Pocałuj Kopernika w nos. Czyli nietypowe powody, dla których warto odwiedzić Olsztyn
Mikołaj Kopernik spełniający marzenia, okruchy prosto z Księżyca, baby pruskie, które tak naprawdę są mężczyznami oraz… wiele dziwnych żyrandoli – to tylko kilka nietypowych powodów, dla których warto odwiedzić Olsztyn na Warmii.
Czy wiedzieliście, że jedynym miastem w Polsce, gdzie znajdują się okruchy księżycowe przywiezione przez astronautów misji Apollo 11, jest właśnie Olsztyn? Cennych kilka gramów "żwiru" księżycowego znajduje się w Olsztyńskim Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym i można je zobaczyć, zwiedzając pracownię meteorytyki.
Można by się zastanowić, jak to się stało, że kosmiczne okruchy trafiły akurat do stolicy Warmii? Otóż przywiózł je do naszego kraju prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon, jako tzw. dar dobrej woli. Było to w 1972 r. Rok po jego wizycie, w Olszyńskim Planetarium odbywało się wielkie sympozjum Międzynarodowej Unii Astronomicznej w związku z 500. rocznicą urodzin Mikołaja Kopernika. Przedstawiciele władz PRL, którzy również uczestniczyli w tym wydarzeniu, aby uświetnić wydarzenie, przywieźli ze sobą pył księżycowy (oprawiony w rodzaj minipostumentu). Po sympozjum bezcenne cztery grudki pozostały już w olsztyńskim planetarium i są tam aż do dzisiaj.
Lipa, której już nie ma
Niemal każdy, kto odwiedza Olsztyn, chętnie wybiera się na zamek Kapituły Warmińskiej. Miejsce to (poza znaczeniem historycznym) słynne jest z przynajmniej trzech nietypowych powodów.
Po pierwsze ze względu na lipę, której już nie ma. Wielka i rozłożysta, rosnąca na zamkowym dziedzińcu lipa przez lata była symbolem spotkań z piosenką "Śpiewajmy poezję". To ona stanowiła najważniejszy element scenografii tych niezwykłych koncertów, które gromadziły miłośników "piosenki z tekstem". Nic więc dziwnego, że kiedy w 2003 r. ogromna wichura spowodowała, że stara lipa pękła na pół, wielbiciele poezji śpiewanej bardziej martwili się o nią niż o uszkodzone zamkowe mury.
Niestety, mimo wysiłków lipy nie udało się uratować. Do dziś przewodnicy pokazujący turystom Olsztyn wspominają niezwykłe drzewo, które tak pokochali amatorzy koncertów "Śpiewajmy poezję".
Baba, która była facetem
Tuż obok miejsca, gdzie rosła lipa, usytuowany jest inny symbol Olsztyna – baba pruska. Ta z olsztyńskiego dziedzińca zamkowego przywieziona została z odległych o 100 km Barcian. Baby pruskie to bardzo ciekawe, kamienne pomniki, których historia nie jest do końca wyjaśniona. Wiadomo, że większość z nich pochodzi ze średniowiecza. Istnieje wiele legend i hipotez na temat powstania tych figur.
- Jedna z takich teorii mówi, że w okresie, kiedy Krzyżacy zajmowali tereny dzisiejszej Warmii w XIII wieku i w sposób krwawy rozprawiali się z zamieszkującymi ten obszar plemionami pruskimi, na cześć najdzielniejszych wojów, stawiano takie właśnie pomniki – opowiada Emilia Figura-Osełkowska, przewodniczka po Olsztynie. - Mimo nazwy "baba" – przedstawiają one postaci mężczyzn - wojowników pruskich. Baby mają zaznaczone głowy z wyrzeźbionym zarysem twarzy, w prawej ręce trzymają zwykle róg (naczynie do picia), a w lewej miecz lub inną broń.
Jak wyjaśnia przewodniczka, żeńska nazwa jest prawdopodobnie wynikiem nieporozumienia językowego. W staropruskim "babau" to wojownik. - Z czasem określenie zostało uproszczone do słowa baba i w ten sposób wielki wojownik stał się pruską babą - dodaje.
Teorii na temat genezy powstania charakterystycznych kamiennych figur jest jeszcze kilka. Jedni naukowcy twierdzą, że rzeźby przedstawiają bogów pruskich, inni, że miały znaczenie mistyczne, jeszcze inni, że były wykonane na zlecenie Krzyżaków. Tak czy inaczej, baba pruska z dziedzińca zamku olsztyńskiego stała się symbolem tego miasta, a nawet całej Warmii.
Lśniący nos astronoma
Kiedy opuszczamy olsztyński zamek, widzimy wykonany z brązu pomnik Mikołaja Kopernika, który w Olsztynie spędził blisko pięć lat i cieszy się wielkim poważaniem wśród mieszkańców miasta. Ciekawostką jest, że choć cały postument jest w kolorze ciemnobrązowym, to pokaźnych rozmiarów nos wybitnego astronoma lśni w słońcu kolorem złocistym.
Przyczyną tego lśnienia jest fakt, że jak głosi miejska legenda, kto pocałuje astronoma w nos, temu spełni się każde marzenie. Spotkałam kilka osób, które zaświadczyły, że to działa. I to w każdej sprawie. A jako że Kopernik, poza branżą kosmiczną, specjalizował się również w ekonomii, są tacy, którzy twierdzą, że kwestię szalejącej inflacji również powierzyli już… jego nosowi.
Niezwykłe żyrandole i kryształowe sklepienia
I na koniec jeszcze jedna ciekawostka o Olsztynie. Czy wiedzieliście, że to miasto, gdzie zobaczyć można jedne z najdziwniejszych żyrandoli w kraju? Na ich obecność zwróciła nam uwagę Emilia Figura-Osełkowska, nasza przewodniczka po stolicy Warmii.
Kiedy będziecie zwiedzać olsztyńskie budowle, patrzcie wysoko w górę. W katedrze św. Jakuba napotkacie przynajmniej ze dwie dziwaczne lampy – jedną z ogromnym porożem jelenia – znajduje się w prawej nawie bocznej, drugą z "wtopioną" dwustronną rzeźbą Marii (w tylnej części nawy lewej), kolejne znajdziecie na zamku Kapituły Warmińskiej – ogromne kandelabry przytłaczające pomieszczenia, w których zostały zawieszone. Jeden z nich znajduje się w dawnej kaplicy zamkowej.
Generalnie zachęcam do zadzierania głowy podczas wycieczki po Olsztynie. Nie tylko z powodu okazałych żyrandoli. Dzięki temu zobaczycie też niezwykłe, oryginalne sklepienia kryształowe, które zachowały się między innymi w olsztyńskiej katedrze i na zamku. Tam, aby odpowiednio je wyeksponować, obniżono nawet podłogę w dawnej komnacie Kopernika, tworząc coś w rodzaju "półpiętra". Efekt ekspozycji sklepienia rzeczywiście został osiągnięty, ale żeby się o tym przekonać, musicie osobiście odwiedzić Olsztyn!