Polacy jeździli tam na wakacje w PRL-u. Dziś ledwo poznają ten kraj
Leżąc na leżaku w słonecznym Nesebyrze, popijałam drinka i zastanawiałam się, jak to było kiedyś, w czasach PRL, kiedy Bułgaria była hitem wśród kierunków turystycznych. Czy wtedy też było tam tak ekskluzywnie? Jeśli tak, to jak, skoro Polska skąpana była cała wówczas w socjalistycznej szarości?
Nasze ciocie i babcie najlepiej pamiętają, że za tamtych czasów Bułgaria była mekką polskich turystów. Ci, których stać było na luksusowe - jak na tamte czasy - wakacje, jeździli do kurortów w jednym z zaprzyjaźnionych krajów bloku wschodniego, by nacieszyć się słońcem i wodą. W rzeczywistości jednak nie było tam tak kolorowo.
Bułgaria - kraj wielkich przemian, o których warto mówić
Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wielką transformację przeszedł ten kraj od czasów komuny. Doskonale dostrzegają to za to osoby, które pamiętają Bułgarię socjalistyczną, surową i daleką od turystycznego ideału.
- Porównywanie Bułgarii na przestrzeni lat po tygodniowym pobycie na wybrzeżu, to tak jakby ktoś przyjechał do Polski po 40 latach i wydał opinię po pokonaniu trasy ze Świnoujścia do Krynicy. No ale spróbujmy - śmieje się Cezary Rudziński, który pierwszy raz odwiedził Bułgarię prawie 60 lat temu.
Zmiany, jakie przeszła Bułgaria na przestrzeni lat, są tak kolosalne, że ciężko je zrozumieć bez zagłębiania się w historię. Przede wszystkim należałoby te zmiany rozpatrywać również w odniesieniu do Polski oraz całego komunistycznego obozu.
Bułgaria została przede wszystkim posprzątana
Po raz pierwszy przyjechałam do Bułgarii w 2021 r. Mam 27 lat i jestem tzw. millenialsem. Urodziłam się w latach 90. i o życiu w komunie wiem tyle, co przeczytałam oraz co opowiedzieli mi dziadkowie i pani na lekcjach historii. Nie miałam okazji poczuć tego na własnej skórze.
Nad Morzem Czarnym powitały mnie luksusowe hotele, piaszczyste plaże z dostępem do barów z ofertą all inclusive i świeżutkie owoce morza. To wszystko jest dziś dla mnie wakacyjnym standardem, jednak nie dla każdego turysty to oczywisty stan rzeczy.
Radek w Bułgarii był trzy razy. Pierwszy raz w 1979 r., drugi raz w 2004 r. i wtedy jeszcze nie zauważył tam żadnych widocznych zmian. Bułgaria weszła do Unii Europejskiej w 2007 r., dlatego dopiero po wizycie w 2021 r. zobaczył, że jest krajem bardzo dużych przemian.
- Dla mnie to był szok. Dziś Bułgaria jest krajem nowoczesnym, europejskim i przede wszystkim porządnie posprzątanym. Ale tam zawsze było tak, że w domu czysto, a na podwórku bród i smród. Morze w wielu miejscach było pokryte stosem butelek, papierów, kartonów - wspomina Radek Bugajski. - A jak się chciało odpocząć na plaży bez śmieci, to się jechało na plażę nudystów, bo tam mało kto docierał. W tej chwili tego już nie ma. Jest za to dużo nowych rozwiązań technologicznych. Mimo że ten kraj wszedł do Unii Europejskiej później niż Polska, to absolutnie od niej nie odstaje, a nawet bym powiedział, przegania ją w niektórych dziedzinach - opowiada.
Bułgaria - od socjalistycznych molochów do pięciogwiazdkowych hoteli
Kiedyś Słoneczny Brzeg był największym kurortem Bułgarii. Mieściły się tam 103 hotele. W Złotych Piaskach było ich 68. Teraz w Złotych Piaskach jest ponad 100 hoteli, a wciąż się budują nowe. W Słonecznym Brzegu dziś jest ich ponad 300. Kiedyś wszystkie te inwestycje były państwowe. Dopiero po 1991 r. stopniowo rozpoczęła się ich prywatyzacja.
- W latach 80. w Bułgarii nie było np. kolanek w umywalkach. W Polsce to był już standard. Tam po prostu rury spływały bezpośrednio do kanalizy i cuchnęło odchodami. Nie dało się tego wytrzymać - mówi mi Radek. - W nocy wyłaziły karaluchy, więc jak wstawało się do toalety czy po szklankę wody, to trzeba było najpierw tupnąć trzy razy, żeby się rozeszły. Kiedyś tam była masakra, więc naprawdę wielki szacun dla Bułgarii za taki progres - przyznaje.
Bułgarzy starają jednak odczarować swój obraz w oczach turystów. Ponieważ przed 1991 r. wszystkie hotele były w rękach państwa, ich standard był znacznie niższy niż obecnie.
- Kiedyś w turystycznym hotelu dwugwiazdkowym, goście dzielili wspólną łazienkę na półpiętrze. Dopiero później te standardy zaczęły być stopniowo podnoszone. Dziś większość hoteli w Bułgarii to prywatne inwestycje, których standard sięga 4, a nawet 5 gwiazdek - opowiada Kiril Christow, bułgarski rezydent. - Nie jest już tak, jak kiedyś - hotele nie są budowane pod rząd, w szeregu, ale bezpośrednio nastawione na to, by sprostać oczekiwaniom turystów - dodaje.
Tę różnicę odczuł Cezary, który powrócił do Bułgarii po wielu latach. Zmiany były tak wielkie, że aż trudno było mu uwierzyć, że odwiedził to samo miejsce.
- Nie byłem w Bułgarii od 39 lat. Gdy odwiedziłem ją w tym roku, znalazłem się w innym kraju. Kiedyś nie było znacznej część bazy turystycznej, która jest obecnie. Bułgaria dokonała w tym aspekcie gigantycznego skoku. Dla porównania w Rumunii nie zrobiono prawie nic w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Bułgarzy odremontowali to, co się dało i pobudowali masę nowych rzeczy - opowiada.
Bułgaria - czyste plaże i leżaki to hotelowy standard
W latach 50. czy 60. popularne były tygodniowe czy dwutygodniowe wczasy w Bułgarii. Wiele osób, które chciały coś poznać, a były ograniczone finansowo, wynajmowały prywatne kwatery w Burgas, Warnie czy innych nadmorskich miejscowościach. I nie zawsze przywoziły z wakacji wyłącznie magiczne wspomnienia...
- Kiedyś w Warnie przeżyliśmy z żoną wielki szok. Przyjechaliśmy wieczorem z centralnej Bułgarii z voucherem do biura rozdziału miejsc, gdzie przydzielono nam kwaterę. Miała to być pierwsza kategoria, a na miejscu się okazało, że to było trzecie czy czwarte piętro, bez windy, z tzw. kucaną toaletą, a jedynym oknem na podwórko była studnia obudowana z czterech stron, gdzie na dole była smażalnia ryb - wspomina Cezary.
- Pamiętam, że zrobiłem straszną awanturę. Krzyczałem, że to bezczelność proponować takie coś gościom z pierwszą kategorią. Dopiero wtedy się dowiedziałem, że w Bułgarii istnieje jeszcze coś takiego, jak kategoria "lux", o czym w Polsce nikt nie wiedział - śmieje się.
Patrząc wstecz, to mało, by powiedzieć, że dziś w Bułgarii jest przyzwoicie. Plaże są czyste, a goście hotelowi mają do dyspozycji mnóstwo akcesoriów, łącznie leżakami i parasolami. Tego dawniej nie było. Był kawałek piachu i tyle. Resztę turyści musieli sobie zorganizować sami.
Bułgaria - dzisiejsza gastronomia to marzenie z przeszłości
Nie da się, mówiąc o wielkich bułgarskich przemianach, nie wspomnieć o lokalnej kuchni. Jej dawne - nijakie oblicze bardzo się zmieniło. Teraz posiłki mają smak i zachęcający wygląd.
- Kiedyś Bułgaria witała turystów suchym kotletem obsmażonym w starym tłuszczu. Tak się tam po prostu serwowało te dania i tyle. I sobie musiałeś radzić - mówi Radek. - Teraz wszystko ma standard europejski i podyktowane jest oczekiwaniami klientów. W restauracjach czy na obsługiwanych imprezach można skosztować niemal każdej lokalnej potrawy, bez żadnych problemów z serwisem - przyznaje.
Podobne wspomnienia związane z gastronomią ma Cezary, który z bułgarskimi kucharzami stoczył przed laty niejedną batalię. Dziś mówi o tym z rozbawieniem.
- Jako pilot pamiętam awantury o porcję mięsa, która przysługiwała polskim turystom. Miało to być co najmniej 80 g po usmażeniu lub ugotowaniu. Oczywiście nigdy tyle nie było. Warzyw za to nie brakowało, ale walka zawsze rozchodziła się o kotleta, w dodatku suchego, twardego i niesmacznego - wspomina.
Niektórzy nawet, przyzwyczajeni do standardów obowiązujących w Europie Środkowej, nie mogli zrozumieć, że w szczycie sezonu na wybrzeżu pracownicy mieli swoją przerwę obiadową. Od godziny 13:30 do 15:00 restauracje były nieczynne.
- Głody turysta, przyzwyczajony do posiłków w określonych godzinach przychodził do restauracji i stawał wściekły przed drzwiami – opowiada Cezary. – Poza tym, wyobraź sobie batalię o nóż do pokrojenia porcji twardego mięsa. Do obiadu dawano tylko aluminiową łyżkę i aluminiowy widelec. Jak ktoś poprosił o nóż, to obsługa od razu wiedziała, że to Polacy przyjechali. Jakby nie można było nadziać mięsa na widelec i obgryzać dookoła - śmieje się.
Bułgaria - jedno, co się nie zmieniło, to nastawienie do Polaków
Mimo transformacji ustrojowych i widocznych gołym okiem przemian gospodarczych jedno się od dziesiątek lat w tym kraju nie zmieniło. To gościnność i otwartość Bułgarów oraz ich wielka sympatia do Polaków. Nasze kontakty z Bułgarami były zawsze dobre i życzliwie nas przyjmowali, chcąc pokazać jak najwięcej swojego kraju i kultury.
- Bułgarzy są bardzo "gostopriadni", to znaczy przyjmują gości z wielką radością. Gość to jest dla nich świętość. Trzeba się z nim zabawić, trzeba go oprowadzić i przedstawić swoją kulturę. Oni by chcieli swoim gościom wszystko pokazać, a często niestety brak na to czasu podczas krótkich wakacji - mówi Radek.