Ostatni tydzień wakacji na Półwyspie Helskim. "Najgorszy sezon od ośmiu lat"
Tegoroczne wakacje nie rozpieszczały nas pogodą. Zarówno lipiec, jak i sierpień były chłodne i deszczowe. A jak wygląda ostatni tydzień wakacji? - Dla nas to szok termiczny. Jak wy tu żyjecie na tym Pomorzu? - śmieją się turyści z Krakowa, których spotykamy na Półwyspie Helskim. Aura jest już jesienna.
Ostatni tydzień wakacji na Półwyspie Helskim nie przywitał turystów letnią aurą. Zamiast słońca i upałów, które wielu z nas kojarzą się z końcówką sierpnia, nad morzem dominuje chłód i silny wiatr. Na początku tygodnia na Półwyspie Helskim termometry wskazywały zaledwie ok. 17 st. C.
Ostatni tydzień wakacji na Półwyspie Helskim w jesiennej aurze
Jesienna aura daje się odczuć zwłaszcza na plaży. Większość osób zamiast wylegiwać się w słońcu w strojach kąpielowych, spaceruje deptakiem w bluzach, długich spodniach i kurtkach. - Dla nas to szok termiczny. Jak wy tu w ogóle żyjecie na tym Pomorzu? - żartują turyści z Krakowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyspa idealna na każdą porę roku. "Zyskuje na coraz większej popularności"
Co robić, gdy pogoda nie dopisuje? Zdaniem turystów pozostają spacery, jazda rowerem i restauracje. Niektórzy jednak są zdania, że ceny na półwyspie pozostawiają wiele do życzenia.
- Jak ktoś się nastawił na opalanie, to będzie zawiedziony, bo pogoda to taka w kratkę. Ale jak ktoś lubi spacery i trochę chłodu mu nie przeszkadza, to nie jest źle. Są za to grzyby. Można sobie zbierać z widokiem na morze. Jakby się tam dalej zapuścić w las, z dala od ludzi, to może i by się koszyk uzbierało - mówią nam turyści, którzy w ostatnim tygodniu wakacji na Półwysep Helski przyjechali z południa Polski. - A jak ktoś nie lubi aktywnie spędzać czasu, to zostają bary i restauracje. Jak kogoś stać to może sobie nawet rybkę zjeść prosto z wędzarni. 20 zł za 10 deko - śmieją się.
Podobne wrażenia mają turyści z Wielkopolski. Na Półwyspie Helskim są już trzeci raz i nauczeni doświadczeniem z poprzednich lat, wiedzieli, jak się przygotować do wakacji nad polskim morzem.
- Dla nas żaden problem. Jesteśmy zorganizowani i przygotowani na każdą ewentualność. Wzięliśmy kąpielówki i kurtki przeciwdeszczowe. Nigdy nie wiadomo, jaka pogoda nas zastanie - mówi nam przyjezdny, który urlop na półwyspie spędza z żoną i znajomymi. - Ale muszę przyznać, że w Zakopanem jest taniej niż tutaj, w Helu. Byliśmy tam w czerwcu i doszliśmy do wniosku, że jest różnica w cenach obiadów. I niestety Zakopane mniej z nas zdarło kasy - dodaje.
Deszcz i wiatr nie sprzyjają kąpielom w morzu
Nie wszyscy jednak z taką wyrozumiałością podchodzą do wietrznej i deszczowej pogody. Spragnieni słońca i zabawy turyści, zwłaszcza ci najmłodsi, liczyli, że naładują baterie tuż przed początkiem roku szkolnego. I choć większość rodzin z dziećmi ostatni tydzień wakacji spędza już w domach, szykując pociechy do szkoły, to nad morzem można jeszcze spotkać nielicznych turystów z dziećmi. Niektórzy nie kryją rozczarowania.
- No niestety, wszystkie plażowe zabawki, w tym dmuchańce i materace, nawet nie zostały wyciągnięte z samochodu. Jak ja mam pozwolić dzieciom kąpać się w morzu, skoro na termometrze jest 17 stopni? - zwierzyła nam się jedna z matek, która liczyła, że rodzinny wypad nad Bałtyk spędzi w słonecznej atmosferze. - Jeszcze mi zapalenia płuc brakuje na samo rozpoczęcie roku. Towarzystwo ciągle mi urządza awantury, że co to za wakacje bez plaży i kąpieli, ale co ja mogę? Nawet słońca nie ma, co chwilę deszcz leje - dodaje turystka z Krakowa.
Z wiatru cieszą się jedynie fani sportów wodnych. Ci, którzy ostatni tydzień sierpnia spędzają na Półwyspie Helskim, koncentrują się już tylko na tym, żeby jak najwięcej czasu spędzić na wodzie i wykorzystać warunki do ćwiczenia sportowych umiejętności.
- Windsurferzy i kitesurferzy wiatru się nie boją. Bez niego to ani rusz. Fakt, że słońca nie ma, jakoś trzeba przeboleć. Dla nas większa mobilizacja, żeby jak najmniej wpadać do wody, bo pianki potem długo schną - mówi WP Kacper, który uprawia windsurfing. - Nie ma co narzekać. Zimą się poleci uprawiać sport gdzieś do ciepłych krajów, do Portugalii czy Maroka, to brak słońca będzie można sobie wynagrodzić. A tymczasem trzeba korzystać z tego, co mamy - dodaje.
Przedsiębiorcy twierdzą, że turystów jest jak na lekarstwo
Atmosfera na Helu jest nieco nostalgiczna. Czuć, że to już końcówka lata. Stragany z pamiątkami i budki z goframi wciąż działają, ale ruch jest znacznie niższy niż w szczycie sezonu. Potwierdzają to lokalni sprzedawcy i pracownicy oferujący usługi i udogodnienia dla turystów.
- Posucha jest już co najmniej od zeszłego czwartku. Ostatni weekend też taki biedny - żali się kierowca meleksów. - Teraz mieli się zjechać ludzie na D-Day Hel, więc liczyliśmy, że coś ruszy jeszcze przed końcem sezonu, no ale jakoś nie są chętni, żeby meleksami jeździć - mówi nam.
A sam sezon? - Najgorszy od ośmiu lat - komentuje sprzedawca pamiątek. Takiej słabej pogody i tak mało turystów naprawdę dawno nie było. Dla hotelarzy i restauratorów pogoda nie ma żadnego znaczenia, bo ludzie muszą jeść i spać, niezależnie od tego, czy pada deszcz czy nie. A na spacer na deptak to już pani w deszczu nie pójdzie. Jakaś garstka turystów kupowała pamiątki w te najgorsze dni - dodaje.
- Szczerze? - mówi nam sprzedawca z lokalnego baru. - Bardzo słaby jest ten sezon. Nawet nie wiem, co mam pani powiedzieć. Po prostu, nie ma pogody, nie ma turystów - wyjaśnia.
Jest szansa, że wrzesień przyniesie jeszcze trochę słonecznych dni. Z pewnością nie zrekompensuje to całego sezonu, ale być może stworzy okazję do godnego pożegnania lata dla turystów i zarobienia kilku groszy dla przedsiębiorców.