Trwa ładowanie...

Polacy wracają z emigracji. Plan czy porażka?

W ostatnich latach coraz mniej Polaków decyduje się na emigrację, z coraz więcej z niej wraca. Powrót czasem wynika z tęsknoty, a często z przemyślanego planu. Wpływ na takie decyzje miała także pandemia. - Choć po kilku przeprowadzkach nadal nie lubię się pakować, to podoba mi się zaczynanie wszystkiego od nowa - mówi Anna, która po 20 latach na emigracji przeprowadza się do Polski.

Powroty z emigracji są spowodowane różnymi czynnikami (zdjęcie ilustracyjne)Powroty z emigracji są spowodowane różnymi czynnikami (zdjęcie ilustracyjne)Źródło: Getty Images
d35z5lp
d35z5lp

Część osób, która z Polski wyjechała z zamiarem dorobienia się, po powrocie buduje domy albo otwiera własne biznesy. Inni posmakowali życia na walizkach i stali się bardziej otwarci na zmiany miejsca zamieszkania. Jak było w moim przypadku?

Magda. Z Ameryki się nie wraca

Kiedy opowiadałam znajomym, że wybieram się na kilka lat do Stanów, wszyscy pobłażająco kiwali głowami: "Jasne, wszyscy mówią, że to tylko na chwilę, a jakoś nikt potem nie wraca". Ale ja upierałam się przy swoim. Nigdy nie zamierzałam wyprowadzać się z Polski, bo dobrze mi się tu żyło. Lubię moje mieszkanie, po sąsiedzku mam przyjaciół, cenię sobie kontakty z rodziną. Tak samo jak podróże lubię powroty.

Mam za sobą jedno półroczne stypendium Sokrates-Erasmus, ale traktowałam je jako fajną przygodę, a nie krok w stronę emigracji na stałe. Podobnie podeszłam do wyjazdu na kontrakt w Ameryce. Ot, dobra okazja żeby pomieszkać za granicą i pozwiedzać, a potem wrócić z fajnymi wspomnieniami.

Magda w Nowym Jorku Archiwum prywatne
Magda w Nowym JorkuŹródło: Archiwum prywatne

Na miejscu ani nie przeżyłam szoku, ani nie padłam z zachwytu. Było mniej więcej tak, jak się spodziewałam. USA to niesamowity kraj pod względem krajobrazów i ludzi, ale jako państwo ma swoje wady jak każde inne. Trwałam w postanowieniu, żeby jak najwięcej zobaczyć i wrócić, ale nadal nikt mi nie wierzył.

d35z5lp

Trudno się dziwić: Ameryka wciąż ma w Polsce PR sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy wyjazd tutaj był jak przeprowadzka do płynącego dolarami Eldorado. Szczęśliwcy, którzy trafili tu w czasie wojny lub PRL-u musieli mieć wrażenie, że znaleźli się na innej planecie. Różnica między zarobkami i jakością życia w Polsce i Stanach była oszałamiająca. Dziś się to zmieniło. W obu krajach można kupić te same produkty, nosić te same ciuchy i jeść w tych samych knajpach (oczywiście gdy nie ma pandemii i wszystko jest otwarte). Owszem, w USA zarobki nadal są wyższe, ale pochłaniają je wysokie koszty utrzymania.

Na razie nie widzę powodu, by tu zostać. Ameryka będzie dla mnie fajną przygodą, ale nie domem. Choć wiem, że w miarę upływu lat coraz trudniej wrócić.

Słyszałam o parze Polaków, którzy po kilkudziesięciu latach w Stanach sprzedali wszystko i na emeryturę wrócili do Polski. Niestety, zupełnie się tam nie odnaleźli. Rodzina traktowała ich z dystansem, a jednocześnie roszczeniowo - jako bogaczy z Ameryki. A przyjaciele z przeszłości zmienili się lub już nie żyli. Po roku ta para wróciła do USA i w pewien sposób musiała zacząć od początku: przeprowadzka, szukanie domu, poznawanie nowych sąsiadów. Długo nie przyznawali się tutejszym znajomym, że wrócili. Było im wstyd.

Ania. Przystanek Polska

- W powrocie z emigracji jest coś z porażki – zgadza się Ania, która przez kilka lat mieszkała w Stambule. – Przynajmniej ja miałam takie poczucie. Nikt ci nic nie powie, ale są domysły: skoro wróciłaś, to może coś poszło nie tak? Przed przeprowadzką jeździłam do Turcji na wakacje, uczyłam się tureckiego, w ten sposób poznałam mojego chłopaka. Potem znalazłam pracę jako nauczycielka angielskiego w Stambule i postanowiłam zamieszkać w Turcji. To nie miał być wyjazd na stałe, tylko na rok, dwa. Zrezygnowałam z pracy i mieszkania w Warszawie. Szybko okazało się jednak, że uczenie dzieci nie jest dla mnie, a inną pracę jako cudzoziemce było mi trudno znaleźć. Razem z partnerem zamierzaliśmy wyjechać do Kanady, ale z powodu formalności imigracyjnych, a potem pandemii, musieliśmy odłożyć ten plan.

Ania przez kilka lat mieszkała w Stambule Archiwum prywatne
Ania przez kilka lat mieszkała w StambuleŹródło: Archiwum prywatne

Wtedy postanowili spróbować zamieszkać w Polsce, gdzie oboje mieli szansę na lepszą pracę niż w Turcji. - Nie było to proste, bo polskie przepisy wizowe również są restrykcyjne, ale się udało. Można powiedzieć, że nasze role się odwróciły: w Turcji byłam zależna od mojego chłopaka, a w Warszawie to on jest zdany na mnie, choćby w sprawach urzędowych. Polska miała być dla nas tylko krótkim przystankiem w drodze do Kanady, ale jesteśmy tu już od kilku lat - opowiada Ania.

d35z5lp

- Powrót tutaj nie był moim marzeniem, lubię Polskę, ale nie jestem z nią szczególnie związana i nie chcę się tu zestarzeć. Oboje pracujemy, odkładamy oszczędności. Jak tylko będzie to możliwe, wyjedziemy. Jeśli nie do Kanady, to do innego kraju - dodaje Ania. - Mam nadzieję, że nowe miejsce będzie już tym na stałe.

Anna. Dom jest tam, gdzie czujesz się dobrze

Anna 20 lat żyła na emigracji i tyle wystarczy. - Ci, którzy mieszkają na Krecie, na ogół są w niej zakochani. Ale nie ja – opowiada Anna. – Do Grecji sprowadziliśmy się z powodu pracy mojego męża, Amerykanina.

d35z5lp

Poznali się w Polsce, przez pewien czas mieszkali w Warszawie. - Potem mąż dostał pracę w Niemczech, w alpejskim miasteczku Garmisch-Partenkirchen. Mieszkaliśmy tam przez 13 lat. Następnie przenieśliśmy się do Stanów, a po 4 latach do Grecji. W tym roku, po równo 20 latach, wracamy do Polski - opowiada. - Wszyscy myślą, że to nasz wielki powrót, ale mój mąż po prostu dostał ciekawą propozycję zawodową w Poznaniu, a ja jako nauczycielka angielskiego i trenerka jogi będę mieć większe szanse na znalezienie pracy niż w Grecji.

Anna jest trenerką jogi Archiwum prywatne
Anna jest trenerką jogiŹródło: Archiwum prywatne

- Wiem, że powrót po tylu latach może być trudny. W Poznaniu byłam tylko raz, w dodatku w podstawówce. Nasze polskie przyjaźnie w naturalny sposób się rozluźniły. Ale jestem optymistką. W Polsce mamy rodzinę, której przez pandemię nie widzieliśmy od półtora roku. Dobrze będzie być bliżej - mówi kobieta. - Nasze dzieci mieszkają w Dublinie i Londynie, więc też odległość między nami się zmniejszy. Choć po kilku przeprowadzkach nadal nie lubię się pakować, to podoba mi się zaczynanie wszystkiego od nowa. Jestem ciekawa nowych znajomości, cieszę się, bo znalazłam w Poznaniu piekarnię piekącą bezglutenowy chleb, podoba mi się, że w Polsce życie toczy się przez cały rok, a nie, jak w Grecji, tylko w ciepłe miesiące.

Anna przyznaje, że niektórzy są zaskoczeni ich decyzją. - Wiele osób dziwi się nam, że chcemy wrócić do Polski w takim niespokojnym momencie, ale w naszym przypadku klimat polityczny nie wpływa w znaczny sposób na naszą codzienność - opowiada. - Wierzymy, że Polska jest dobrym miejscem do życia i zastanawiam się, po jakim czasie zaczniemy ją nazywać domem. Bo każde z miejsc, w których mieszkaliśmy, stało się dla nas domem. Który okaże się tym na zawsze? Nie wiadomo. Każdemu miejscu trzeba dać szansę. Zostaniemy tam, gdzie będzie nam najlepiej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

#KobietyNieZnająGranic: Chiny

d35z5lp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d35z5lp