeszcze tanio, a od jakiegoś czasu dużo bezpieczniej. Na każdym rogu kawiarnia, knajpka. Niektóre dla białych hipsterów, inne dla czarnych aktywistów, trochę bistro snobujących się na francuskie, dużo dobrej kawy, sklepiki z winami, puby, małych sklepiki z ciuchami. Zero turystów, mnóstwo młodych ludzi, psów i dzieci w wózeczkach.
W niedzielę wszyscy z upodobaniem grillują w ogródkach i siadają z piwem na schodach domów. Nasza rekomendacja? Jeżeli chcecie zobaczyć prawdziwy Nowy Jork, nie jedzcie do drogich i przereklamowanych dzielnic jak Greenpoint czy Williamsburg. Tutaj zobaczycie więcej i w mniejszym tłumie.
Artykuł powstał przy współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT
Zobacz też: Nowy Jork - miasto, które nigdy nie śpi.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.