Po pijaku zadzwonił na lotnisko. Spędzi w więzieniu 1,5 roku i musi zapłacić 110 tys. zł
Karol J. podczas imprezy zadzwonił na lotnisko w Modlinie i powiedział, że podłożono na nim bombę. Za żart drogo zapłaci i spędzi za kratkami 18 miesięcy. Sąd właśnie oddalił jego apelację.
W wielkanocny wieczór, 27 marca 2016 r., pracownik Portu Lotniczego Warszawa-Modlin odebrał telefon. - Jest bomba na lotnisku. Nie wiem, co się będzie działo, ale ma pierd… bomba dzisiaj na lotnisku. O 11.33. Wieczorem. Do widzenia. Więcej informacji nie powtórzę – usłyszał od dzwoniącego mężczyzny. Ostatecznie dzwoniący powtórzył groźbę raz jeszcze, gdy oddzwonili do niego strażnicy graniczni.
Na lotnisku zarządzono błyskawiczną ewakuację. Samoloty, które miały wylądować w Modlinie zostały przekierowane na inne lotniska. Około tysiąc osób stało na dworze, a noc była bardzo zimna. Ściągnięto pięć karetek, wozy straży pożarnej.
Tymczasem telefon okazał się głupim żartem. Policja ustaliła, że został wykonany z imprezy, na której bawiło się 21 osób. Początkowo zatrzymano wszystkich, bo nikt nie chciał przyznać się do winy. Ostatecznie ustalono, że za akcję odpowiada Karol J.
W maju 2017 r. został skazany na 1,5 roku więzienia. -Tego zdarzenia nie można w żaden sposób rozpatrywać w kategoriach żartu. Oskarżony jest osobą dorosłą, doskonale zdaje sobie sprawę, jakim zjawiskiem jest terroryzm. Kilka dni wcześniej był zamach w Brukseli - podkreślał wówczas sędzia.
Sąd zdecydował, że oskarżony musi także zapłacić 70 tys. zł na rzecz Ryanaira (samoloty przewoźnika musiały zostać przekierowane) oraz 40 tys. zł na rzecz lotniska w Modlinie, a także pokryć koszty procesu, czyli ponad 6 tys. zł.
Karol J. odwołał się, ale sąd w piątek oddalił apelację. Wyrok jest prawomocny. Według sędziego z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga i tak jest dość łagodny. - Chciałbym zwrócić uwagę, że przestępstwo to jest zagrożone karą do ośmiu lat więzienia - stwierdził sędzia Szulz.
Źródło: TVN Warszawa
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl